Ibanez Promethean 300h Vs Tc Electronic Bh250

Ibanez Promethean 300h vs Tc Electronic bh250

Hej! Rozważam zakup któregoś z tych 2 ampów. Obydwa wpasowują mi się w
pedalboard i mają robić za backup. Niestety na żadnym nie grałem.
Jesteście w stanie wskazać jakieś ich plusy i wady?

Podziel się swoją opinią
logan150
logan150
Artykuły: 0

2 komentarze

  1. Czołem

    Myślę, że Ibanez jest na tyle rzadko spotykanym, że trudno będzie o
    konkretną opiniię, nie mówiąc już o porównaniu z BH250.

    Ja mam BH250, używam do nagłaśniania małych koncertów via paczka 2×10″. Na
    większe okoliczności ma mocniejszy zestaw. Head jest głośny, dość
    transperentny brzmieniowo, łatwy w regulacji. System TonePrint może być
    zaletą, ale nie należy się nim bardzo ekscytować, bo w praktyce nie spisuje
    się wcale tak dobrze jak w reklamach i testach „sponsorowanych”. Zaletą jest
    wbudowany tuner, dość dokładny i działający ciągle (wyciszanie na
    strojenie — przełącznik z przodu albo footswitch). Wady — brak regulacji
    poziomu wejściowego sygnału, jest tylko przełącznik czułości wejścia
    (pasyw, aktyw). Mnie to trochę przeszkadza, używam basów różniących się
    poziomem generowanego sygnału. Ale zwykle tam, gdzie zabieram tego heada,
    biorę też jeden bas, więc można to przeżyć.

    Head mieści się do typowej kieszeni, typowego gigbaga. Pracując na
    niepełnej mocy (u mnie paczka 8 ohm) daje radę nagłośnić bas na koncertach
    w typowych, średniej wielkości pubach czy klubach. Nie gramy szatanów,
    rozkręcenie na 60% daje mi słyszalność i przebijalność.

    Brzmienie? Oczywiście do tego heada przyczepiono metkę cyfrowego gówna o
    brzmieniu pozbawionym charakteru. Ja nie lubię wzmacniaczy grających po
    swojemu (np. Ampeg’ów czy MarkBass’ów) i mnie ten brak charakteru nie
    przeszkadza. Prawdą jednak jest, że można uznać brzmienie bh250 jako
    nijakie, suche, strylne, i to prawda jest.

    Podsumowując — głośny i skuteczny head o kieszonkowych rozmiarach,
    oferujący dla jednych transparentne (lub cyfrowo bezpłciowe dla drugich)
    brzmienie. Łatwa i skuteczna regulacja brzmienia (daje wyraźne jego zmiany),
    tunerek, ciche i dobrze wysterowane wyjście XLR. TonePrint może się
    przydać, brak pokrętła Gain to wada. Jako podstawowe nagłośnienie do
    wyrafinowanego grania nie polecam, jako backup albo narzędzie do chałtur
    idealne. Bas wsadzam do gigbaga i zakładam na plecy, heada w małej walizeczce
    z Castoramy do jednej łapy, do drugiej 2×10 na neodymach i spokojnie z
    samochodu na raz się można zabrać (o ile z parkingu daleko do miejsca grania
    nie jest). Ja swój kupiłem za 800zł z footswitch’em (mute+przełączanie
    kanałów TonePrinta).

    Pozdroofka

    RomekS

  2. Dzięki za podpowiedź! Wybór padł jednak na Ibaneza. W sklepie na paczce
    4×10 Marka i Squierze vintage precision zagadał bardzo fajnie. Bez problemu
    ukręciłem zadowalające brzmienie. Jeśli chodzi o moc to o mało im nie
    strąciłem wszystkich gitar ze ściany;) Fakt ten Mark był mega dynamiczny
    ale wniosek z tego taki że amp ma potencjał i może fajnie gadać…koniec
    końców nie wiem który z tych ampów jest fajniejszy ale wolałem wybrać
    coś co realnie odpaliłem…temat do zamknięcia!

Możliwość komentowania została wyłączona.