Rekonstrukcja starego Defila

Rekonstrukcja-starego-Defila
Witam wszystkich,

Moja przygoda z basem trwa już kilka lat. Mimo, że najlepszym basistą nie
jestem, samo granie sprawia mi przyjemność a o to chyba chodzi 🙂

ale do rzeczy, dorwałem w swoje ręce starą, podniszczoną basówkę DEFIL
Luna. Akcja w cyklu „leżała na strychu, za flaszkę oddam”. Chciałbym
przywrócić jej stan używalności ale niestety totalnie się na tym nie znam
🙂

Czy moglibyście powiedzieć od czego zacząć? Może jakiś link do ciekawej
strony lub tytuł książki z której mógłbym się czegoś dowiedzieć?

Wiem że gitara nie działa i chciałbym to zmienić 🙂

Z góry dzięki.

Podziel się swoją opinią

20 komentarzy

  1. Co prawda renowacja zwykłej gitary jest tylko namiastką renowacji basu, ale w
    razie czego tu znajdziesz trochę poglądowych fotek:

  2. @paul: Nie oplaca się robic tego basu. Jest niegrywalny.
    Chyba ze dla ozdoby na sciane.

    Nie ma to być mój główny instrument do grania. Zwyczajnie chciałbym żeby
    basówka działała. A co do grywalności, to z tego co wiem gra człowiek na
    nie gitara 😉

  3. Mam wyremontowanego DEFILa Bastona, niedawno kupiłem DEFILa Lotos’a, stan
    idealny a i tak będę robił mu pełną renowację… to są piękne klasyki,
    nie ważna jest grywalność 🙂

    Pozdroofka

    RomekS

  4. [quote=ulek]Co prawda renowacja zwykłej gitary jest tylko namiastką renowacji basu, ale w
    razie czego tu znajdziesz trochę poglądowych fotek: [/quote]

    Rozwiń proszę. Bo nie bardzo rozumiem.
    W czym renowacja jednego i drugiego sie różni?

  5. Technicznie – prawie niczym, mentalnie (moim zdaniem – patrząc z perspektywy osoby grającej na basie, a nie na gitarze) różni się bardzo;)
    Zdarza mi się dłubać zarówno przy basach, jak też przy gitarach i zauważam, że bardziej „przykładam się” jednak do basów.
    Oczywiście gdybym to robił „usługowo” (dla kogoś), to pewnie traktowałbym te instrumenty tak samo, ale że robię to dla własnej frajdy, to w gitary jakoś mniej się angażuję:)

  6. Lunie nie da się przywrócić stanu używalności bo ona fabrycznie takiego stanu nie posiadała. nie ukrywam, że jestem uprzedzony do tego pseudoinstrumentu ale o mało co nie wyleczył on mnie z chcęgracia.

  7. [quote=maup]Lunie nie da się przywrócić stanu używalności bo ona fabrycznie takiego stanu nie posiadała. nie ukrywam, że jestem uprzedzony do tego pseudoinstrumentu ale o mało co nie wyleczył on mnie z chcęgracia.[/quote]

    Abstrahując od faktu, że w Twoim poście jest duża dawka ironii jestem skłonny nie zgodzić się z Tobą – na Lunie jak najbardziej dało się grać ! To tak samo jak z dziesiejszej perspektywy można powiedzieć, że ówczesne Syrenki, Warszawy czy Zaporożce były niejeżdżalne. Gdybym miał zgodzić się z Twoją tezą to musiałbym zaprzeczyć faktowi, że przez 11 lat (1979 – 1990) do grania na chałturach używałem czegoś niegrywalnego. A w tamtych czasach grałem kolejno na: LUNA, RYTM2, JOLANA IRIS, MUZIMA. I to w każdym przypadku z przełożonymi odwrotnie strunami, bo gram w pozycji left-handed. W moim przypadku nowa epoka zaczęła sie w roku 1990 jak przesiadłem się na lutnika, który został wykonany dla mnie w nieistniejącej już pracowni Grzegorza Bilińskiego w Nowym Dworze Mazowieckim.

  8. Nie znam luny ale jestem sklonny zgodzić sie z przedmowcą. W większości wypadków grywalność to ustawienie i korekta.

  9. [quote=zbikra] W moim przypadku nowa epoka zaczęła sie w roku 1990 jak przesiadłem się na lutnika, który został wykonany dla mnie w nieistniejącej już pracowni Grzegorza Bilińskiego w Nowym Dworze Mazowieckim.[/quote]

    To były świetne instrumenty, sygnował je nazwą Climax. Drzewiej jeszcze się nawet trafiały na Allegro, bo trochę ich wyprodukował. Zetknąłem się z p. Bilińskim parę razy, a potem grałem przez lata w jednej kapeli z jego synem… Ech, były czasy. Przepraszam za offtop.

    A od Luny to Pilichowski zaczynał! Twierdzę zatem, że taka niegrywalna być nie mogła:-) Ale ja sam także nie widzę większego sensu w restaurowaniu Defila. Jak ktoś ma pieniądz, wolny czas i zacięcie, to może lepiej niech wygrzebie jakiś porządniejszy bas do odnawiania. Efekt będzie lepszy, a wysiłek mądrzej spożytkowany.

  10. wiecie, Defile jak Defile – bas, na którym stawiałem pierwsze kroki to był właśnie Defil, ten z sitkiem i na nim się spokojnie dało grać. natomiast Luna to było zło wcielone, rok po zakupie potrafiła zaraza kręcić gryfem, akcja strun na centymetr brrr……!!

  11. Ja mam lunę i gryf jest prosty, akcję da się ustawić przyzwoitą 😀 Podejrzewam, że wiele takich egzemplarzy nie było ale jednak da sie spokojnie na niej grać oczywiście pomijając kołek zamiast gryfu 😛

  12. Niestety mam najgorsze doświadczenia i nie chce wyjść też na hejtera starych kultowych marek, ale te Jolany i Defile to była „zemsta komuchów na młodych muzykach”. Jestem w stanie zaryzykować stwierdzenia, ze wolałbym SkyWaya od Defila. Ale jak ktoś ma sentyment i umie/lubi dłubać napewno coś się z tego da wykręcić.

  13. [quote=Jagdpanther]
    To były świetne instrumenty, sygnował je nazwą Climax. [/quote]

    Przepraszam, nie mogłem sobie odmówić.
    Na zdjęciach mój Climax w oryginalnej wersji z roku 1990 oraz w czasach współczasnych – z nowym gryfem i przemalowanym body.

  14. [quote=zbikra]
    Przepraszam, nie mogłem sobie odmówić.
    Na zdjęciach mój Climax w oryginalnej wersji z roku 1990 oraz w czasach współczasnych – z nowym gryfem i przemalowanym body.
    [/quote]

    Zacny:-) O, w taki instrument to warto kapustę pakować! W Defila – nie!

  15. Z Climaxa została elektrtonika i decha, czyli to co najważniejsze poszło na wymianę, jak założysz nowy gryf do defila też ożyje.

Możliwość komentowania została wyłączona.