Yamaha RBX 270 J

Yamaha RBX 270 J to bas, który zakupiłem w 2006 roku i służy mi do dzisiaj. Charakteryzuje się wysoką jakością wykonania, dużą różnorodnością brzmień i jest niezwykle wygodny w użytkowaniu.

gitara yamaha rbx 270 j
Yamaha RBX 270 J

Technikalia:

• Korpus: Olcha

• Szyjka: Klonowa (bolt-on)

• Podstrunnica: Palisander (promień 250 mm)

• Progi: 24

• Menzura: 864 mm (34″)

• Pickup: Jeden split coil (gryf), jeden single coil (mostek)

• Korektory: Regulator głośności, regulator tonów, balans pickup

• Mostek: Chromowany, odlewany

• Kolory: Barwy tęczy 🙂 Oprócz mist purple (taki posiadam), mist green,
mist raspberry i black mamy też wykończenie naturalne.

• Cena: Od 960zł (za tyle zakupiłem) do 1100zł (sklepy internetowe)

Jakość, wygląd, wrażenia:

RBX 270 to typowy czterostrunowy bas w kategorii do 1000zł. Wykonany jest
dokładnie i starannie ze standardowych dla tej klasy materiałów.

Zacznę od tego co metalowe, czyli po kolei:

-Progi – jest ich 24, czyli dwie oktawy. Równo nabite, zwane profesjonalnie
„medium”.

-Klucze olejowe zamknięte, cztery sztuki – po jednym na każdą strunę.

-Mostek. Co tu dużo gadać. Jaki jest każdy widzi. Chromowany, odlewany.

-Śrubki. Ładnie się błyszczą.

Potem mamy drewno. Korpus wykonano z olchy – według pana Lootnicka olcha
posiada brzmienie, uwaga cytuje, „jasne lekkie”. Cokolwiek to znaczy, jest to
bardzo miłe dla ucha brzmiąca decha, zarówno ze stalowymi jak niklowanymi
strunami brzmi bardzo ładnie i czysto. Gryf wykonano z klonu, podstrunicę z
palisandru. Wszystko leży i jest zbite całkiem przyjemnie. Nie
zauważono/odnotowano zakłóceń organoleptycznych, zero błędów
konstrukcyjnych.

Elektronika – no cóż, nie jest to Bartolini czy EMG, ale trudno narzekać.
Bliżej tego czegoś co profesjonalnie nazywamy gryfem mamy przetwornik split
coil – czyli inaczej preclowaty. Chwyta nam więc dół etc. Bliżej mostka
zamontowano podobny do jazz basowego single coil. On odpowiada za tony wyższe
oraz średnie. Reszta elektroniki to kilka kabelków i trzy potencjometry –
Głośność, Tone oraz Balans pickupów. Okablowanie jest schowane z tyłu,
zakryte plastikową płytką, przykręconą śrubkami. Przetwornik preclowy nie
zamierza nam szumieć w ogóle – dźwięk jest czysty, przy podbiciu tonów
niskich, dodaniu trochę tak zwanego dolnego środka i ucięciu (bądź nie)
tonów wysokich – otrzymujemy złowieszczy pomruk, dzięki któremu bas może
sprawdzić się w muzyce cięższej. Singiel przy mostku daje nam jaśniejsze
brzmienie. Szklankę można ukręcić bez problemu, gorzej z pozbyciem się
lekkich szumów. Balans między pickupami ustawiamy sobie dowolnie, więc
kręcić możemy jak nam się żywnie podoba. Osobiście preferuje
przekręcenie całkowite w jedną lub drugą stronę. Warto wspomnieć że
elektronika jest pasywna.

Brzmienie –

– czyli to co basoofkowicze lubią najbardziej.

Po podpięciu owego basu do pieca, odzywa nam się dźwięk który można
określić dwojako, czyli lekko-miękki lub konkretno-dyskretny. Dźwięk jest
jak najbardziej basowy, kiedy przekręcimy magiczną gałką balansu w stronę
lewą – tj. wybierzemy przystawkę preclową. Dostajemy się do krainy stricte
niskich tonów, z małą dozą środka. Po przekręceniu w prawo – otrzymujemy
szklankę. Z przyjemnym dźwięczeniem w uszach możemy zabrać się za slap.
Jak wspominałem podbicie dołu i niskiego środka budzi w tym basie pradawne
instynkty, czyli pozwala mu dosyć porządnie chrząkać, mruczeć, buczeć,
jak sobie zechcecie. Ważne że jest pomruk.

Potencjometr Tone odpowiada za odcięcie wysokich tonów. Im bardziej
przekręcimy w prawo – tym więcej zostanie nam ich zjedzone. Jest tu też
pozycja środkowa – która pozwala nam na nietykanie górnego pasma. Osobiście
– lubię kiedy właśnie tutaj ustawione jest to pokrętło.

Rzeczy inne, acz przydatne:

Wygoda – bas jest dobrze wyważony. Nie leci nam na mordę, więc nie obawiamy
się o ciągłe poprawianie. Nie jest też przesadnie ciężki, choć wyraźnie
czuć, że troszkę waży. Jest tutaj spore wcięcie, które pozwala nam
dostać się do wyższych pozycji – nie powiedziałbym że jest tam za bardzo
wygodnie. Przy 17 progu zaczynają się pewne komplikacje związane z budową
basu. Jednak tylko fanatycy Burtona oraz Wootena najpewniej będą tam
zaglądali. Dla ludzi lubiących kostkę jest specjalnie wyprofilowany, trochę
ścięty lewy bok basu, co by wygodniej było łapkę opierać.

Podsumowanie

Bas ten był zakupiony w sierpniu 2006 roku. Służy mi do dziś, i oprócz
kilku rys (zrobionych przez móją nieuwagę) działa jak powinien. Jest
wygodny, gryf przesadnie cienki nie jest, dobrze że jest za co bas chwycić.
Od czasu zakupu nie był ani razu serwisowany. Służy mi do dziś i jest
wygodny. Struny nieco sobie położyłem na gryfie, więc jest bardzo miękki.
Przy zakupie był troszkę twardy, jednak czas i wprawa sprawiły, że bez
problemu dałem radę i struny już leża wygodnie i leciutko. No i do slapu
nie muszę brać zamachu i walić z pięści.

Klucze jak na złość stroją jak w pierwszym dniu po zakupie, mostek nie
wykazuje chęci popsucia się, przystawki nie chcą szumieć, elektronika chyba
zupełnie nie ma ochoty się psuć, mostek nie rozjeżdża się na boki, progi
nie chcą wypadać a gryf nadal mimo moich starań pozostał prosty – słowem:
Gitara naprawdę warta swojej ceny.

+ Duże możliwości brzmieniowe

+ Wykonanie i drewno

+ Klucze długo trzymają strój

+ Pilnowana z pewnością posłuży długo

+ Stosunek cena/jakość

– Waga

– Śrubki na pasek lubią się luzować

– Dostęp do najwyższych pozycji

Podziel się swoją opinią

16 komentarzy

  1. Ale mogla być wierszowana : D. Recka fajna.. Moja to przy niej nic nie znaczace
    wypociny 😛

    .:Yamaha RBX375fls,Hartke A100, Zoom B2.1u:.

  2. fajna recenzja i fajny bas. Grałem niedawno na takim (tylko bez progów 😉 ) w
    sklepie i nie chciało się przestawać.

  3. hmmmm w sumie fejny basik. grałem w sklepie. po 30 min gry nie da się dużo
    stwierdzic 🙂

  4. Szukałem, szukałem i nie znalazłem. Czy ktoś wie jakie struny są
    fabrycznie zakładane do tej Yamahy?

  5. Jak dla mnie to jest odpowiednik starych OLP mm2 tylko zamista MM jest PJ (no i
    kształt):P tzn. ogólnie podobna cena, jakość i wady 😛

  6. Wspaniała recenzja. Po pięciu latach przerwy zacząłem grać znowu. Dawniej
    miałem presto/ lang, które kupiłem 12 lat temu za 580zł i nie ukrywam, że
    rbx 270 nieco mi przypomina tamten model.

    Zastanawiałem się nad rbx 374 lub 375, ale wolałem zaoszczędzić 200zł i
    kupić za to używany „hartke bass attack”, który właśnie do mnie jedzie.
    Rbx 374 ograłem na próbie i na jednym koncercie i mój regent 600h/s (mam
    nadzieję, że nie pomyliłem modeli) nie dawał sobie rady ze zbyt silnym
    sygnałem. A jeśli dawał, to nie podobało mi się brzmienie, stąd
    zwrócenie się w kierunku rbx 270 i nie ukrywam, że powyższa recenzja
    pomogła mi w wyborze (ale na vermonie nie testowałem jeszcze rbx 270 tylko
    taniutką pasywną dechę, która sprawowała się świenie więc sądzę, że
    Yamaha też da radę).

    rbx 270 ograłem cichutko na wzmacniaczu na razie tylko w sklepie więc nie
    mogę zbyt wiele powiedzieć. Wydaje mi się, że trzeba wziąć do ręki kilka
    takich basów przed zakupem. Ja przetestowałem dwa, siedziałem nad nimi na
    zmianę jakieś pół godziny przy identycznych ustawieniach pieca i
    identycznych ustawieniach barwy i głośności na gitarach. I, niestety,
    brzmiały zupełnie różnie. Faktem jest, że sztuka, której ostatecznie nie
    kupiłem była nastrojona pół tonu niżej, ale nie brzmiało to kompletnie,
    regulacja barwy była o wiele gorsza i mniej czuła i ostatecznie kupiłem
    model wpadający w czerwienie. Zatem radzę dokładnie przyjrzeć się, zanim
    dokonacie wyboru.

    Testując rbx 270 wziąłem na chwilę do łapy rbx 374 i pomimo faktu, że w
    opisie oba modele zbudowane są z identycznych elementów (pomijając
    pickupy), mają praktycznie identyczny krój, to czuje się różnice. rbx
    374 ma o wiele wygodniejszy gryf (nie zdążyłem zwrócić uwagi, jakie to
    różnice w budowie, bo na pierwszy rzut oka różnic nie stwierdziłem), gra
    się o wiele łatwiej, lżej, po prostu masełko. rbx 270 jest w tej kwestii
    bardziej toporne, ale o niebo lepsze od desek za nawet 700zł, chociaż
    podejrzewałbym jeszcze ewentualnie różne wysokości zawieszenia strun w
    testowanych egzemplarzach.

    Zatem nieco żałuję, że nie zakupiłem rbx 374, a raczej rbx 375- marzę o
    piątej strunie, ale po kilku doświadczeniach z 374 mam wrażenie, że przez
    aktywną elektronikę daje za mocny sygnał, dla niektórych wzmacniaczy
    równia się to nawet przesterowaniu. I z tego, co słyszałem od
    właściciela, bateryjka krótko w niej trzyma.

    Jak dojedzie do mnie „hartke bass attack”, postaram się skrobnąć kilka
    słów, jak to chodzi. Na razie na słuchawkach, ale potem, kto wie, może
    recenzja: yamaha, preamp Hartke i niezniszczalny regent (na którym przy
    taniutkim basie wykręcałem brzmienie podobne do RATM i byłem w stanie
    zagłuszyć gitarę 😉 ).

    yamaha rbx 270, Vermona Regent 600H/S

  7. od siebie mocniej mogę polecic starsze modele – np rbx 200 – ale uzywane.
    Lepiej się wyjdzie. Lepsze brzmienie i wygoda.

    Wiadomo – za komuny to byly basy 😀

  8. Właśnie dzisiaj ogrywałem tą gitarę, nie ukrywam, że mi się spodobała i
    być może ją kupie, ponieważ

    jakość > cena

  9. Jestem szczęśliwym posiadaczem tej Yamaszki i szczerze przyznam, że póki
    co, nie mam większych zastrzeżeń. Muszę tylko wspomnieć o niemiłym
    incydencie, który jednakże wydarzył się częściowo z mojej winy. Otóż,
    podczas strojenia pękło mi siodełko pod struną E. Niemożliwe, abym
    „przestroił” gitarę, ponieważ Stroik/Tuner do gitary basowej online stroik (BOSS TU – 80)
    wyraźnie ukazywał, iż należy klucze dokręcić. Cóż, jak mi później
    powiedzieli w serwisie, zdarzają się wadliwe elementy, jednak sprawiło mi to
    nieco kłopotu i kosztowało mnie sporo nerwów (wszakże wydarzyło się to 20
    minut po otrzymaniu gitary). Co do brzmienia i pickupów – gitara
    zdecydowanie lepiej radzi sobie z tonami stricte niskimi, przy wyższych
    zwyczajnie szumi (posiadam kabel Monster i wzmacniacz Marshalla MB30). Gryf
    mógłby być troszkę cieńszy. W porównaniu do RBX 374 to zupełnie inna
    liga pod tym względem. Testowałem także bas B.C Richa Warlock w podobnym
    pułapie cenowym i tutaj porównanie wychodzi zdecydowanie na korzyść Yamahy.
    Ten „mroczny” wygląd dla mnie osobiście jest śmieszny i nieco infantylny.
    Yamahę RBX 270 polecam, ale trzeba uważać na elementy u których najmniej
    spodziewacie się usterek.

Możliwość komentowania została wyłączona.