Krzysiek

Opowieść o muzykalnej przygodzie od pierwszej gitary do budowy i reaktywacji własnych instrumentów. Od taniego klasyka do elektroakustycznego Hohnera, a następnie wyczajenie basu Harley Benton i zakup czerwonego Cort Curbow 5.

Kiepski ze mnie materiał na muzyka – się przez tyle lat nie nauczyłem, to
już się nie nauczę 😉 Ale frajdę mam!

– 1991 – pierwsza gitara – siakiś tani klasyk

– 1994 – git. elektryczna Mayones + wzmacniacz Marshall 5W (taka popierdółka)

– 1995 – budowa własnego pieca – kopia LDM’a 60W – w ramach pracy dyplomowej w
technikum elektronicznym, niestety uległem rodzicom i z powodu rzekomego braku
miejsca w mieszkaniu (sic!) sprzedałem – nieodżałowana strata…

– 1995 – elektroakustyczny Hohner, tuż po kupieniu mocno poprawiony przez
lutnika – szacun dla Leszka „Lejka” Glucha

– długo długo nic 🙁

– 12.2007 – wyczajenie na thomann.de taniuutkiego basu Harley Benton 😉 z
krótką menzurą 30″ – zawsze chciałem grać na basie i w końcu znalazłem
coś kompatybilnego z moimi dłońmi! Do kompletu miało to jakiś wzmacniacz tej
samej marki, ale z uwagi na wbudowany efekt old-time-radio, którego nie dało
się wyłączyć, pogoniłem go i zastąpiłem Laneyem RB2

– 10.2008 – Harley jak na swoją cenę był zadziwiająco dobrze wykonany, ale
nie ma się co oszukiwać – to totalny low-end i zacząłem myśleć o
zmianach… Początkowo chciałem go przerabiać (nowa decha, elektronika,
progi), ale kumpel namówił mnie na przymierzenie się do pełnowymiarowego
basu – pożyczył mi swoje wiesło i po tygodniu już wiedziałem – kupuję
normalną basówkę i to z pięcioma strunami!

– 03.2009 – w moje posiadanie wszedł piękny (podobno kwestia gustu), czerwony
Cort Curbow 5, niestety z MightyMite zamiast słynnego Bartolini MK1 🙁

– 07.2009 – pomysł reaktywacji Harleya Bentona doczekał się reanimacji –
nowa jesionowa decha już ma kształt, główka również przeszła lifting,
zaś kluczowa kwestia mocowania gryfu czeka na wolne terminy u lutnika

Podziel się swoją opinią