Vivian Slaughter – Gallhammer

osoby vivian slaughter gallhammer
Basistka & wokalistka (jedna z trzech) black/doom crustowego Gallhammer z
Japonii.

Do odsłuchania:
www.myspace.com/ghammercrust

www.b9.ac-images.myspacecdn.com/00436/93/26/436716239_l.jpg
A to panie w komplecie:

Podziel się swoją opinią
helvetti
helvetti
Artykuły: 8

28 komentarzy

  1. Jestem pewny że nawiedzi mnie dzisiejszej nocy w marzeniach sennych z
    siekierą w ręku.

  2. No, to pogratulować babci, trudno jej racji odmówić 🙂 . Ta na ostatnim
    zdjęciu stojąca po lewej stronie wygląda jakby miała zaraz rzygnąć.

  3. Nie lubi emo i tego wszystkiego pseudo czegoś. 😛

    I grają też jakoś tak…

  4. Ale wiesło to całkiem, całkiem – gdyby nie te humbuckery zamiast jazzów to by
    była bajeczka.

  5. Swoją drogą, to Slaughter jest to nazwa mojej początkującej defowej kapeli
    😀 (my przynajmniej robimy definitywną rzeźnię w porównaniu do
    amerykańskiego rockowego Slaughtera, bo w końcu nazwa do czegoś zobowiązuje
    :D). Ot co, taka mała reklama.

    A te panie na górze wyglądają na wygłodzone. Fuj. Basik jest w pytkę

  6. Dokładnie, nieumarłe, pobite narkomanki. Jak uwielbiam azjatki (ale ładne:P)
    to tych zdzierżyć nie mogę. Bo nie są ładne 😛

  7. Uznajmy mnie za „xxx – owego takiego owakiego” ale podoba mi się wszystko
    :]

    Muzyki ogólnie nie kojarze a ze net średino chodzi to nie posłucham, ale
    komu tu w ogóle

    chodzi o muzykę panny grają i nic innego się nie liczy :p

  8. Japonskie emo… lol

    ————————————————–

    „Believin all the lies that theyre tellin ya

    Buyin all the products that theyre sellin ya

    They say jump and ya say how high

    Ya brain-dead Ya gotta fuckin bullet in ya head”

    RATM 1992

  9. basistka jak kawa, mała czarna 😀 jak ta po lewej. bym je zmienił
    instrumentalnie 😛

    a tak serio to widziałem parę emo w zyciu i one to raczej nie emo 😛 chyba ze
    już się emo smieniło i woli teraz taki styl 😀

    a bas ma duzy plus za przeźroczystą płytke 😀 a duzy minus a nawet kilka za
    Ashdown y 😛

  10. Tysiąc lat temu czytalem reckę ich „płyty”, że w swym prymitywiźmie i
    minimaliźmie ocierały się (hmmm, „ocierały się” ooo fuckin yeah – z
    podtektstami) o drone metal. I ja, po ostatnich odsłuchach japońskiego, a
    jakże Boris, a takoż i Earth i Sunn O)) zastanawiam się od 3 tygodni jak
    zwał się ten ich dziefczyński ensambl, a tu proszę, gotowa odpowiedź –
    Gallhammer, how sweet!

Możliwość komentowania została wyłączona.