Digitech BP50

Początkowo myślałem, że Digitech BP50 będzie tylko zabawką do domowych eksperymentów z efektami, jednak rzeczywistość przerosła moje oczekiwania. Urządzenie oferuje szereg praktycznych funkcji i modeli efektów, co sprawia, że jest ciekawym wyborem dla muzyków w przystępnej cenie.

W skrócie:

Plusy

– Znośne brzmienie
– Możliwość wypróbowania różnych efektów i ich kombinacji
– Cena?

Minusy

– Plastikowa obudowa
– Brak możliwości dokładnego ustawienia efektów
– Kiepski tuner

3080-digi1-preview.
Kupując ten efekt byłem nastawiony na zabawkę, która nie przyda się do
niczego innego niż do zabawy efektami. Ciężko wyrobić sobie inną opiniię
po 20 recenzjach i 80 wypowiedziach mówiących mniej więcej – „Całkiem
dobrze brzmi, ale nie oczekuj niczego więcej niż zabawki do domu”.

Jak wielka była moja ulga kiedy (jak to często bywa) rzeczywistość
zweryfikowała te wszystkie opiniię. 😉

– Trochę suchych faktów

* Wyjście stereofoniczne można użyć jako wyjście słuchawkowe

* Możliwość podłączenia pedału ekspresji

* Prawdziwie modelowanie wzmacniaczy i kolumn głośnikowych zamiast wariacji
na temat zniekształceń i korekcji

* Wbudowany układ DSP AudioDNA™

* 11 modeli wzmacniaczy, 19 efektów (do 8 równocześnie) w tym programowalny
kompresor, symulator gitary bezprogowej, modelowanie głośników, trójpasmowy
korektor, bramka szumów, auto Swell, opóżnienia, 6 pogłosów, wah, volume,
whammy (opcjonalnie przez podłączenie pedału ekspresji)

* 5 modeli kostek gitarowych

* 13 punktowy wskaźnik tunera

* 40 programów fabrycznych/ 40 użytkownika

* Automat perkusyjny (30 ustawień)

* Dwa wygodne przełączniki nożne

– Wykonanie

Żeby nie było za słodko, zacznę od jednej z większych wad tego efektu –
cała górna część wykonana jest z plastiku. Zarówno wyświetlacz,
footswitche jak i cała pucha. Tylko spód zrobiony jest z metalu i stoi na
gumowych podpórkach. Trzeba przyznać, że efekt nie sprawia wrażenia
solidnego. Kiedy dorwałem go osobiście w swoje łapki pierwsze co
pomyślałem, to „gdzie ja do cholery kupię footswitche na wymianę”. Na
szczęście nawet po użytkowaniu w dość „terenowych” warunkach (meliniasta,
śmierdząca i mała sala prób) plastykowa pucha nie wygląda jakby się
miała rozsypać. 😉

– Obsługa

Wertując instrukcję, przeglądając oznaczenia efektów i patrząc na różne
inne kombinacje mające zapewne na celu zmniejszenie ilości przycisków można
się pogubić. Na szczęście w praktyce obsługa Digitecha jest banalnie
prosta. Ot, klasycznie dwa footswitche, przyciski EDIT, którymi rozpoczynamy
edycję oraz wybieramy jedną z 14 kategorii przeróżnych ustawień (jak
efekty, tempo czy układ bebnów), przyciski VALUE którymi wybieramy efekt i
jego siłę, przycisk STORE służący tylko i wyłącznie do zapisywania
ustawień, oraz przycisk DRUMS włączający automat perkusyjny (Jest jeszcze
parę innych opcji i kombinacji, ale nie będę tego opisywał, zainteresowanym
wytłumaczy to instrukcja). Możemy ustawić do 7 efektów na raz (nie licząc
EQ), z każdej kategorii po jednym.

Producent wepchnął do swej małej machiny 80 slotów z efektami. 40 dla
użytkownika i 40 na presety fabryczne, których nie da się usunąć.
Domyślnie na pierwszych 40 slotach, czyli właśnie tych „dla użytkownika”
zdublowane są presety fabryczne.

Standardowo na przodzie efektu znajdują się wtyki „output”, „input”, „in
control” (pozwalający podłączyć pedał ekspresji), oraz wejście na
zasilacz dołączany do efektu. Możliwe jest też zasilanie 4 paluszkami,
ale… kto z tego korzysta?

– Efekty

Pierwsza z kategorii efektów, które zawiera BP50 to symulacja fretlessa oraz
wah-wah. O symulacji fretlessa nie ma nawet po co pisać, wydaje się jakby
umieszczono tu ten efekt tylko po to by był widoczny na pudełku. Po
włączeniu tej symulacji BP50 mocno wycisza atak i robi to dość nieudolnie.
Skręćcie u siebie gałkę Volume do 1/4, jedną ręką szarpnijcie strunę, a
drugą rozkręćcie powoli gałkę na max. I tak to mniej więcej wygląda.

O wah-wahu, jako że wymaga podłączenia pedału ekspresji, nie będę się
wypowiadał. Miałem okazję wypróbować go tylko raz i przez krótką
chwilę. Za tydzień pobawię się pedałem trochę dłużej i opiszę
wrażenia. (bez skojarzeń proszę!)

Druga kategoria to kompresor. Pozwala określić poniżej jakich
częstotliwości ma obcinać sygnał (10 róznych) oraz w jakim stopniu (znów
10 poziomów). Standard?

Trzecia kategoria to symulacja wzmacniaczy oraz kostek. I dopiero tu BP50
potrafi pokazać pazur. Co prawda, jeśli macie nadzieję, że zamieni to
waszego MegaAmpa w Ampega zawiedziecie się, ale rozsądne użycie symulacji
wzmacniaczy potrafi dodać charakteru do brzmienia. Muszę przyznać, że na
moim kiepskim i małym Ibanezie w domu tylko przeszkadza, ale na duecie
Markbass + Ashdown chodzi całkiem miło. Nim rozpieprzycie ustawienie na max i
stwierdzicie, że „plastyk” – pokombinujcie z niższymi ustawieniami. Jeśli
chodzi o przestery. Cóż… O ile symulacja Big Muffa sprawdza się i nawet
nadaje się do użycia, tak reszta (czyli Digitech Fuzz, Guyatone OD-1, Voodoo
Labs SparkleDrive i Boss ODB-3) nie nadaje się do niczego. Inna sprawa, że
ogólnie np. dla mnie przester w basie ma rzadko praktyczne zastosowanie.

Następna, czwarta kategoria to bramka szumów. Sprawuje się całkiem nieźle
i zdecydowanie przydaje się, nie mam tu żadnych zarzutów. Jest jeszcze Auto
Swell, ale to też raczej tylko fajny bajer.

Piąta kategoria to equalizer. Dzieli się na korekcję niskich, średnich i
wysokich tonów – standard. Ma 10 stopni. Wartości powyżej 5 podbijają
częstotliwości, poniżej 5 obcinają, równe „piątki” to częstotliwości
bez zmian – standard również. Można spokojnie używać, jeśli ktoś
koniecznie potrzebuje szybko zmienić wartości EQ na skrajnie inne.

Szósta kategoria to chorus i przeróżne modyfikacje. O ile np. flanger wali
zdeka plastikiem i brakuje możliwości dokładnego ustawienia tak chorus i
phaser działają całkiem miodzio. Dostępne są jeszcze efekty takie jak
Vibrato, SynthTalk (kolejny zabawny bajer ;)), Envelope Filter, Whammy (tak jak
wah-wah sterowany pedałem kontrolnym), Octaver i dwie czarne owce – Detuner
oraz Pitch Shifter. Dwa ostatnie wymienione efekty to jest kompletna porażka.
Przy Detunerze mam wrażenie jakby jakiś kastrat zaczynał growlować,
mówiąć po ludzku zaczyna to wszystko nieprzyjemnie skrzeczeć… Przy Pitch
Shifterze podobnie. Zupełnie nietrafione efekty. Zamiast tego można by
ulepszyć Octavera, który posiada tylko opcję oktawy w dół.

Dwie ostatnie kategorie to delay i reverb. Chyba nie muszę opisywać ich
działania – wystarczy to, że działają całkiem dobrze.

Generalnie największa wada tego multiefektu to brak jakiejkolwiek dokładnej
możliwości ustawień efektów, o czym wspominałem już przy flangerze. Gdyby
zostało to dodane było by bardzo dobrze. A tak jest „tylko” przyzwoicie.

– W.I.D. (Wszelkie Inne Duperele)

Tuner – niby „świetny, miodzio i 13 punktowy”, ale jednak coś nie tak.
Nastroić się na tym da, ale ja np. strojąc się przed próbą olewam to cuś
i biorę od gitarula jego Korgowego stroiciela. Tuner w Digitechu jest mało
dokładny i ma dużo skłonności do wariowania przy strojeniu. Ludziom
strojącym dolne B radzę uzbroić się w duże pokłady cierpliwości.

Automat perkusyjny – czyli coś co ma robić za metronom. Jest ok, wybija rytm
– co więcej do szczęścia potrzebne?

– Podsumowanie

Czytając tą recenzję może się wydawać, że jest to doskonały zakup,
wszystko brzmi jak oryginalne kostki i „wogle” miodzio. Proszę jednak by
wszyscy zachęceni wiedzieli, że pisząc o tym urządzeniu miałem na uwadze
jego cenę – 350zł nowy. Ja kupując na Allegro dałem za to ustrojstwo 190
zł…

Jeśli oczekujesz od tego wspaniałego brzmienia bez zarzutu – trzymaj się z
daleka. Jeśli zdajesz sobie sprawę, że jest to kilkadziesiąt efektów za
cenę jednego i wiesz, że nie będzie brzmiało idealnie – możesz spokojnie
pojechać do sklepu i kupić Digitecha.

KLIK

W skrócie:

Plusy

– Znośne brzmienie
– Możliwość wypróbowania różnych efektów i ich kombinacji
– Cena?

Minusy

– Plastikowa obudowa
– Brak możliwości dokładnego ustawienia efektów
– Kiepski tuner

Podziel się swoją opinią

13 komentarzy

  1. Mój gitarulec ma gitarowy odpowiednik 😛 Mi się podobają te footswitche, w
    Zoobmie B1 są moim zdaniem mniej praktyczne, tu są duże i łatwo nacisnąć
    oba jednocześnie ( przynejmniej według mnie ) Spoko recka :]

  2. Mam Digitecha RP-80 (gitarowy odpowiednik z wbudowanym pedałem), używam go do
    basu czasem i jestem zadowolony.

    fajny daje przester, automat perkusyjny to super sprawa do pogrania sobie w
    domu. Tylko, że kompresor, limiter jak i niektóre jeszcze efekty nie służą
    niczemu innemu jak zwiększaniu szumów :p Stroik/Tuner do gitary basowej online Stroik do niczego,
    lepiej podpiąć jakiś inny zewnętrzny. W połączeniu z preampem od Hartke
    niezłe zestawienie.

  3. Boli mnie trochę to, że kupiłem ten efekt MIMO wszystko jako zabawkę do
    domu i homerecordingu, a okazało się, że na moim małym dupnym Ibaneziku to
    ni cholery mi się nie przyda, a na próbownianym zestawie Markbass/ Ashdown
    mruczy, śmiga i lata.

    W sumie ta różnica jest oczywista, ale że aż tak?

  4. grałem zarówno na basie na basowym digitechu jak i na gitarze na
    gitarowym…. d*pa d*pa I DUUUPA! Strata kasy. Takie coś się przydaje jak
    ktoś nie wie jak brzmią poszczególne efekty- kupuje sobie (aha to jest to a
    to jest tamto i tak brzmi) i sprzedaje. Wstydziłbym się takie coś na koncert
    przynieść albo do kumpli na próbę. Lepiej sprzedać i kupić jeden fajny
    efekt (choć i tak ciężko o fajny efekt za 200zł…)to samo mogę powiedzieć
    o zoomach z seri 500 oraz B1(wszystkie miałem w posiadaniu daaawno temu)
    Miałem jeszcze V-ampa Gitarowego. Na to już warto te 300zł wydać ale i tak
    gówno. Chciałbym jeszcze Line6 posłuchać.

  5. Ja miałem B1 i nie żałuję- osłuchałem się z efektami,pobawiłem automatem
    perkusyjnym a potem wymieniłem i nie żałuje ze go kupiłem. Na początek
    zabawy z FX taki multi to najlepsze wyjście, no ale na koncert fakt- lekka
    poruta 😛

  6. Mam BP200 Digitecha od poru lat i uwżam że przea multiefekty efekty trzeba
    przejść jak przez choroby dzieciństwa.Chyba że ktoś robi muzykę do
    baletów spektakli teatralnych,albo innych tego typu imprez.Dzisiaj pieniądze
    które wydałem na BP200 wydał bym na lepszej jakości wzmacniacz.

  7. grałem na bp50, rp50 (czyli tym gitarowym).

    bp był do d***. Za to jak się RP podlaczylo to była trochę inna bajka 🙂

    Podlaczalem tez elektryka do mojego zooma b2. I tez calkiem zgrabnie 🙂

    Z Twojej recenzji wnioskuje, , że jest to nieprzydatne g*** 😛

    lepiej kupić zooma 🙂

  8. mnie się wydaje że jednak nie… Zoom ma efekty na jakimkolwiek poziomie –
    na pewno przestery lepsze sa kostkowe, ale maszynka do pogłosów, dealayów,
    chorusów, EQ i zabawki typu pitch shifter w przeciwieństwie do Digitecha
    brzmią przyzwoicie.

  9. mroku, dla Ciebie wszystko jest gownem.

    wnioskuje to z tego, ze na zadnym sprzecie nie usiedziales dluzej niż
    tydzien.

    pamietam jak się zachwycales variaxem.

    jaki to on cudny jaki wspanialy

    i poszedl w pizdu.

    wiec dla mnie Twoje opinie nie sa miarodajne.

  10. healfwr spokojnie 😉 po prostu nie zrobiono jeszcze takiego sprzętu które
    będzie mrokowi pasować. w końcu przedmioty (w tym i sprzęt muzyczny) są
    dla ludzi, a nie ludzie dla przedmiotów 😉

  11. Ja jestem spokojny 🙂

    dostaje teraz tyle lekow zejestem cholernie spokojny 🙂

    (jazda na quadach jest niebezpieczna. nie robcie tego w domu)

Możliwość komentowania została wyłączona.