Najgorszy Stan W Jakim Graliscie Koncert

Najgorszy stan w jakim graliscie koncert

Wczoraj grałem koncert a od dwóch tygodni chodze o kulach po nozu w udzie,
dlatego też mam zaniknięte mieśnie i cały cięzar ciała muszę utrzymywac
na lewej nodze i jeszcze musiałem spiewać (drugi wokal/”chórek”). Dobrze że
grałem ten koncert z kapelą która gra szybko i ma tylko 10 kawałków 😀

Po za tym od tych dwóch tygodni prawie nie ćwiczyłem bo ustać nie mogłem a
na siedzaco nie mogłem grać bo cały ciężar basu muszę opierać na chorej
nodze.

Ciężko było ale dałem jakoś rade.

Mieliście podobne przygody? 😉

Czy miałeś kiedykolwiek taki stan po którym musiałeś grać koncert?
Czy grałeś kiedykolwiek koncert z zanikniętymi mięśniami?
Czy próbowałeś grać na siedząco z kontuzją?
Czy masz w planach koncert pomimo kontuzji?
Czy wiesz, jakie mięśnie trzeba wzmocnić, aby uniknąć kontuzji?
Jak radzisz sobie z utrzymywaniem ciężaru basu na chorej nodze?
Czy zdarzyło Ci się kiedykolwiek śpiewać jako wokal/kałrek na koncercie?
Czy chodzisz na regularne kontrole lekarskie, aby uniknąć kontuzji?
Czy zawsze stawiasz swoje zdrowie na pierwszym miejscu, nawet jeśli to oznacza odwołanie koncertu?
Czy podczas kontuzji ma dla Ciebie znaczenie, z kim grasz na scenie?

Podziel się swoją opinią

49 komentarzy

  1. Sory za offa ale… Nóż w nodze?!Co się stało?

    Narazie okazji nie miałem na kiepskie koncerty bo właściwie nigdy na takim
    nie grałem.

  2. Najgorszy stan w jakim graliscie koncert

    od razu skojarzył mi się stan upojenia alkoholowego, na szczęście gram
    tylko w licealnej kapelce więc nie ma mowy o taki stanie podczas jakiegoś
    występu ;]

  3. „Najczęstszą przyczyną zgonów w Czeladzi jest nadmiar żelaza w
    organizmie.. zazwyczaj jest to nóż w brzuchu” ? 😉

  4. Ja musiałem grać po okresie abstynecji od basu, spowodowanej szkołą, 8
    lekcjach, spaniu po 4 godziny dziennie od dłuższego czasu (przywyknięty
    jestem do 12…), bez obiadu i śniadania, po stracie reszty szans na związek
    z móją ówczesną muzą… cholernie źle mi szło… cały występ stracił
    przeze mnie. Ten koncert był dowodem na to, że „gówno się zdarza”, a
    „szambo wylewa zawsze pod okno”. Jeszcze po tym zbiorowym graniu najbardziej
    chwalili kapelę, w której mają kilka własnych utworów (takich sobie,
    titititi trutututu, tylko perka i wokal dobrze zrobione [przyznaję, to
    najważniejsze komponenty dla zwykłego słuchacza, no ale wisienka na szczycie
    nie czyni gówna tortem) i 10 pop-metalowych i pop-rockowych kowerów, nie
    było słychać basisty a gitary darły tak, że było słychać zagrywki tylko
    na cleanie, zawsze robią syf na sali w MDK i biorą prywatne piece, co w
    ogóle mnie już wkurzyło… Dla ich wokalisty i perkmena to szacun, bo są
    zajebiści na skalę kraju, tylko szkoda że z nimi się chcą wspiąć takie
    chamy… Jak widać mój był to mój najgorszy koncert wzbudza we mnie do
    dziś silne emocje:)

  5. @spluker:

    Najgorszy stan w jakim graliscie koncert

    na trzeźwo…

    Ała współczuje 🙁

    Ja że mało grałem koncertów to nie wypowiem się

    ——-

    DemoniS

  6. ja grałem koncert na który zupełnie nie byłem przygotowany, tzn w
    miejscowym barze hard rockowym grała kapela, qmpel jakoś załatwił ze
    będziemy grać kilka kawałków jak oni skończą… tylko nikomu o tym nie
    powiedział, a ja byłem po 16 brofkach (wypitych w 3 godziny). w sumie ledwo
    trzymałem się na nogach, słabo kontaktowałem, ale nie wiem czemu tylko
    jeden kawałek skopałem 😛 widac alkohol tak bardzo na poczynania basisty nie
    wpływa… 😛 😀

    —————————————–

    ZAK 4 ala Spector N2, Langowski 6 custom

    „A dla mnie jest to symbol

    Coś w co wierze!!”

  7. Jakiś czas temu graliśmy koncert w Szczytnie, byłem tak pijany, jak zreszta
    cała kapela, że parę razy tak mną zachwiało, że mało co nie wpadłem w
    publikę :p scena była malutka, a ja stałem na samym przedzie (lubię
    „wychodzić do ludzi”) no i parę razy miałem ciężką sytuację ;] ale na
    szczęście nic się nie stało i koncert był naprawdę udany ;]

    no i jeszcze jeden koncert, jedyny z ok 20 jakie zagrałem, na trzeźwo :p w
    olsztyńskim gimnazjum ;] był to festyn rodziny czy czegoś tam, a że my
    szatany, to po dwóch kawałkach na całej auli zostały tylko dwie dziewczyny
    ;] wytrwały do końca, nawet poprosiły o autografy :p za to panie ze szkoły
    poczęstowały nas później grochówką ze szkolnej stołówki ;]

    ____________________________________________________________

    Spector Legend 4 -> LDM BA100 -> lololo!

    I love the smell of napalm in the morning. It smells like… victory.

  8. Najgorszy koncert jaki zagrałem w życiu był jednocześnie jednym z
    pierwszych – otóż KOLEGA JEŹDZIŁ NA MOTORZE (co istotne dla sprawy) i
    zaproponował żebyśmy zagrali koncert na jakiejś jego imprezce nad jeziorem
    (wyżerka i nocleg free, ponad 100 km od domu) Oczywiście zgodziliśmy się z
    entuzjazmem!!!

    Po przyjeżdzie na miejsce okazało się ze to zlot harleyowcopodobnych z
    połowy polski, mieli wspaniałe rozrywki do piwa typu całodniowe palenie
    gumy, rzucanie siekierą, walki wręcz, rzyganie, bicie się o jakieś laski
    (jakieś 200 chłopa) Pod wieczór przyjechał TIR z przyczepą z której
    odsłonili jeden cały bok z brezentu i władowali dwa ELTRONY. Wpierw wlazł
    zespół który z radosnym entuzjazmem przerażonego western-barowego pianisty
    napieprzał wesołe, radosne rockandrollowe covery patrząc, by zanadto nie
    urazić publiki i nie dostać po zębach ani nie zarobić kuflem w gitarę.
    Kiedy skończyli i w pośpiechu zwijali graty w panice do osobówek za tirem
    poczuliśmy się nieswojo- zrobiło się ciemno, do domu daleko, my po
    kilkanaście lat, 200 pijanych chłopów ryczy jak zarzynane wieprze, a my
    wydygani ładujemy sprzęt na tira.

    Do tego momentu było OK. Zapomniałem dodać że graliśmy wtedy tzw. granie
    lekko brytyjskie, które w/g mojego kolegi mootocyklisty bardzo się tam
    nadawało… (w/g innych 199 pijanych rockersów NIE NADAWAŁO SIĘ) Po
    pierwszych dźwiękach już wiedzieliśmy ze żywi z tamtąd nie wyjdziemy.

    Jednak na szczęście bardziej ich zainteresowały już na wieczór bijatyki i
    dowalanie się alkoholem i w spokoju mogliśmy skończyć naszą godzinę,
    pośród milutkich rzucanych z wdziękiem znienacka wyzwisk.

    Bardzo szybko na drugi dzień rano wróciliśmy do domu 🙂

  9. Kurde Aart, dziwne masz przeżycia z motocyklistami 😛 Ale fakt, byłem na
    jednym zlocie, gdzie kapela próbowała grać covery Red Hotów …. nie
    przyjeło się.. nie wiem czy wrócili do domu, ale więcej o nich nie
    słyszałem 😛

    Założyciele Turbo grają w tej chwili głównie na zlotach motocyklowych, bo
    im to sprawia wielką frajdę. Sam też w tym sezonie „przesiadłem się” z
    widza na koncertującego, gram z zespołem, który po zlotach łoi już
    ładnych parę lat i nadal chcą to robić 😉 Po 26 maja napiszę jak to jest
    oglądać koncert na zlocie ze sceny.

    a żeby nie było OT – najgorszy stan w jakim zagrałem koncert? Stan totalnego
    przerażenia. To był mój pierwszy koncert 😉

  10. Trzeźwo, grałem bez pomyłek itd… ale mało nie zbiegłem ze stydu ze sceny
    przez resztę zespołu. Powiedziałem im wtedy, że jak się jeszcze raz tak
    nawalą przed koncertem to odchodzę 🙂 I teraz piją w trakcie występów ;]

  11. Aarth – łojezu – normalnie horror:D To czego taki przeciętny Harley
    słucha;>

  12. Jako całkiem przeciętny motocyklista ( bo za „harlejowca” walę od razu w
    ryj! ) mogę powiedzieć, ze słucham wszystkiego co rockowe.

  13. jezu, wg mnie najgorzej się gra po jednym browarze! zamula to niesamowicie i
    nic niewychodzi. albo na trzezwo albo po 5 ;p

  14. Pierwsze koncerty jakie grałem w życiu to zawsze po conajmniej 5 bro bo
    inaczej to by mnie na scene nie wypchneli :p

    A najgorszy jaki grałem koncert to w ubiegły piatek :p

    Miesiąc bez jednej próby i od razu koncert. Padaka! Też sobie odwagi
    dodawaliśmy dość pokaźnymi ilościami :p

  15. Ja zawsze gram na trzeźwo (koncerty). Natomiast najgorzej mi się grało w 30
    stopniowym upale, po przenoszeniu 464576 ton gratów…

  16. @mazdah: Jako całkiem przeciętny motocyklista ( bo za „harlejowca” walę od razu w ryj! ) mogę powiedzieć, ze słucham wszystkiego co rockowe.

    A czym jeździsz Mazdah:) Bo motocyklistów dzieli się na tych co lubią
    harleye (a jednych stać a innych nie i jeżdżą innymi chopperami) i tych co
    nie cierpią i jeżdżą wszystkim innym.

    Zresztą mi nie chodzi o to, bo wszystko jedno, wszędzie się trafią kretyni
    i normalni ludzie, ale generalnie chyba granie dla radosnych zgromadzeń
    subkulturalnych nie zawsze musi być miłe, i mam tu na myśli niekoniecznie
    motocyklistów zrzeszonych w swoich klubikach, ale np. imprezki pseudokibiców,
    zloty samochodowe.

    To jest określona publika o nastawieniu „plemiennym” i obchodzi ich tylko
    kiełbacha, ciepłe piwsko, lanie po mordach i znane covery rockowe, w mniej
    lub bardziej udany sposób skopiowane przez czwartorzędny zespół z
    trzeciorzędnym talentem z drugorzędnego miasteczka.

    Ale dobrze że takie rzeczy się wydarzają- choć u mnie było to b.dawno temu
    to czegoś mnie nauczyło- zdarza mi się obecnie odmówić imprezy, koncertu
    itp.

  17. @Aarth:
    To jest określona publika o nastawieniu „plemiennym” i obchodzi ich tylko kiełbacha, ciepłe piwsko, lanie po mordach i znane covery rockowe, w mniej lub bardziej udany sposób skopiowane przez czwartorzędny zespół z trzeciorzędnym talentem z drugorzędnego miasteczka.

    Ale dobrze że takie rzeczy się wydarzają- choć u mnie było to b.dawno temu to czegoś mnie nauczyło- zdarza mi się obecnie odmówić imprezy, koncertu itp.

    Heheheno widzisz, nie do końca jest tak, jak napisałeś, choć trafiłeś w z
    tym chlaniem piwa i kiełbachy 😉 Nie pamiętam kiedy ostatnio w ciągu lat 5
    była jakaś bójka na zlocie ( z tych na których bywam ) Ale racja – gdzie w
    jednym miejscu zgromadzisz ~ 500-600 ludzi, tam zawsze trafią się idioci.

    Jeżdżę akurat Kawasaki, a z Harleyowców brechtam, bo większość z tych
    których znam wozi swoje maszyny na przyczepce, więc harley to jedyny motocykl
    który wymaga prawa jazdy obu kategorii 😀

    Z tymi trzecio i czwarto rzędnymi kapelami tez nie do końca trafiłeś,
    akurat w sobotę gramy razem z Normalsami, Złymi Psami i Harlemem. Panowie z
    Turbo grają dzień wcześniej.

  18. [quote=Łysy]

    Najgorszy stan w jakim graliscie koncert

    od razu skojarzył mi się stan upojenia alkoholowego, na szczęście gram
    tylko w licealnej kapelce więc nie ma mowy o taki stanie podczas jakiegoś
    występu ;]

    Mi tez, i od razu przypomina mi się ostatni koncert na ktorym ledwo zagralismy
    …5 kawalkow ;/ niestety gitarzysta „lekko” przesadzil z trunkami ;/

    Pamietajcie, jak ktoś w kapeli ma problemy zgra po pijaku, nie dawac mu nawet
    lyka alkoholu, ja się właśnie o tym bolesnie przekonalem.

  19. @mazdah:

    @Aarth:

    Z tymi trzecio i czwarto rzędnymi kapelami tez nie do końca trafiłeś, akurat w sobotę gramy razem z Normalsami, Złymi Psami i Harlemem. Panowie z Turbo grają dzień wcześniej.

    No wiesz, ale tu podałeś takie lepsze zespoły rockandrollowe 🙂 to kroi się na serio niezła imprezka.
    Zresztą tak jak opisałem, pewnie się sporo pozmieniało od ładnych paru lat w imprezach na lepsze i chwała za to.
    W każdym razie na pewno nie wystąpi tam Universe czy Gosia Andrzejewicz, bo to się ma jak „pięść do oka” (dosłownie i w przenośni) ;>
    pozdrawiam

    ——————
    Morphing Thru Time

  20. Najgorszy stan w jakim grałem to stan totalnego wkurzenia gdyż musieliśmy
    grać jeden z naszych utworów cztery razy. 2 razy padł prąd i raz poszedł
    werbel…

  21. No właśnie!! 3 razy przerywali kawałek więc aby go zagrać trzeba było
    zrobić 4 podejście 😀

  22. To nie jest takie śmieszne 😀

    Ja już chciałem sobie dać spokój z tym kawałkiem i lecieć dalej z
    repertuarem, ale zespół nalegał żeby go skończyć

  23. „Najgorszy stan w jakim graliscie koncert”

    Byłem martwy ale Jezus mnie po koncercie wskrzesił.

    @trybul – nie zazdroszczę przeżyć.

  24. @McGregor:
    Byłem martwy ale Jezus mnie po koncercie wskrzesił.

    Mnie wskrzeszali kumple przed jednym koncertem bo za wcześnie się n*ebałem
    😀

    Im your source of self destruction…

  25. sex drugs rock&roll

    czego ma zalowac pozniej będzie miał fajne wspomnienia

  26. sex drugs rock&roll

    heh spoko spoko kumple na pewno mu opowiedza co się dzialo

  27. A ja grałem w stanie nieważkości dziwnie się czulem bo nie czumel gitary na
    ramienieu i gdyby nie wokalista to by mnie przekrecilo w powietrzu ale mi
    pomogł 😛

    ***Każdy krok niesie pokój***

    hehhe fajne przezycie by było …. właśnie ciekawe jak to jest w stanie
    niewazkosci ..

  28. Kiedyś kolega poprosił mnie o zagranie z jego znajomymi, bo odszedł od nich
    basista, a za tydzień, czyli w piątek, mieli przegląd. W poniedziałek
    spotkaliśmy się na próbie, zagraliśmy jakieś dwa kawałki, które
    słyszałem pierwszy raz w życiu, chłopaki mnie chwalili i w ogóle było
    pięknie. W czwartek dowiedziałem się, że jednego z tych utworów grać nie
    będziemy, zmienili wokalistę i mam nauczyć się grać ich dwóch utworów.
    Oczywiście nie udało mi się ich nauczyć i przez cały koncert stałem
    bokiem do widowni, bo musiałem patrzeć na gitarzystów. Po koncercie pytałem
    się, czy było tragicznie i dowiedziałem się, że nie, bo i tak nikt mnie
    nie słyszał. Za to po koncercie spotkałem się z dziewczyną, z którą
    jestem do dzisiaj [już pół roku, jeje : D]

    [jeśli źle zrozumiałem temat, to przepraszam]

  29. Ciekawe tu historie lecą:) Można się nieźle pośmiać z niektórych
    haseł:P Mój najgorszy stan… No to chyba był pierwszy koncert, koniec 2
    klasy gimnazjum:D:D:D Zespół bardzo bardzo początkujący 2 gitary klasyczne
    (bo na elektryki nie było stać) Klawisze z przejściami, pożyczona perka (hi
    hat, werbel stopa):D zestresowana wokalistka, wszyscy z deczka zestresowani,
    graliśmy 3 proste piosenki:P w tym 1 naszą:D kiedy wychodziłem na scenę, (o
    zgrozo dawno to było, ale nie zapomnę tego) czułem jakby mi ktoś śrubą na
    zabój kark skręcił pod kontem 30 stopni. Nie umiałem dosłownie podnieść
    głowy na publikę, patrzyłem na gryf i każda sekunda dłużyła się w
    nieskończoność, ale jak już skończyliśmy to mi jakoś przeszło:P To
    była największa trema życia:P

  30. Heh zapomniałem że założyłem ten temat a widze że się popularny dośc
    stał;)a co do mojej rany, to miałem głupi wypadek w domu. (patrz slogan z
    nowej reklamy Batona Lion) 😉

  31. Heeeh… najgorszy stan? Chyba pierwszy koncert… Zespół sklecony z
    zapaleńców, nikt nic dobrze nie potrafi, przed nami jakiś istotny dla kraju
    przegląd, wszyscy trema, a ja się dowiaduję od kumpla-basisty, że strun w
    basie nie wolno wymieniać na 3 godziny przed koncertem 😀 Bo niby skąd ja to
    miałem wiedzieć? 😛 Wyszło na to, że grałem na jakimś zapuszczonym
    przedpotopowym basie, który gdzieś się tam pałętał, oczywiście gryf i
    rozstaw strun zupełnie inny – i weź tu graj… Wolę sobie tego nie
    przypominać 😉

  32. @Rhino: a ja się dowiaduję od kumpla-basisty, że strun w basie nie wolno wymieniać na 3 godziny przed koncertem

    Każdy się bał pierwszego koncertu…

    A teraz mały offtop:

    To co powiedział Twój kolega to bzdury.

    Prawidłowo nawinięte struny (bez efektu „sprężyny”) , odpowiednio
    naciągnięte ręką, wspomagane np. przeciągnięciem o półtorej czy dwa
    tony w górę przez godzinkę pozwoli normalnie zagrać koncert, o ile
    oczywiście wiosło jest w prawidłowym stanie technicznym 🙂

    Zresztą jeden z kolegów napisał na prawdę dobry artykuł o tym, poszukaj na
    Basoofce.

  33. To i ja dorzuce swoje 3 grosze.

    Dobrych kilka lat temu chłopaki z kapeli z którą wtedy grałem postanowili
    wziąć udział w przeglądzie zespołów który organizowany był przez sięć
    supermarketów, bodajże LeClerk. Po przyjechaniu na miejsce okazało się że
    scenka była ustawiona normalnie „na sklepie” pomiędzy stoiskami z pieluchami
    a warzywniakiem. Kiedy zaczeliśmy grać ludzie podchodzili i nas zagadywali w
    trakcie grania pytając czy to jakaś promocja, czy ta gitara jest na
    sprzedaż, czy moglibyśmy zagrac coś „Ich Troje” i takie tam…
    Najzabawniejsze jest że myśmy ten przegląd wygrali ( a było coś ze 40
    wykonawców w ciągu 2 dni )i okazało się że główną nagrodą jest
    nagranie piosenki która miała być rozprowadzana na jakiejś chooojowej
    składance wydanej przez ten market. Po dyskusji w zespole stwierdziliśmy, że
    to nie dla nas i w końcu stanęło na tym, że wypłacili nam chyba 3000 czy 4000zł ale w bonach 😉 zostaliśmy też zaszczyceni uściskiem ręki szefa
    LeClerka na polske, jakiegoś francuza który nie umiał słowa po polsku.
    Sterczeliśmy potem ze 2 godziny przy kasach wymieniając te bony u co
    litościwszych klientów na normalną gotówke. Za tę kasę nagraliśmy sobie
    potem kilka numerów w normalnym studio i zjedliśmy obiad w porządnej knajpie
    z wyszynkiem.

  34. Pamiętam jak graliśmy drugi koncert ( w zasadzie pierwszy poważniejszy) na
    scenie postawionej na rynku. Niedość że miałem kabel 2m (bo drugi się
    uszkodził) , wszędzie pełno wody (bo oczywiście lało jak cholera), to
    grałem na jakimś radzieckim piecu, który nawet nie reagował na zmianę w
    eq. …

    ————-

    http://www.thezoo.xt.pl

  35. @Regenerat: To i ja dorzuce swoje 3 grosze.
    Dobrych kilka lat temu chłopaki z kapeli z którą wtedy grałem postanowili wziąć udział w przeglądzie zespołów który organizowany był przez sięć supermarketów, bodajże LeClerk. Po przyjechaniu na miejsce okazało się że scenka była ustawiona normalnie „na sklepie” pomiędzy stoiskami z pieluchami a warzywniakiem. Kiedy zaczeliśmy grać ludzie podchodzili i nas zagadywali w trakcie grania pytając czy to jakaś promocja, czy ta gitara jest na sprzedaż, czy moglibyśmy zagrac coś „Ich Troje” i takie tam… Najzabawniejsze jest że myśmy ten przegląd wygrali ( a było coś ze 40 wykonawców w ciągu 2 dni )i okazało się że główną nagrodą jest nagranie piosenki która miała być rozprowadzana na jakiejś chooojowej składance wydanej przez ten market. Po dyskusji w zespole stwierdziliśmy, że to nie dla nas i w końcu stanęło na tym, że wypłacili nam chyba 3000 czy 4000zł ale w bonach 😉 zostaliśmy też zaszczyceni uściskiem ręki szefa LeClerka na polske, jakiegoś francuza który nie umiał słowa po polsku. Sterczeliśmy potem ze 2 godziny przy kasach wymieniając te bony u co litościwszych klientów na normalną gotówke. Za tę kasę nagraliśmy sobie potem kilka numerów w normalnym studio i zjedliśmy obiad w porządnej knajpie z wyszynkiem.

    Zgroza, ale w sumie na dobre wyszło.

  36. Hmm ? Staram się przypomnieć , fatalnie było z powodu temperatury , o ile
    dobrze pamiętam chyba 99* rok , błonia w Krakowie godzina 12.30 miesiąc
    czerwiec i około 30*C a scena niczym nie przykryta . Oj goraco było .

    Kolejnym niefartem była WOŚP organizowana w Nowej Hucie (też dawno – jakiś
    10 lat temu) , całą noc woziliśmy sprzęt do nagłosnienia tej imprezy (
    więc zmeczenie doskwierało) , grało 13 kapel . Organizator ledwo stał na
    nóżkach i co piętnaście minut zmieniał kolejność zespołów , mieliśmy
    grać drudzy , potem piąci , siódmi , aż w końcu sami władowaliśmy się
    na scene nie było innej możliwości zagraliśmy chyba jako 9 ekipa i wcale
    nie było źle .

  37. Ja grałem swój koncert w najgorszym stanie około 3 tygodne temu. Szedłem z
    basem i niespodziewanie pod nogami mi się scena skończyła… Stłukłem sobie
    kolano pózniej grałem na siedząco :D:D

  38. Witam, jak ktoś jest z POznania, to pewnie kojarzy klub u Bazyla 😀 POdczas
    ostatniego koncertu tam wykręciła mi się śruba od paska (przy gryfie),
    więc musiałem dokończyć kawałek trzymając za gryf i napierdzielać łapą
    klangiem w pionowo wiszącą gitarkę xD na szczęście riff końcowy był
    prosty wiec jakoś to wyszło, a performance był ciekawy… reszte koncertu
    zagrałem na siedząco;/

  39. a dlaczemu na siedząco? Nie szło po skończonym kawałku wkręcić? Klejpull
    – powiedz mi, jak tam warunki koncertowe U Bazyla? Jak się tam gra? Dużo
    ludzi przychodzi?

  40. DO Bazyla najczesciej przychodza znajomi zespołu plus jeszcze jakaś wiara ;p
    Scena taka sobie, miejsca raczej srednio, klimat to róznie bywa ;p

    na stronie
    http://www.depilator.end.pl masz zdjęcia akurat z koncertów i ten
    zespół graly w tym klubie. Ogolnie u Bazyla daje rade w Poznaniu i ma się
    gdzie zagrac koncert na początku ;p Ale lepsze zespoły tez tam grają, The
    BIll, Pneuma itp. 😛 JA się dziś wybieram na koncert 😛 Tyle ;p

  41. Na siedząco grałem, bo podczas mojego latania po scenie komponenty zaczepu
    (śruba, zaczep) porozrzucały się naokoło xD dopiero po występie
    znajdowałem części pod perką i piecem 😀

    A warunki u Bazyla średnie- fajna jest scena- mała przytulna i klimatyczna,
    ale sala jest do bani. Powstawiali tam ławy i wiara zamiast robić pogo to
    siedzi na dupskach i pije piwo :/ Jak grają 4 zespoły na przykład, to przy
    trzecim dopiero zaczyna się tworzyć coś przyzwoitego pod sceną, więc
    generalnie bida.

    No i ostatnio był mały zonk, bo mieliśmy grać o 19, a obsuw był 2,5
    godzinny, bo nie mogli znaleźć bramkarza do kasowania biletów- ludzie
    wchodzili za free ;D

  42. A ja sobie bardzo chwale występy u bazyla 😀 Moze dlatego ze gramłem tam z
    kapelą punk/rock to młyn pod scena był od samego początku. Ostatnio
    graliśmy z The Bill i było z*ebiście ze 150-200 osób. A bazyl dorobił się
    wkońcu przodów więc gra się całkiem przyujemnie. A klimat tam faktycznie
    jest bardzo specyficzny. Jak bazyl ma wszywke to nie chleje i jest wporzo ale
    jak pije to jest niesamowity rozjeb i freestyle. Można się z nim z*ebiście
    dogadać na koncerty. On zapewnia miejsce, nagłośnienei i akustyka a kapele
    po prostu załatwiają kogoś na bramkę i kasują wszystko dla siebie. Z
    promocją bywa różnie bo plakaty tez najczęściej trza samemu rozprowadzić
    ale to takie miejsce ze wiesci o koncertach rozchodzą się pocztą pantoflową
    i zawsze jest trochę ludzi 😀

  43. czerwiec zeszłego roku. przegląd zespołów lokalnych i kompletnie pijany
    akustyk. wygrał zespół który grał, gdy ten zalany burak poszedł wypić
    kolejne piwo i zastąpił go trzeźwy techniczny.

    ————————————————————

    nie dajcie się propagandzie! ziemia jest płaska!

Możliwość komentowania została wyłączona.