Witam Dzien Dobry Wieczor Wszystkim

witam dzień dobry wieczór wszystkim

Nazywam się Aga, na basie gram jakoś od listopada, wcześniej grałam 6 lat
na fortepianie, ale duże to takie bydle i na spacer z nim wyjść nie można,
toteż z umiłowania do dżwięków niskich sparawiłam sobie basik i się
zakochałam, ale to i tak wszystko przez Marcusa Millera… no i cóż …teraz
wszystko się dookoła basu kręci:) Na razie używany mensfeld, i jakiś stary
gitarowy piec. Powoli zbieram fundusze na lepszy sprzęt, wszelkie informacje,
i doświadczenie.

Pozdrawiam dla Wszystkich Basistek i Basistów!!!!!!

Podziel się swoją opinią
wooowiezooowie
wooowiezooowie
Artykuły: 0

64 komentarze

  1. lekko sparafrazowany tytuł kawałka Zappy , ale tylko o kilka „o” , wachałam
    się pomiędzy „willie the pimp” i „mr. muffin”<– ale chyba do mnie jednak
    trochę nie pasuje ;]

  2. witam koleżanke po fachu 🙂

    jaką muze lubisz grac??

    _______________________________________________________________

    „Życie jest jak pudełko czekoladek…nigdy nie wiesz co ci się trafi” Forrest
    Gump

  3. @wooowiezooowie: „mr. muffin”

    Nie, no. „Buła” całkiem fajnie.

    ———————–

  4. WItam 🙂 zdjęcie może jakieś nam tu wrzucisz :D? basiku i ciebie 😉

  5. –> Witamy na forum! Zapraszamy do aktywnego udzielania się na forum (
    zacząć możesz od tematu „wy i wasze basy zdjęcia” 😉 😉 Pozdrawiam

    —–

  6. a to z tymi nogami to moje,:] niedługo wrzuce sesje zdj.z basem, tylko go
    ładnie wypoleruje…

  7. a grać to lubię takie funkowe grooviki, i chyba pójdę właśnie w kierunku
    funku, no i bas ma tam duużo do gadania…no i w polsce ogólnie to chyba
    żadnej funkowej sceny nie ma, nisza jest to ja trzeba zapełnić, no ale
    zapełniać ją będę jak już się porządnie grać nauczę :]

  8. …he a ja właśnie gram sobie linie basiku z „willy the pimp” . ale już od
    miesiąca choruję na ciężką chorobę. wszystko co nie jest Zappą jest
    nudne.zbyt równe i zbyt łatwe.to chyba nieuleczalne :] no i dobrze.

  9. Mnie Zappa inspiruje przeogromnie, ale jakoś nigdy nie próbowałem grać
    partii basu z jego utworów. Chyba tylko te, które na słuch
    rozpracowałem.

    Jak wszystko Ci za łatwe, to ja polecam coś z Good People Hellborga ;D. Albo
    Its The Pits z Elegant Punk ;D

    A co do uleczalności – ja bym się nawet nie poddał ;>

  10. @Kapral: Mnie Zappa inspiruje przeogromnie, ale jakoś nigdy nie próbowałem grać partii basu z jego utworów.

    Rzeczywiście, jakoś chęć nauczenia się jego kawałków jest jakaś taka…
    ulotna 😉 Lubię Zappę, ale nigdy nie miałem chęci tego brzdąkać…
    Dziwne… 😀

  11. ale zdecydowanie hot rats to ewenement.) 0 chaosu. spójna od początku do
    końca. no przy takim „willie the pimp ” to się aż palce same układają do
    basu. To po prostu nie może nie wpaść w ucho. no i jeszcze „son of mr.green
    genes” tam też basik jest całkiem przyjemny. Ogólnie dla mnie Hot Rats to
    klasyk jazz rocka i jest u mnie między birds of fire i bitchees brew. Genialne
    aranżacje. ah te solówki gitarowe. i + J.Luc ponty na skrzypkach(mahavishnu)
    + Ian Underwood . sami świetni instrumentaliści. A do reszty albumów choć
    ispiracją są niemałą( zwłaszcza teksty 🙂 ) to za bas bym się nie
    zabierała(no może w stanie upojenia alkoholowego)

  12. ta. Tyle że ja dopiero się teraz skapowałam że Buckethead to taki znany
    jest że z Gunsami grał(jakoś zarabiać musiał na te swoje kurczaki z kfc
    ;]), a ja go znałam z mniej konwencjonalnych żródeł:właśnie ze
    współpracy z Hellborgiem, Primusem i Praxis(Zorn , Laswell na basie), A
    praxis –kurcze niezły łomot. Pierwszy raz stykam się z takim podejściem
    ogólnie do cieżkiej muzy. Metal, elektronika, experimentalnoise,
    niezidentyfikowane odgłosy gardłowo-szczękowe. Polecam album „Sacrifist”,
    jeżeli ktoś lubi klimaty spod znaku Zorna, fani ciężkiej muzy też by się
    nie obrazili :]

  13. O Praxis pierwsze słyszę, a Bucketheada właśnie znam ze współpracy z
    Claypoolem.

    …….Gunsi i Buckethead – to tak trochę, jak Nirvana i Robert
    Fripp…………

  14. a Buckethead gra w praxis na gitarze, klawiszach i jakiś tam innych
    zabawkach.

    ogólnie zespół jest w takich klimatach zorna i panów ze spółki czyli
    fantomas, painkiller, hmmm tomahawk …mr.bungle…

    no ogólnie trzeba się przebić przez tą muzykę, ja ogólnie słucham Zorna
    dla adrenaliny. Ale praxis jak dla mnie nie jest aż tak skrajnie wbijający w
    ziemię jak inne projekty Zorna, i są fajne partie basu Laswella i Bootsy
    Collinsa.Przebijają się też echa elektroniki,triphopu(skrecze są nawet),
    ogólnie . no takiej muzyki nie da się tak po prostu zaszufladkować.

  15. wooowiezooowie napisała:

    wszystko przez Marcusa Millera…

    a grać to lubię takie funkowe grooviki

    W dwóch słowach: witaj siostro 😀

  16. to ja też się przywitam i powiem ze mój pierwszy bas (i jak narazie ostatni)
    to też stary mensfeld i ze też zaczynałem na starym piecu gitarowym (który
    udało mi się już opchnąć)

    … w kazdym razie… witam 😀

  17. no może jeszcze czerwony mensfeld? :] . a jeszcze miesiąc przed kupnem mojego
    (o bagatela 230zł na necie !) grałam na pożyczonym megu i to na sucho bez
    pieca. niewiem jakim cudem aż miesiąc , może dlatego że były na nim
    autografy acid drinkers :). ale ho ho najlepsze chyba co mam to kabel proela
    taki sam jak ma Pilich :]

  18. Na sucho też można ćwiczyć. 🙂 Poza tym: zawsze można do kompa podpiąć.
    🙂

  19. Buckethead pojawił się też na kilku występach Primusa. Ponadto Les gra na
    basie na jednej z jego płyt.

    Hellborga cośtam próbowałem, ale on ma jakieś dziwne pojęcie o rytmice,
    ale to tylko na plus, bo mu fajnie gruwi, z tym, że jego utwory są
    trudne.

    Co do Zappy na bas – Freak Out Mothers jest takie w miarę proste, a
    rozwojowe.

    Interesowałaś się kiedyś muzyką zwaną yass? Bo to bardzo podobne do tego,
    co Patton z Zornem grał (czyli muzyka dla psychopatów), tyle, że w polskim
    wydaniu! Praxis przy tym to jest muzyka dla przedszkolaków 😀

    Jak będziesz coś tym yassem zainteresowana to uderzaj do mnie 😉

  20. Muzyka dla psychopatów? Jak już jesteśmy przy Zappie itp. to przecież „Jazz
    from Hell” 😀

  21. Daj spokój! ;D

    Słuchałem tej płyty, ale to miało znamiona masochizmu 😀

    Ciężka sprawa coś takiego odbierać, a weź taki materiał stwórz! To
    trzeba mieć nawalone ;D

  22. Taki czilaut, jak się tego słucha 😀 Chętnie bym spojrzał na rozpisaną tą
    płytę na nuty 😀

  23. Ta, czilałt 😀

    Tylko weź tego posłuchaj na słuchawkach, koncentrując się na muzyce 😀

  24. Na tym nie da skoncentrować. Tak można poczuć, że coś w środku głowy
    chce się oderwać. Jeszcze się przy tym nie upiłem….. trzeba tak,
    koniecznie.

  25. yass yass yass .dobre bo polskie :). ale i tak wszystko co made i poland nigdy
    nie będzie w takiej mierze naznaczone piętnem szaleństwa jak wytwory Zorna,
    klimatów z tzadik/ dla niepoinfo: wytwórnia Zorna/, japońskiego noisu, czy
    skandynawsiego czadu i magii. .

    . No to yassowe klimaty nie są mi obce, w sumie jestem obeznana z klimatami
    Tymańskiego, jego ensamble,the waiters, no jeszcze miłość/z możdżerem/,
    jeszcze całym WUJ kowym undergroundem/czyt:dla niepoinfo:młoda polska scena
    jazzowa, patrz festiwal WUJek-najpierw jazzgot, potem fabryka trzciny/.żeby
    rzucić kilkoma nazwami:to ślimak trio, baaba, contemporary noise quintet,
    itd… w sumie to nadzieja „polskiego młodego jazzu”, ale w sumie żaden
    przełom to nie jest. nic nie zaskakuje. garściami czerpią z tego co było:
    mahavishnu orch, return to forever, weather report. ale robią dobrą robotę i
    chwała im za to. Ale …..muzyka polska jest czymś obciążona…niewiem
    Komedą…Ptaszynem Wróblewskiem…. kurde Szopenem… .wciaż wszystko jest
    zbyt klasyczne. Bo jakby się jakiś taki polski Zappa urodził to by już
    pewnie dawno miał conajmniej 100 procesów w sądzie o obrażenie uczuć
    religijnych i narodowych. wciąż mało indywidualistów. …eh.

  26. …hm… ogólnie.to jazz z nut….? toż to czysta improwizacja. rozumiem
    jakieś klasyki. jazz niu orleański, Chicago….lata 20, 30. to to się fajnie
    gra/zwłaszcza na pianinie/. the enterteiner mogłabym grać do bólu 😀 .

  27. No ale Tymański to Tymański, on do czego by się nie zabrał, to tak jakoś
    brzmi wszystko po tymańsku ;D. Arhythmic Perfection tudzież NRD tudzież
    Maestro Trytony, to je to! Bo te WUJowe klimaty, to oni niby czerpią z yassu,
    ALE! raczej się od tego odcinają powoli (tak jak zrobiło m.in. Pink Freud).
    Niemniej Ślimak Trio jest wysoce godne zainteresowania.

    Co do obciążeń lokalnych – wiesz, trudno tego uniknąć. To dopiero teraz
    będzie się zacierać, a to z tego tytułu, że mamy dużo większy dostęp do
    informacji. Natomiast co do indywidualizmu – podawanie jako przykładu Zappy
    jest trochę nie fair, bowiem Zappa to jest fenomen na skalę kosmosu
    conajmniej ;). Ciężko wyzbyć się tego dziedzictwa starych polskich
    twórców – siłą rzeczy! To tak, jakbyś miała pretensje, że norweski metal
    brzmi podobnie do innych norweskich metali – tak już jest ;D. To nasza – że
    tak powiem – dobra wola, żeby się z takich schematów wyrwać. Nic nie
    poradzę, że np. lwia część sceny muzycznej Wrocławia to zespoły metalowe
    czy niumetalowe (które są głęboko przekonane o swojej niepowtarzalności –
    co jest dosyć smutne, i say.), ambitna muzyka się słabo sprzedaje. Jakbyś
    porównała nisze, które są na rynkach muzycznych (USA, Polska czy
    gdziekolwiek) okazałoby się, że one są dosyć podobne, z tym, że np. w
    Stanach wyżyć z niszu jest duuuuuuuużo łatwiej niż tutaj (tutaj się nie
    da). I to jest meritum – fakt, że starzy muzycy sceny yassowej mogą się
    utrzymać z grania jest determinowany tym, że yass to w ogóle było też
    jakieś kosmiczne zjawisko, poza tym Ci muzycy nie grają tylko yassu (bo na
    dobrą sprawę yassu już nie ma, ku mojemu ubolewaniu).

    Ale nie zgodzę się, że temu brakuje magii – wprost przeciwnie – na skalę
    tego, co się działo w Polsce przed yassem – to jest arcymagiczne! Z tym, że
    zależy, czego oczekujemy od muzyki, czym jest dla nas niekonwencjonalność i
    zaskoczenie. Gdyby Zappę czy Zorna przyjąć za punkt wyjściowy, to okaże
    się, że nie mamy już tutaj co robić, bo to są na tyle indywidua, że
    ciężko się z nimi mierzyć.

    A wydaje mi się, że ktoś, kto spędza szereg lat na szlifowaniu
    umiejętności gry na instrumencie chciałby pograć za coś więcej niż zwrot
    kosztów dojazdu. Wiele rzeczy się na to składa, sytuacja na rynku, gust
    publiczności – można mnożyć przykłady, które nie sprzyjają rozwojowi
    indywidualizmu muzycznego :).

    (żem się rozpisał, mam nadzieję, że zrozumiale).

    Pozdrowienia, cieszy mnie, że niektórzy ludzie znają się jeszcze na muzyce
    ;).

    (a Goodman? albo Gershwin? ;P)

  28. Gershwin 😀

    Polski jazz nigdy nie był odkrywczy. Zawsze byliśmy 100 lat za Murzynami i
    nic chyba z tym nie zrobimy… To takie dziwne – jak Polacy grają ze sobą
    jazz to jest… nie powiem, że źle, bo to brzdura, ale po prostu to nic
    nowego… nasza scena jazzowa jest skostniała. Jak Polak gra za granicą to
    lepiej mu to wychodzi. Dziwne trochę…

    EDIT:

    Goodman to taki nędzny autor podręczników do socjologii 😛

  29. realia jazzu w Polsce można najlepiej zaobserwować robiąc po prostu maraton
    po klubach. Chociażby taki Tygmont.chyba najbardziej reprezentatywny jeżeli
    chodzi o Warszawe, niewiem jak jest w innych miastach. Co tydzień te same
    gwiazdy: Namysłowski, Śmietana, Herdzin, grają chyba po to by nie zapomnieć
    jak to się robi/trasa koncertowa nie wchodzi w grę, jest po prostu
    nieopłacalna. i czasem po prostu nie ma gdzie i dla kogo grać. ewentualnie
    przyłączenie się do innych projektów,bycie muzykiem sesyjnym/. To cóż
    pozostaje innego niż granie do kotleta, Panom po 40 pod krawatem i ich miłym
    paniom. taa wypada słuchać jazzu, miłe tło. do trawienia, plot, i
    rozmawiania o kupnie nowego samochodu. gładka muzyka dla gładkich
    ludzi…tylko żeby posłuchać tam muzyki muszę się wcisnąć w jakiś szary
    kąt na końcu, bo nie za bardzo mam kase na rezerwacje i wydanie stówy na
    samą kolacje. może czasem nie nazwałąbym tego słuchaniem tylko
    wychwytywaniem dżwięków które się przebijają przez rozmowy, śmiech, i
    hałas sztućców. Podobnie było na jazz jamboree w tygmoncie, oczywiście
    muzyka jak zwykle była na drugim planie…Ale posłuchać jeszcze można. Jest
    Diuna- klub Krzysi Górniak,- z bardzo fajnym klimatem, jest fabryka trzciny,
    może to nie jest klub jazzowy, ale trochę się dzieje. No a powracając do
    yassu- jak dla mnie „uczłowieczył” on jazz, odrzucił schematy. całą tą
    sztuczną elitarność. przypomniał o tym że jazz żyje. ma się dobrze.
    może dać kopa. pokazał znów że w jazzie najważniejsze są emocje i
    energia.

  30. @Szergiel:

    Polski jazz nigdy nie był odkrywczy. Zawsze byliśmy 100 lat za Murzynami i nic chyba z tym nie zrobimy… To takie dziwne – jak Polacy grają ze sobą jazz to jest… nie powiem, że źle, bo to brzdura, ale po prostu to nic nowego… nasza scena jazzowa jest skostniała. Jak Polak gra za granicą to lepiej mu to wychodzi. Dziwne trochę…

    😛

    jak nie 😀 . Tylko że my po prostu nie potrafimy docenić potencjału własnej
    muzyki. Przecież to Niemcy powykupywali nam ze sklepów wszystkie winyle
    Ptaszyna i Komedy, i „polish jazz” przeżywa renesans, tylko szkoda że na
    zachodzie. i tak naprawdę, tylko tam mają szanse zaistnieć. Popatrz
    chociażby na Cracow Klezmer band-kto ich wydaje? John Zorn. podobnie Stańko.
    jeszcze Skalpel/ wydaje dla ninja tune/. po prostu w polsce są jakieś
    popiepszone systemy miary talentu. nie wiem y co dobre… ehh.

  31. „Jazz isnt dead, it just smells funny”.

    Kto to powiedział, kto kto? ;D

    We Wrocławiu też jest taki imć Piotr Baron, który regularnie koncertuje w
    JazzKlubie Rura. Nie chcesz chodzić to nie musisz ;). Inne ciekawe koncerty
    też się zdarzają, ale jakby się człek skoncentrował na samym jazzie, to
    szybko można się znudzić.

    Generalnie mnie trochę brzydzi ten motyw grania jazzu bo jazz jest fajny i
    taki poważny. Ale to wszystko wynika z jakiegoś zboczonego postrzegania tej
    muzyki. Dlatego mało co słucham takiego klasycznego jazzu. (tzn. tego
    powojennego)

  32. Hej w ogóle nie jestem w temacie , nigdy się nie interesowałem zabardzo muzyka
    jazzowa, ale mam do was takie pytanko , i proszę o wyrozumiałość . Czym się
    rózni jazz od blusa…?

  33. Zappa to zdecydowanie kopalnia złotych myśli 😀 . czytaliście „takiego mnie
    nie znacie”, moja biblia. Jedyny człowiek którzy trzeżwo patrzył na muzykę,
    wszystkie teorie, podręczniki mogą się schować.

    no i jeszcze oczywiście że nie samym jazzem człowiek żyje. słucham
    wszystkiego. staram się mieć uszy otwarte. inspiracje są wszędzie.

    a do kolegi „Mazdaha” -> niezłe to fool-X- połączenie bacha i bebopu,.
    przesłuchałam video z koncertu, brzmi ciekawie , nawet nóżką można
    pokręcić, 😀 ,ale publika koncertowa coś drętwa była .

  34. Pięć razy tą książkę czytałem. Mam ją w wersji papierowej jak i
    cyfrowej :D. Ubolewam tylko nad tym, że płyt Zappy jest tak dużo i są takie
    drogie – bo bym je dawno pokupował, a tam mam ino kilka :<

  35. –> Adam zaczał stosować swoją technike głównie do muzyki klasycznej,
    ale w Fool-Xie spisuje się równie dobrze. Z publika to czesto sa problemy jak
    się nie zagra metaliki 😛 Nie wiem dokładnie co to za gatunek jazzu, ja się
    na ym nie znam 😛 Nie mogę znieść panów w garniturkach z postukującą
    perkusją i kontrabasem 😛

    —–

  36. ogólnie chyba najlepiej żeby poznać różnice, to trzeba zacząć słuchać.
    Jeżeli spojrzeć na historię to granica miedzy jazzem a bluesem jest płynna.
    no jest taki nieokreślony „blues feeling” .to się słyszy. posłuchaj Big
    Billa Broonzyego, Raya Charlesa.Muddy Watersa.Sonny Terryego nakładaja się
    tonacje durowe i molowe,raz wesoło a raz smutno. … a formalnie: bluesowa
    zwrotka: 12 taktów opartch na 3 fundamentalnych akordach: tonice, dominancie,
    subdominancie. Ogólnie to się słyszy. ważna jest także warstwa tekstowa.
    tematyka: ogólnie miłość, dyskryminacja rasowa, życie, takie tło
    socjologiczne. Wywodzi się z pieśni Murzynów, którym było cieżko
    ogólnie, i jak pracowali to musieli „czuć bluea” bo jak nie to praca nie
    szła, i plantator nie dawał jeść.

    często blues stawał się tematem jazzowym, jego elementem: właśnie z bluesa
    wyodrębniło się fortepianowe boogie woogie, z tradycji bluesa wyrósł
    także bop (Charlie Parker). hmm… a Jazz. jej. musiałbyś się zagłębić w
    jego historię… jeżeli chodzi o gatunki… a tak krótko dla mnie jazz to
    interpretacja. ze wszystkiego można zrobić jazz. ważna jest aranżacja i
    improwizacja.

  37. Fulara mnie nudzi… przepraszam 😛

    Zwiedziłem parę klubów jazzowych w Wawce, w Tygmoncie bywam dość
    regularnie. Niestesty pijani Niemcy zagłuszają muzyków, więc im się tam
    już nie chce grać… Niby otwarto Akwarium, ale jakoś nie mogłem tego
    miejsca znaleźć, chyba się połączyło z okropnym Hard Rock Cafe…

    Właśnie… „uczłowieczenie jazzu”… jak byłem na warsztatach w Puławach,
    to wykładowcy prześcigali się, kto wyżej nos zadrze. Taką atmorferę też
    czuć w Tygmoncie. Co ciekawe, jak był festiwal „Niewinni Czarodzije” można
    było porównać starą gwardię i młodych muzyków. Ci pierwsi grali w
    teatrze, przy Skarpie Wiślanej (czy coś), a ci drudzy w podziemiach Hotelu
    Europejskiego. Zgadnijcie, gdzie się ludzie lepiej bawili?

  38. jej ale to chaotyczne co napisałam. przeciez o tym można ksiażke napisać.
    :]

Możliwość komentowania została wyłączona.