Fender P-Bass American Deluxe ’98 – recenzja

Recenzja Fender P-Bass American Deluxe ’98, instrumentu który towarzyszy mi od 2010 roku. Mimo upływu lat, nie potrafię oprzeć się wrażeniu, że „TO JEST TO!”, dzięki czemu gitara wciąż jest dla mnie źródłem ogromnej satysfakcji.

W skrócie:

Plusy

– BRZMIENIE!!!(chociaż jest to bardziej klasa sama dla siebie, niż Precision – dla mnie jest genialne. Ładna góra i wysoki środek, nie buczy niskim środkiem, nie zamula, dobrze oddaje artykulację, brzmi nowocześnie ale czuć w nim cechy klasyków przez co zachowuje charakter, nie jest plastikowy)
– dobry EQ
– układ przetworników PB – JH (dla mnie rozwiązanie idealne, ciekaw jestem konfrontacji z MusicMane’em w układzie HH…)
– regulacja balansu między przystawkami w formie panoramy
– struny przewlekane przez korpus + regulacja rozstawu na mostku
– wygoda, bas jest ciężki ale za to poprawnie wyważony przez co gra się komfortowo
– solidna, staranna robota pod względem wykonania, nie znalazłem żadnych „baboli” z fabryki
– łatwość ustawienia wiosła „pod siebie”, nie ma problemów z niskim opuszczeniem strun, równym brzęczeniem progów – lub brakiem brzęczenia progów, według gustu)

Minusy

– drobne niedoskonałości konstrukcyjne (dostęp do regulacji gryfu, brak docisku struny A)
– nazwa Precision wprowadza w błąd

Fender P-Bass American Deluxe ’98 gitara fender pbass american deluxe 1998

Fender P-Bass American Deluxe ’98 gitara fender pbass american deluxe 1998

Fender P-Bass American Deluxe ’98 bass fender pbass american deluxe 1998

Fender P-Bass American Deluxe ’98 gitara fender pbass american deluxe 1998

Fender P-Bass American Deluxe ’98 gitara fender pbass american deluxe 1998

gitara fender pbass american deluxe 1998

Fender P-Bass American Deluxe ’98 gitara fender pbass american deluxe 1998

gitara fender pbass american deluxe 1998
Przedmiotem recenzji jest gitara, którą posiadam od grudnia 2010 roku –
więc znamy się nie od dzisiaj. Chciałbym powiedzieć, że etap zachwytów
nad Fenderem mam już za sobą, ale skłamałbym mówiąc, że przeminęło u
mnie uczucie „TO JEST TO!!!” które towarzyszyło mi od początku. Nie jest
to również moja pierwsza gitara klasy, powiedzmy, wyższej – więc zachwyt
nie jest wynikiem przesiadki prosto ze SkyWaya. Miałem okazję być przez rok
szczęśliwym posiadaczem MusicMana Sterlinga (NIE Sterlinga by MusicMan),
który to będąc gitarą porównywalnej klasy nie dawał mi pełnej
satysfakcji. Zdarzyło się też pograć na J i P-Basach serii American
Standard, chociaż tutaj pełnego porównania w codziennym użytkowaniu nie
mam, gdyż były to krótkie epizody.

No to do tematu… Na początek chciałbym podzielić się
swoją ogólną refleksją na temat tego czym jest Precision Deluxe… i moim
zdaniem na pewno nie jest to Precision. Nie wiem dla czego bas był/jest
oferowany akurat pod taką nazwą, chociaż zapewne ma elementy istotnego
pokrewieństwa z „normalnym” P-basem, ja osobiście widzę więcej różnic
niż cech wspólnych. Może wypuszczenie tego modelu pod nazwą Precision było
zabiegiem marketingowym, ale równocześnie widzę w tym element wprowadzenia w
błąd potencjalnego klienta – gdyż oczekujący starego dobrego Precla
prawdopodobnie nie znajdą w Deluxie, tego czego szukają

Wygląd. Jest ładny. Byłby ładniejszy gdyby pickguard był
czarny. Na tym poprzestanę, są zdjęcia, a każdy ma swój gust. W zakresie
wykonania od strony rzemieślniczej nie ma się do czego przyczepić, do tej
pory nie znalazłem żadnych baboli powstałych przy produkcji. Swój bas
nabyłem jako używany i po różnych śladach widać, że faktycznie BYŁ
używany przez muzyka, a nie wisiał na ścianie u kolekcjonera. Podoba mi się
drewno, z którego wykonano korpus, słoje układają się praktycznie
równolegle, nie ma sęków ani innych niedoskonałości.

Konstrukcja

Jest to typowa konstrukcja z przykręcanym gryfem. Mój egzemplarz posiada
podstrunnicę z klonu, ale w ofercie były również inne warianty. Korpus
najprawdopodobniej wykonany jest z olchy. Bas posiada gryf, który już od
początku wyda się dziwny osobom przyzwyczajonym do klasycznych konstrukcji
Fendera, i słusznie – mamy tutaj 22 progi i zupełnie inny profil.
Szerokość przy siodełku jest nieco większa niż w typowych P- i J-Basach. W
moim odczuciu gryf jest ogólnie szerszy i bardziej płaski niż w klasykach
Fendera. Nie ma wrażenia „poszerzania się” gryfu przy grze na wysokich
progach, jest to typowe dla nowych konstrukcji. Gra się komfortowo, nic nie
razi i nic nie psuje radości i wrażeń z gry ani nie ogranicza manualnie,
wzorcem wygody był dla mnie jednak gryf MM Sterlinga, tutaj P-Bass Deluxe
nieco ustępuje, takie miałem poczucie zmieniając bas, teraz nie umiem tego
zweryfikować, gdyż po prostu przyzwyczaiłem się do Fendera. Korpus jest
nieco mniejszy niż w tradycyjnym Preclu, prawdopodobnie dla obniżenia i tak
nie małej masy całości. Dostęp do wysokich progów jest wygodny – nie mam
zastrzeżeń. Wartą odnotowania, jest możliwość przewlekania strun przez
korpus basu. Gitara posiada prosty mostek, który poza wspomnianym wyżej
przewlekaniem strun, jest typową konstrukcją. Fajnym drobiazgiem są
wyżłobienia na podparciach strun, które oprócz standardowego zakresu
regulacji wysokości i czynnej długości struny, dają możliwość zmiany
rozstawu strun. Całokształt możliwości regulacji Deluxa „pod siebie”
oceniam bardzo dobrze, nie ma problemu z ustawieniem basu tak jak się lubi. Ja
preferuję ostre brzmienia z mocno zaakcentowanym „gryzieniem progów przez
struny” – nie miałem najmniejszego problemu, by ustawić bas właśnie w
ten sposób – a z tego co wiem niekiedy ustawienie „fretbuzz’u” tak by
był równy na całym gryfie bywa trudne. Bas został wyposażony w klucze inne
niż standardowe Fendera, te montowane w Deluxach są w odbiorze jakieś, takie
plastikowe, ale za to są znacznie lżejsze co korzystnie wpływa na wyważenie
całej gitary. Klucze jak klucze – stroją precyzyjnie, trzymają strojenie
mimo mojej topornej kostkowej artykulacji i gry w obniżonym strojeniu, robią
co do nich należy. Wady projektu? Tak, są. Może teraz będę się czepiał,
ale nie może być samych superlatywów. Zatem.. Wada nr 1: Zły dostęp do
pręta regulującego gryf. Gniazdo dla klucza imbusowego zostało w Deluxie
umieszczone od strony korpusu gitary i przysłonięte pickguardem, niby jest
otwór w pickguardzie, ale za mały żeby wsadzić tam standardowy klucz. Być
może fabryczny klucz Fendera tam pasuje, ale takiego nie mam, w związku z
czym zanim zmotywowałem się do „przerobienia” zwykłego klucza
szlifierką, niezbędne było ściąganie pickguarda by ustawić gryf… a
zdjęcie picguarda to oczywiście wybebeszenie wszystkich kabelków na
zewnątrz i konieczność ponownego ich umieszczenia w ciasnej wnęce. Wada nr
2: dotyczy konstrukcji główki gitary, otóż nawlekając strunę A na klucz
jej przeznaczony (standardowo) należy zadbać o to by odwijała się w stronę
siodełka będąc jak najniżej u podstawy klucza, w innym wypadku nie zagnie
się na siodełku i będzie nad nim wisieć bez porządnego oparcia. Można to
było rozwiązać robiąc szerszy docisk jak dla strun D i G. Powyższe brzmi
pewnie trochę makabrycznie, ale nadmienię, że jeśli struna A zostanie
założona na klucz w taki sposób jak pisałem nie występują żadne
problemy.

Osobnym rozdział w opisie P-Basa Deluxe powinien zostać poświecony
elektronice zastosowanej w tym basie. Mamy do dyspozycji dwie przystawki w
układzie Precision przy gryfie i JazzHumbucker przy mostku. Jakże użytecznym
i przemyślnie zaprojektowanym bluźnierstwem w stronę klasyki Fendera jest
tutaj układ z preampem dający możliwość korekcji brzmienia w trzech
zakresach:

• LOW – 40Hz +/- 12dB

• MID – 500Hz +/- 15dB

• HIGH – 8kHz +/- 10dB

Jak działa EQ, raczej każdy wie – nie ma się co rozpisywać.
Częstotliwości i zakresy działania są dobrane bardzo dobrze. Wreszcie LOW
to LOW a nie „ciepły LOW-MID – z zakresu 100-200Hz”. Częstotliwości
środkowe (w mojej opinii) raczej lepiej w przypadku tego basu przycinać,
gdyż za dużo 500Hz owocuje warkotliwym brzmieniem w stylu „starego
radia”. Przycięcie MIDów nie owocuje spłaszczeniem brzmienia gitary, gdyż
generuje ona dużo środkowego pasma sama z siebie, aczkolwiek jest to
„wyższy środek” – który ja osobiście lubię bardziej od niskiego :).
Z kolei podbicie na 8kHz świetnie nadaje się do gry kostką, również osoby
grające klangiem, prawdopodobnie będą podkręcać właśnie tą
częstotliwość. Duże podbicie HIGH w tym basie daje również jakieś – 3
miesiące półrocznym strunom Warwick Red Label 😉 Reasumując korekcja jest
bardzo skuteczna – dla tego trzeba umieć jej używać. Oprócz wielu
przydatnych możliwości kreowania brzmienia już na etapie instrumentu,
dopuszcza ona również wykręcenie brzmień w mojej opinii absolutnie nie
przydatnych i nie słuchalnych. Osobną i bardzo fajną rzeczą zastosowaną w
modelu Deluxe jest potencjometr panoramy między przystawkami. Dostajemy
możliwość wyboru dowolnego balansu między przystawkami za pomocą jednego
pokrętła – super! Moje ulubione ustawienia, to P-Bass 50/50 JH, lub P-Bass
75/25 JH, w zależności od tego jaki chcę uzyskać kompromis między
„mięchem” a „szklanką” :). Jakości samych przystawek nie mogę
rzetelnie ocenić, gdyż w moje ręce bas wpadł z zamontowanym Seymour
Duncan’em SPB-1, którego wymieniłem w późniejszym czasie na SPB-2. SPB-1
generował sporo więcej niskiego środka, co dawało mu bardziej vintage’owy
charakter. Wielu osobom by to odpowiadało, ja akurat tych częstotliwości nie
lubię. Jazz Humbucker jest taki jak fabryka dała. Miałem okazję czytać
opinie, iż fabrycznie przystawki nie są poprawnie zbalansowane, co objawia
się tym, że JH jest za cichy w stosunku do PB i rzeczywiście JH wydaje się
cichszy, nie wiem jednak czy na prawdę tak jest czy po prostu wynika to z
różnicy między częstotliwościami najskuteczniej oddawanymi przez
przystawki z pod gryfu i mostka, co oznacza tyle, że PB po prostu oddaje
więcej „mięcha” ;). W codziennym użytku nie zdarza mi się używać
przystawek oddzielnie, zawsze są ze sobą zmiksowane. JH u mnie służy do
nadania brzmieniu ostrości, dodania nieco „szeleszczenia” przystawki z pod
mostka. Pokrywając zakres częstotliwości znany jako „wysoki środek” i
„góra”, fabrycznie zastosowany JH nadaje się do powyższych celów
całkiem nieźle.

Jak ten gad gada?

Już z dechy słychać „sprężynę” i czuć, że bas dysponuje niezłym
sustainem, zapewne ma w tym udział fakt, że struny są przeciągnięte przez
korpus. Bas ładnie i głośno odzywa się pełnym pasmem dźwięku, chociaż
wyraźnie słychać, że jego brzmienie jest raczej jasne.

Po podłączeniu do pieca powyższe spostrzeżenia z gry na sucho w pełni się
potwierdzają. Moim zdaniem brzmienie Deluxa jest zdecydowanie nowoczesne,
bardziej niż z klasykami Fendera może kojarzyć się z Hi-Endowymi
wariacjami/kopiami basów tej marki. Zdecydowanie słychać cechy
„klasyków” ale nigdy nie występują one w czystej formie. Mam na myśli
to że, Deluxe potrafi brzmieć prawie jak Precision Bass, trochę jak Jazz
Bass, a humbucker przy mostku daje brzmieniu cechy które pamiętam z MusicMana
(góra, atak). Jako, że nie jestem przywiązany do żadnego z klasycznych
brzmień, dla mnie taka hybryda stanowi raczej nową jakość i jest rzeczą
całkowicie pozytywną, ale jeszcze raz podkreślam – zwolennicy klasyków
Fendera mogą czuć się oszukani napisem Precision Bass na główce gitary.
Czy całość ma charakter? Dla mnie jak najbardziej tak, ale to subiektywne
poczucie więc odsyłam do próbek audio dla wyrobienia sobie własnej opinii.
W bardzo łatwy i naturalny sposób daje się osiągnąć wyraziste, ostre
brzmienia z dużą ilością metaliczności, nie tylko z nowiutkimi strunami.
By ukręcić „zamułkę” trzeba trochę pokombinować, czuć, że nie jest
to ulubione brzmienie Deluxa, ale da się to zrobić. Mimo, że daje się
zauważyć jakie brzmienia są w opisywanym basie bardziej naturalne, dzięki
zastosowanej aktywnej korekcji, można wykręcić na prawdę dużo w
zależności od preferencji. Nie gram funku, jazzu, popu, reggae(…) więc nie
sprawdziłem rzeczy empirycznie, ale jednak zaryzykuję stwierdzenie, że
P-Bass Deluxe ma cechy, które dają mu predyspozycje do radzenia sobie w
każdych warunkach muzycznych. Zdecydowanie jest uniwersalny.

Jako basista nie mam szczególnie szerokich horyzontów w zakresie brzmienia.
Nie próbuję wykręcać różnych „typowych” brzmień, gdyż po prostu z
nich nie korzystam. Obecnie gram raczej tylko kostką, chociaż grę na basie
zaczynałem palcami i przez pierwsze 4-5 lat była to moja wiodąca technika.
Jestem raczej typem, który ma w głowie TO jedyne brzmienie do którego
dąży, niż wszechstronnym muzykiem. Gram w konwencji ciężkiego rocka z
elementami progresji i metalowymi wstawkami. Mój preferowany typ brzmienia w
takich warunkach to bas grany kostką z konkretnym atakiem, z mocnym
dynamicznym dolnym pasmem, które jednak nie wybija się ponad całość muzyki
(nie dudni). Lubię jak bas w miksie jest obecny również górą i wysokim
środkiem, najlepiej z lekkim przesterowaniem tych częstotliwości – i w
takich klimatach Precision Deluxe jest dla mnie jak dotąd najlepszym basem
jaki miałem w rękach.

Chyba wystarczy tej grafomanii.

Dołączam próbkę audio,

nagranie1: nagrane po linii, przez kompresor EBS MultiComp. Strojenie DGCF.
Struny: gotowane niezliczoną ilość razy (ostatnio jakieś 2 tygodnie temu)
Warwicki Red Label. Grane kostką, EQ w basie ustawione w lekki uśmiech, nic
nie zmieniam w czasie nagrania. Balans kolejno: PB 50/50 JH; PB 75/25 JH; sam
PB, PB 25/75 JH; sam JH.

Nagranie2: metoda j.w. Grane palcami, balans przystawek cały czas PB 50/50 JH;
EQ kolejno: LOW+ HIGH+ MID-; LOW+ HIGH- MID 0, LOW 0 HIGH+ MID+; LOW+ HIGH-
MID-; LOW 0 HIGH 0 MID- (takie przykładowe ustawienia, nie nagrywałem
konfiguracji z np. wyciętym dołem i podbitym środkiem i górą i innych,
które arbitralnie uznałem za niesłuchalne).

Nagranie 3: metoda j.w. najbardziej zbliżone do normalnego Precla brzmienie
jakie udało mi się wykręcić.

Nagranie 4: Podkolorowane – nałoży wirtualny Sansamp dla przesterowania
sygnału – mniej więcej z takiego brzmienia najczęściej korzystam.

W skrócie:

Plusy

– BRZMIENIE!!!(chociaż jest to bardziej klasa sama dla siebie, niż Precision – dla mnie jest genialne. Ładna góra i wysoki środek, nie buczy niskim środkiem, nie zamula, dobrze oddaje artykulację, brzmi nowocześnie ale czuć w nim cechy klasyków przez co zachowuje charakter, nie jest plastikowy)
– dobry EQ
– układ przetworników PB – JH (dla mnie rozwiązanie idealne, ciekaw jestem konfrontacji z MusicMane’em w układzie HH…)
– regulacja balansu między przystawkami w formie panoramy
– struny przewlekane przez korpus + regulacja rozstawu na mostku
– wygoda, bas jest ciężki ale za to poprawnie wyważony przez co gra się komfortowo
– solidna, staranna robota pod względem wykonania, nie znalazłem żadnych „baboli” z fabryki
– łatwość ustawienia wiosła „pod siebie”, nie ma problemów z niskim opuszczeniem strun, równym brzęczeniem progów – lub brakiem brzęczenia progów, według gustu)

Minusy

– drobne niedoskonałości konstrukcyjne (dostęp do regulacji gryfu, brak docisku struny A)
– nazwa Precision wprowadza w błąd

Podziel się swoją opinią
PiotrSHADOW
PiotrSHADOW
Artykuły: 2

16 komentarzy

  1. le ja

    „O! recenzja!!! (scroll,scroll, scroll… PRÓBKI – play!” 😀

    nie no, fajna recka i świetny bas, te połączenie pikapów jest naprawdę
    fajne 🙂

  2. Mam pytanie: w nagraniu czwartym ten motyw grany z początku to coś własnego
    czy znanego, czego ja nie znam? 😛

  3. ja się pytam jaki jest Twój sposób na „gotowanie” strun, że tak miło Ci
    brzęczą te warwole i to czerwone!!!

  4. Na wielu koncertach byłem, i z nie jednego pieca chleb jadłem. W oparciu o to
    jak sięgam pamięcią, to najlepiej brzmiąca basówa w moim życiu była
    właśnie taka, jak w recenzji, tyle że czarna 🙂 W połączeniu z Ampegiem
    SVT na jednym z koncertów po prostu grzmiała niemiłosiernie miło, aż
    włosy mi się jeżyły. Tak jak autor ujął: miłośnicy typowych „precli”
    zawiodą się, gdyż humbucker pod mostem i układ aktywny kierunkują
    brzmienie ku nowoczesności. Ja z kolei jestem zwolennikiem i brzmień vintage,
    i tych nowszych, dlatego skłamałbym mówiąc „to jest to!” 🙂 Ciekaw jestem,
    jak z dostępnością lewych sztuk, bo do tej pory takowej nie widziałem :/

  5. @Liszu: Mam pytanie: w nagraniu czwartym ten motyw grany z początku to coś własnego czy znanego, czego ja nie znam? 😛

    Coś własnego – tzn. z tego co wiem to własne, ale tyle muzyki już
    powstało, że czasem ciężko nie kopiować więc może być podobne do
    czegoś znanego 🙂

    @mariotd: ja się pytam jaki jest Twój sposób na „gotowanie” strun, że tak miło Ci brzęczą te warwole i to czerwone!!!

    Gotowanie we wrzącej wodzie z płynem do naczyń ludwik w proporcjach
    przypadkowych przez jakieś 3min, poza tym one są stalowe, z natury bardziej
    brzęczą niż nikle (piszę to dla tego, że są chyba też czerwone nikle
    Warwicka).

    @Adam Off: Na wielu koncertach byłem, i z nie jednego pieca chleb jadłem. W oparciu o to jak sięgam pamięcią, to najlepiej brzmiąca basówa w moim życiu była właśnie taka, jak w recenzji, tyle że czarna 🙂 W połączeniu z Ampegiem SVT na jednym z koncertów po prostu grzmiała niemiłosiernie miło, aż włosy mi się jeżyły. Tak jak autor ujął: miłośnicy typowych „precli” zawiodą się, gdyż humbucker pod mostem i układ aktywny kierunkują brzmienie ku nowoczesności. Ja z kolei jestem zwolennikiem i brzmień vintage, i tych nowszych, dlatego skłamałbym mówiąc „to jest to!” 🙂 Ciekaw jestem, jak z dostępnością lewych sztuk, bo do tej pory takowej nie widziałem :/

    U mnie śmiga obecnie na Edenie WT500 i paczce Trace Elliot 1048 z połowy lat
    90tych + Sansamp BDD.I. do przybrudzenia sygnału (max drive, dużo level mało
    blend). Taka kombinacja mi bardzo pasuje do mojej muzyki ale nie dawno kupiłem
    Edena więc tu akurat mogę być jeszcze na etapie podziwu 😀 no może jeszcze
    Trejs na głośniku 15″ by ładnie dopełnił, albo inna fajna paczka na
    15stce. Nie widziałem „lewej” z tego modelu, ale też nie szukałem
    specjalnie.

  6. Od lat marzy mi się taki basik, tylko ta cena mnie zawsze trzymała na
    dystans.

    To co z tą ceną? Ile trzeba mieć, żeby móc stać się posiadaczem takiego
    cudeńka?

  7. Skoro napisałeś, że cena zawsze trzymała cię na dystans, to chyba
    powinieneś wiedzieć jaka to cena. Litości…

  8. 10 lat temu cena trzymała mnie na dystans. Jeżeli do tego czasu nic się nie
    zmieniło, to OK.

  9. [quote=Ryś]Od lat marzy mi się taki basik, tylko ta cena mnie zawsze
    trzymała na dystans.

    To co z tą ceną? Ile trzeba mieć, żeby móc stać się posiadaczem takiego
    cudeńka?

    Za swój egzemplarz dałem z tego co pamiętam około 3500zł +/- 50zł i
    uważam z perspektywy czasu, że była to całkiem niezła cena. Trzeba jednak
    uczciwie przyznać, że nie był wówczas w najlepszej kondycji i mimo iż
    testowałem go na Ampegu SVT, kupiłem go głównie dla tego, że super
    brzmiał „z deski” :). Śruby do regulacji wysokości strun na mostku były
    przyrdzewiałe na stałe z wyrobionymi gniazdami na klucz (ktoś pewnie na
    siłę próbował kręcić metrycznym imbusem), nie grał z dwóch
    przetworników jednocześnie, dodatkowo ma parę obić i ślady na gryfie jak
    po grze w obrączce lub sygnecie i takie tam drobne mankamenty, te wizualne
    akurat moim zdaniem Fenderom dodają uroku. Case (oryginalny) wyglądał jak po
    kolizji z ciężarówką :). Mostek wymieniłem, gdyż przypadkowo dorwałem
    dokładnie taki jak powinien być (łącznie ze żłobieniami pozwalającymi
    regulować rozstaw strun – co nie jest standardem) za 20zł od człowieka, od
    którego kupowałem efekt, zgadaliśmy się i wyszło na to, że został mu ten
    most po JazzBasie Deluxe 🙂 chochliki w bebechach zostały wyeliminowane a
    także bas został wyekranowany. Później zmieniłem przetwornik z SPB-1 na
    SPB-2… i tak obecnie śmiga 😉

    Widziałem w późniejszym czasie ten model Fender na necie w cenach między 4200zł a 4700zł, jeden (chyba czerwony?) wisiał nawet nie tak dawno.

  10. Cena jaką za chwilę zarzucę będzie astronomiczna – mój kumpel ściągał
    ten model basu z USA 3-4 lata temu, i wybulił 8,5 patola za całość. W basie
    absolutnie nic nie musiał robić – był w perfekcyjnym stanie. Wychodzi na to,
    że albo basówka miała kilka tygodni, lub nie była praktycznie używana,
    albo najzwyczajniej w świecie przepłacił 🙂

  11. Kiedy jakieś 10 lat temu interesowałem się tym modelem, cena za nowy bas w
    przeliczeniu na zł. wahała się gdzieś między 5800 a 6000.

Możliwość komentowania została wyłączona.