Fender/Squier Custom 70’s Telecaster Bass

Mój Custom 70's Telecaster Bass to połączenie gryfu od Fendera z korpusm i potencjometrami Squiera, co daje unikalny, wszechstronny instrument. Posiada ciemne, ale dynamiczne brzmienie, idealne do różnych gatunków muzyki.

gitara squier custom 70s telecaster bass

Fender/Squier Custom 70's Telecaster Bass
Oto moja ulubiona zabawka. Na pierwszym zdjęciu sama, na drugim – z moim
aktualnym stackiem.

KLIK Odkupiony od kolegi Aviatora,
który za to, że go dla mnie zatrzymał, jest mi bratem. 😀

Wiem, że za taką opiniię mogę się spodziewać srogiego hejtu , ale dla mnie
jest to bas idealny, tzw. „no-nonsense bass „. Porządny gryf, prosty mostek
string-thru. Volume, tone i pickup, z którego sączy się czysta masakra.
Żadnych zbędnych wodotrysków.

Zmodyfikowany poważnie przez pierwszego właściciela oraz nieco mniej przeze
mnie, to mocny, ciemny, ale dość wszechstronny instrument. Z tonem skręconym
na zero, dudni i sunie przy samej ziemi, ale z otwartym tonem potrafił bardzo
ładnie strzelić. Moim zdaniem jest to bas idealny do rockabilly,
oldschoolowego rocka, bluesa i jazzu, brzmi jak kieszonkowy kontrabas.

Technicznie rzecz biorąc, tylko korpus i potki są ze Squiera, cała reszta to
Fender.

Według mnie, brzmieniowo jest doskonały i niczego nie będę dodawał.
Rozważam wszakże wymianę gniazda i potencjometrów na solidniejsze; gniazdo
co chwilę samo się luzuje. Natomiast wizualnie brakuje mu tylko jednej rzeczy
– blachy na mostku, która nada jego wyglądowi proporcji… I będzie można
umieścić gąbkę przy mostku dla totalnie vintage’owego brzmienia.

*** od tego punktu zaczyna się historia instrumentu, którą
znudzeni mogą pominąć; jednakże w tej historii znajdują się odpowiedzi na
ich ewentualne pytania 😉 ***

Bas zaczął swoje życie jako Squier Vintage Modified, po czym zawędrował do
Belgii, gdzie nowy właściciel podjął dwie decyzje: mądrą i głupią.

Mądrą decyzją była wymiana gryfu na ten pochodzący z Fendera Sting Bass z
kluczami typu Vintage Reverse. Wg jego relacji, brzmienie stało się dzięki
tej wymianie ostrzejsze i zyskało na przejrzystości (potwierdzam, a
przynajmniej na to wyszło po porównaniu „czystego” Squiera VM 70’s TB z
moim). Poza polepszeniem brzmienia, bas zyskał na wygodzie (gryf jest jak
robiony pode mnie) oraz – dzięki satynowemu gryfowi… i napisowi „Fender”,
rzecz jasna – wyglądzie ;]

Błędną decyzją natomiast było zamontowanie w sposób wybitnie byle-jaki
hebanowego thumbrestu. Nie dość, że dziury w maskownicy były tak wielkie,
że przeleciałby przez nie… eee, budowano jakieś samoloty w Belgii? Eee,
nieważne. W każdym razie, były duże. Do tego thumbrest był pod takim
kątem, że przeciętny człowiek o przeciętnych dłoniach dostawał RSI po
pięciu minutach grania.

W takim stanie bas trafił do Aviatora, który bardzo go polubił, ale znalazł
się w sytuacji, w której potrzebował inaczej brzmiącego instrumentu.
Dlatego sprzedał go mi.

Po długich rozterkach, co zrobić z tym paskudnie zamontowanym thumbrestem,
postanowiłem zamontować go w preclu, a ten z Precla – fenderowski,
zamontować wraz z dokupionym drugim symetrycznie względem osi podłużnej
instrumentu. Dolny jest „kanoniczny”, montowany identycznie jak w Fenderach z
pierwszej połowy lat 70tych, góry – jest jego lustrzanym odbiciem. Jedna
paskudna dziura przy okazji zniknęła. Drugą zasłoniłem „wyścigowym
pasem”, który idealnie zgrywał się z krawędzią thumbresta, więc, niewiele
myśląc, dodałem drugi po drugiej stronie. A potem kolejne dwa, symetrycznie.
I tak narodził się ten oryginalnie wyglądający potworek.

Zamontowane w nim są Tapewoundy Rotosound TruBass 88, struny jakby stworzone
do tego basu – miękkie, ciepłe, kontrabasowo brzmiące.

Podziel się swoją opinią

30 komentarzy

  1. zanim przeczytałem o tych sportowych pasach to myślałem, że pickguard jest
    wypolerowany i odbijają się w nim sufitowe jarzeniówki, fajne wiosło bardzo
    ale chyba lepiej wyglądałby bez pasów ale z nowym niepodziurawionym
    pickguardem 😉

  2. @Moloszek: (…)z nowym niepodziurawionym pickguardem 😉

    Kup mi, to pogadamy. 😛

    Praktycznie nie ma szans dostać nowy, produkują go do JEDNEGO modelu basu
    (Modern Player ma minimalnie inną, Warmoth produkuje pod swoje wyroby i pod
    oryginalne Fendery z lat 70tych)

  3. Chciałbym coś napisac ale…..

    Konceptu mi brakło.

    Bardzo mi się podoba.

    Cacuszko.

  4. Też na początku myślałem, że maska jest jakaś chromowana i odbija
    światło 😀 A tu proszę; naklejka 😛

  5. Kurcze nie myślałem, że kiedyś spodoba mi się jakiś instrument w stylu
    Tele… a ten naprawdę robi wrażenie.

    Immo: nie myślałeś o dorobieniu maskownicy u jakiegoś „zaprzyjaźnionego”
    lutnika? Oni zdaje się mają dostęp do takiego kilkuwarstwowego tworzywa w
    arkuszach, z którego można wyciąć dowolny kształt. Z drugiej strony z tymi
    symetrycznymi thumbrestami i racing stripesami jest jedyny i niepowtarzalny.
    Gratuluję basidła.

  6. @Immo:

    @UKO: Nie wiem czy ktoś mnie zrozumie, ale ten bas jest podobny do amerykańskiego samolotu z II wojny światowej P-51 Mustang:D
    http://www.kbvp.com/sites/default/files/images/P-51%20Mustang%20Spam%20Can.preview.jpg

    No, masz, o to chodziło!
    Milszego komplementu ten bas nie mógł usłyszeć. 😀

    No to udało Ci się Immo:D ja jestem pod wrażeniem, bo wygląda
    przezajebiście, teraz sam się zastanawiam nad jakimiś paskami na maskownice
    mojego jazza…:) z czego je zrobiłeś?

  7. Gratulacje sprzętu. Z tymi czarnymi stringami mega. Jeszcze coś nagraj i
    będzie komplet 😉

  8. @UKO: ja jestem pod wrażeniem, bo wygląda przezajebiście, teraz sam się zastanawiam nad jakimiś paskami na maskownice mojego jazza…:) z czego je zrobiłeś?

    Cienka folia nylonowa, zdaje mi się. To folia do robienia naklejek, znajomy
    mamy ma mała agencję reklamową i dał mi trochę ścinek 😀

    A propos Mustanga, chcę zrobić jakiś bas w całości w stylistyce samolotu z
    WW2. To by było coś… 😀

  9. Próbowałem nagrać próbki, prawie zjarałem dźwięk w netbooku. Ustawiłem
    czułość na 1%, podbicie db na 0 i i tak clipowało 😛

  10. zajebisty ! – taki rejsingowy… – coraz bardziej podobają mi się tele 😀 –
    właśnie brzmienie „zbliżone” do kontrabasu przydało by się czasem… –
    gratuluję pięknego sprzętu – ciekaw jestem jak grzmi ?.

  11. @UKO: musi być pin-up girl jak na tych ich samolotach:)

    Spuker miał niebieskiego Jazz Bassa z Pin-Up Girl, wyglądało genialnie moim
    zdaniem.

  12. Uwielbiam Stinga, ale ten bas nie jest jego sygnaturą, jest MOJĄ sygnaturą
    😀

    Gdyby to był kompletny StingBass, to niech sobie ten podpis będzie. Ale to
    składak, wiesz przecież. :]

  13. Po 9 miesiącach grania na tym basie stwierdzam – to absolutnie rewelacyjny,
    bardzo uniwersalny i potężny instrument. Razem z mocnym wzmacniaczem z 15″
    głośnikiem robi rzeźnię. I nadaje się do wszystkiego, kapitalnie brzmi na
    nim funky (nawet slap, choć niespecjalnie wygodne), doskonale sprawuje się
    jako Kieszonkowy kontrabas, ale największą frajdę sprawia granie na
    rozkręconym gainie w klimatach doom/stoner. Podbicie górki i górnego środka
    i granie pod samiutkim mostkiem na rozkręconym gainie daje unikatowe
    brzmienie, które – gdyby je nagrać – prawie każdy uznałby za osiągane za
    pomocą przesteru: metaliczne i jakby filtrowane.

    Swoją drogą, zabrałem raz ten bas do Riffa, gdzie mieli fabrycznego Squiera
    VM Precision TB i porównałem brzmienie. Oryginalny Squier bardziej zmula,
    jest ciemniejszy, a przez to mniej uniwersalny. Porządny, japoński gryf w
    moim egzemplarzu jednak naprawdę robi swoje, co legitymizuje moim zdaniem
    nazywanie basu Fenderem (przetwornik i gryf – Fender, a te dwie rzeczy robią
    całe brzmienie). A struny dobrałem idealnie.

    Muszę tylko wymienić – jak wspomniałem w oryginalnym poście – elektronikę,
    bo te potki Squiera wołają o pomstę do nieba, nie wspominając o koszmarnym
    trzeszczącym gnieździe mono.

  14. Proszę bardzo, tatku (młodszy o dwa lata :D):

    Opakowanie to budżetowy flight case, który przeżył lot z USA w luku
    bagażowym samolotu, ciężki i raczej niezniszczalny.

    Bas zawieszony na pasie domowej roboty: Pas wojskowy WP połączony
    przemyślnie z tanim paskiem gitarowym oraz podkładką na ramię z torby
    podróżnej. Gniotsja nie łamiotsja. Docelowo bas ma zawisnąć na pasku
    Gibsona z takim samym motywem błyskawicy, jak ten na 12-progu (taki pas mieli
    choćby Mazdah czy Gurf).

    Na dole: Polish Hate Fuzz oraz Polish Love Overdrive – wiadoma rzecz. To duże
    w kolorach Jokera z komiksów DC to Pigtronix Mothership, najbardziej klawy i
    dziwaczny analogowy syntezator instrumentalny z wbudowanym ringmodem,
    wzmocnieniem suboktaw i funkcją pokrętnego portamento/glide. Oraz jedna z
    dwóch złączek do efektów Bespeco.

    U góry: Electro Harmonix Bass Balls. Chyba wszystkim znana, klasyczna
    autokaczka z wbudowanym lekkim (?) przesterem, bardzo zabawne funkowe
    urządzonko.

    Obok 2x kabel Proel Bulk z kątowymi wtykami i druga złączka Bespeco. I
    jeszcze zasilacz do Mothershipa. Niewidoczne są jeszcze: mała puszka po
    dropsach miętowych w kształcie gitary, w której chowam niezbędne imbusy
    oraz puszka po cukierkach pudrowych Star Wars, gdzie siedzą (nieużywane
    raczej) kostki i gumki do slapu.

    Zapasowe struny trzymam w innym futerale, a tak, to w sumie to wszystko z tego
    pudła starczyłoby mi do grania gdyby nie to, że zasilacz do Polish Love i
    Polish hate mi się połamał. No i jeszcze wzmacniacz, , który waży 30 kilo i raczej
    się w case nie mieści, tez by się przydał 😀

  15. Właściwie każdą, ale cała zawartość case’a używana na raz najbardziej
    nadaje się do stonera/doomu oraz funku 😀

Możliwość komentowania została wyłączona.