Bootsy Collins, TM Stevens, 11/7/2011 IndigO2, Londyn

Relacja z koncertu Bootsy Collinsa w Londynie obfituje w nieoczekiwane wydarzenia, od opóźnionego startu, przez problemy techniczne z wzmacniaczem TM Stevensa, aż po spóźnione solo Berniego Worrella.

osoby bootsy collins

osoby bootsy collins

osoby bootsy collins

osoby bootsy collins

osoby bootsy collins

osoby bootsy collins

osoby bootsy collins

osoby bootsy collins

osoby bootsy collins

osoby bootsy collins
Wczoraj rano dowiedziałem się, że w Londynie gra Bootsy Collins w tymże
właśnie dniu. Kiedy się o tym dowiedziałem poprzeklinałem sobie trochę
pod nosem jako że byłem pewien, że na taki koncert bilety już dawno
wyprzedane, ale wszedłem na stronę organizatorów koncertu no i okazało
się, że o dziwo bilety jeszcze są więc późnym popołudniem pojechałem na
miejsce, kupiłem bilet, poszedłem do ubikacji wypróżnić pęcherz
(poprzednim razem, jak byłem na koncercie Claypoola w zeszłym roku przez
cały koncert nieziemsko chciało mi się lać i pobiłem swój rekord,
wytrzymałem kilka godzin, ale frajda z koncertu nie była taka sama jak
byłaby bez ciśnienia w spodniach) i ustawiłem się w kolejce. Byłem na
samym początku i cholernie się dziwiłem bo dosłownie na 15 minut przed
otwarciem drzwi w kolejce stało kilka osób ale po kilku minutach zrobiło
się tłoczno.

Najpierw zagrała kapela supportowa, grali dosyć fajnie. Później dosyć
dziwna sytuacja, po tym jak zeszła ta kapela to chyba ponad godzinę trzeba
było czekać aż Bootsy zacznie grać, nie wiem skąd takie opóźnienie,
strasznie długo to się przeciągało i ludzie się niecierpliwili.

W końcu po ponad godzinnym oczekiwaniu kurtyna się odsłoniła i show się
zaczęło. Band liczył sobie naprawdę sporo osób, perkusista, dwóch
klawiszowców, dwóch basistów (TM i jeszcze jakiś gość, który grał tylko
czasami, częściej pukał w cowbell), trzy osoby w chórku, trzy osoby w
sekcji dętej, dwóch gitarzystów i d.j, no i oczywiście Bootsy.

Po rozpoczęciu koncertu zauważyłem kolejną rzecz, TM Stevens miał problemy
ze wzmacniaczem, przez pół koncertu nic nie zagrał, był mega wk*****ny,
był podbięty pod lodówę Ampega i wzmacniacz, któryś z serii SVT, nie wiem
dokładnie który bo aż tak się na Ampegach nie znam. Techniczni biegali,
srali pod siebie, TM miał minę jakby chciał rzucić swoim Warwickiem o
ziemię i był strasznie zdenerowany. Sporo czasu minęło zanim techniczni
sobie z tym uporali (swoją drogą to pod względem technicznych to wydaje mi
się, że była kompletna porażka, tyle czasu trzeba było czekać aż wejdzie
na scene i do tego jak już wszyscy weszli to się okazało, że TM ma zepsuty
wzmacniacz :D).

Sporo ostatnio się mówiło, że Bootsy praktycznie już nie gra i że trzyma
tylko bas a tak naprawdę gra drugi basista. To nieprawda, owszem, było kilka
momentów kiedy to drugi basista grał, ale Bootsy napierdzielał przez
zdecydowaną większość koncertu.

To było świetne doświadczenie, pod sam koniec koncertu zszedł do
publiczności a że stałem prawie że tuż przed nim przy barierkach to
pierwszy podszedł do gościa który stał obok mnie, potem ja poklepałem go
po ramieniu, przeszedł przez barierki i poszedł w głąb sali potańczyć z
ludźmi. Ktoś z publiki zakosił mu bandanę, napisał o tym dzisiaj na swoim
profilu na facebooku i pojechał troszkę tej osobie.

To był świetny koncert, tony funku, Bernie Worrel zapierdzielił świetne
solo na klawiszach i atmosfera była bardzo pozytywna. Szkoda tylko, że
koncert tak się opóźnił i grali może z jakieś półtora godzinki a
później musieli kończyć bo takie restrykcje miała ta sala, ponoć mogli
grać tylko do 23.

Naładowałem się funkiem a jutro idę na Primusa 😀

Podziel się swoją opinią
kidnoise
kidnoise
Artykuły: 15

11 komentarzy

  1. Kurcze … zazdroszcze 🙂

    A tak z czystej ciekawości to ile kosztował bilet ? 🙂

  2. Pozazdrościć!

    Oby tylko Primus obył się bez kłopotów technicznych – czekamy na równie
    obszerną relację, zwłaszcza playlistę! 🙂

  3. @Sev, bilet kosztował 36 funtów, biorąc pod uwagę ilość osób
    występujących na scenie to w sumie śmieszna cena.

    @Zakwas, dzięki, postaram się pstryknąć kilka fotek i napisać co-nieco o
    koncercie. 🙂

  4. 36 funtów !!!! gdzie ja K**** mieszkam .W Polsce na pewno byłyby między
    200-400.

    W Londynie/UK to w ogóle rozkmina, na co ja dziś pójde. hmm może na Muse.
    Może na Cypress hill i tak dalej….

  5. @zombine: 36 funtów !!!! gdzie ja K**** mieszkam .W Polsce na pewno byłyby między 200-400.
    W Londynie/UK to w ogóle rozkmina, na co ja dziś pójde. hmm może na Muse. Może na Cypress hill i tak dalej….

    No Londyn ma to do siebie że w zasadzie prawie codziennie jest koncert na
    który mógłbym pójść.

  6. No tak, to są plusy mieszkania w Londynie, ale prawda jest taka, że jest i
    wiele minusów. Mimo wszystko, fakt faktem, codziennie odbywa się tu
    wieeeeeeeele koncertów i każdy coś dla siebie znajdzie. Ja muszę w końcu
    zakręcić się na jakichś dobrych stronach z informacjami o koncertach. Ten
    koncert prawie mnie ominął, a ominął mnie koncert np. Larryego Grahama, ale
    to było chyba jeszcze w zeszłym roku albo na początku tego, nie pamiętam.
    Druga sprawa to możliwość przejechania się do sklepów i ogrywanie takich
    wioseł jak Fodera, Alembic, Ken Smith czy inne tego typu sprzęty, w jednym
    tego typu sklepie w piwnicy jest pracownia lutnicza Sei Bass, goście robią
    niesamowite basy, (Dave Marks gra tutaj na Sei
    https://www.youtube.com/watch?v=rlLEC1453-g , zrobili też jakiegoś dziwnego
    basa dla Pino Palladino) a ja tam zanosiłem basy na setup i widziałem dużo
    ich basów w trakcie tworzenia. Także wiele fajnych doświadczeń mnie
    spotkało dzięki temu, że tu jestem no i do tego sprzęty, które sobie
    kupowałem po atrakcyjnych cenach w porównaniu do naszego rodzimego rynku na
    które zarobiłem stosunkowo szybko jako sprzątacz czy też na zmywaku. Nie
    wiem czy w rodzimym kraju dorobiłbym się dobrego wzmacniacza, dobrego
    basu.

    A o minusach wspominać nie warto. 😀

  7. kidnoise: żeby była jasność to ja mieszkałem kiedyś w tych okolicach.
    Koncerty i sklepy z fantami do grania to absolutna potęga. …ale Londyn sam w
    sobie nie nadaje się do mieszkania. Jest przytłaczający swoim rozmiarem,
    kosztami życia, korkami itp itd. Nie dałem rady. W UK są o wiele
    przyjemniejsze miejsca do mieszkania.

  8. Masz rację, ja właśnie przymierzam się do wyprowadzki poza Londyn i może
    za jakiś czas się przeniosę.

    EDIT:

    Powoli zaczynają się pojawiać filmiki na jutubie z koncertu. Micha mi się
    cieszy jak to widzę, tylko Bootsy potrafi ociekać taką zajebistością
    😀

    https://www.youtube.com/watch?v=ZUHsB8cmlyY

  9. a ja jestem akurat w londynie… nie wiedziałem, że gra bootsy…:,(

    koncertów jest tu na tyle dużo, że ciężko to ogarnąć (pomimo świetnych
    stron internetowych)

    ale poza tym londyn to wielki przereklamowany syf, dobrze, że tu tylko na
    wakacjach jestem

Możliwość komentowania została wyłączona.