Wypracowac Swoj Styl8230

Wypracować swój styl…

Możecie się podzielić jak wypracowujecie swój styl grania? Ja osobiście
biorę wiosło, odpalam kawałki w których mnie kręci grana linia i staram
się ją naśladować dla wyczucia dźwięków. Potem ćwiczenie technik a na
końcu z tego co umiem próbuję sam coś poskładać ciekawego. Generalnie
zaczynam pracować nad swoją bassową wyobraźnią. Jakie Wy macie sposoby na
wyrabianie własnego stylu?

Jak wypracowujesz swój styl gry na basie?
Jakie metody wykorzystujesz, aby znaleźć swoje własne brzmienie?
Jakie kawałki pomagają ci w odnalezieniu swojego stylu gry na basie?
Czy stosujesz jakieś konkretnie techniki, aby rozwijać swoją wyobraźnię basową?
Jakie są twoje sposoby na wyrabianie indywidualnego stylu gry na basie?
Jakie techniki ćwiczysz, aby wyróżnić się w swoim graniu na basie?
Jakie kawałki wpadają ci w ucho i wpływają na rozwijanie twojego stylu na basie?
Czy składasz samodzielnie swoje utwory, aby rozwijać swoje brzmienie basowe?
Jakie ćwiczenia techniczne polecamy ci, aby rozwijać swój indywidualny styl grania na basie?
Jakie rady udzielisz początkującym muzykom, którzy chcą wypracować swój własny styl gry na basie?

Podziel się swoją opinią
potforol
potforol
Artykuły: 0

35 komentarzy

  1. ja nie mam żadnego. Staram się czasem oglądnać styl grania moich ulubionych
    basistów, gram natomiast wtedy kiedy mam na to ochote, zaczynam zazwyczaj
    jakimiś marnymi improwizacjami po skalach (jaka mi się akurat
    podoba)przechodze przez jakieś marne improwizacje, miedzy czasie grając
    kawałki/riffy piosenek które akurat mi się przypomną i koncze na marnych
    improwizacjach.

    KOncze grać zazwyczaj wtedy kiedy zaczynają mnie bolec plecy od siedzenia w
    niewygodnych pozycjach, z nudy, ale najczęsciej z powodu sprzętu który nie
    daje mi pełnego zadowolenia z gry, zazwyczaj kopie piec który się wyłacza
    odstawiam szorstko gitarę i ide coś zjesc 😉

  2. kurde to zatrudne żeby napisać albo temat pmnie przerasta albo ja przerastam
    temat xD (chyba to pierwsze xD)

  3. Najpierw trzeba nieco umieć grać, potem to wychodzi samemu. Styl to
    specyficzne zagrywki, artykulacja, techniki i brzmienie. Jeśli się ćwiczy i
    myśli nad tym co się gra, to po prostu to wychodzi… tak mi się wydaje.

  4. Hmmm… Oststanio na ircu była o tym mała dyskusja 🙂

    No więc ja mam dość kontrowersyjny pogląd na tę sprawę…

    Myślę, że w moim wypadku mój styl grania wziął się z tąd, że nie umiem
    teorii! :O Tak właśnie myślę, że brak skażenia jakąkolwiek teorią muzyki
    może dawać ciekawe rezultaty. No bo spójżcie – jest cała masa
    basistów(tysiące) którzy znają teorie bardzo dobrze, trzymają bass tak jak
    w książce napisane i – no i oni wszyscy grają podobnie – nie do
    odróżnienai, żadko, a nawet barrrdzo żadko zdarza się bassman który ma
    swój ROZPOZNAWALNY styl… Nie mówie tu o basistach sławnych, którzy są
    uważania za wzorce, tylko mówię o basistach z mniej znanych kapel, którzy
    grają po prostu tak jak teoretycznie powinno się grać…

    Reasumując – uważam, a nawet jestem pewny, tego że gdy nie znamy teorii a
    gramy na basie to możemy całkiem nie konwencjonalny styl sobie wyrobić…
    Oczywiście takie podejście do grania ma więcej minusów niźli plusów, ale
    co tam – na własnej skórze to testuje, więc nikt nie cierpi raczej 🙂

    A drugim powodem przez który nie umiem w ogóle teori jest to, że bardzo
    słabo się uczę, i mi to po prostu nie wchodzi do łba za chiny – na przykład
    ucze się już 7 rok dźwięków na gryfie, a jeszcze ich nie umiem :O

    Myśle, że mimo to, że gram c*jowo i wielu się moje granie niezbyt
    podoba(ale są tacy którym to podeszło) to mam po prostu swój styl, który
    będę starał się rozwijać, a nie dożyć do grona perfekcyjnych basmanó,
    którzy wszyscy grają podobnie i monotonnie 😛

  5. Uzeb, nic nie pale, i nie paliłem. Do tego nie pije alkocholu od ponad pół
    roku – to może wiele tłumaczyć 😉

  6. Z basistami jest o wiele prostsza sprawa niż z gitarzystami – dlatego, że bas
    często pozostaje z tyłu. Trzeba po prostu wymyślić jakieś ciekawe motywy i
    je grać. Swoje, oryginalne.

    Michael Manring mówił, że w młodości próbował grać identycznie jak
    Pastorius, ale nie mógł – zawsze było to coś co go odróżniało, po czym
    doszedł do wniosku, że to coś, to jest jego indywidualny styl. Zaczął to
    rozwijać i tak powstał Michael Manring 😀

  7. ibanez, sugerujesz ze styl wynika z techniki gry i wiedzy a to jest totalna
    bzdura. technika i wiedza tylko poszerzają horyzonty, a to jak to wykorzystasz
    zależy już tylko od wyobraźni. jaco i wooten mają „poprawnie” ułożoną
    rękę i faktycznie, brzmią identycznie, nie da się ich odróżnić, tak jak
    pilichowskiego od żaczka…

    z tego co piszesz można by zgadywać ze swoje braki starasz się sobie
    usprawiedliwić zrzucając, jak sam mówisz, słabą grę na własny
    styl…

    imo o własnym stylu można mówić dopiero mając pełną świadomość tego
    co się gra (nie chodzi mi o to, że o aha, teraz zagrałem skale zmniejszona
    bo było C b5 7, tylko dokładnie słyszeć w głowie frazy zanim się je zagra
    i nie pozwolić żeby palce grały patenty tylko wszystko szło z głowy)

    http://www.montownia.pl/music_ware

    http://www.myspace.com/dex44

  8. OK. Doszliśmy do tego, że aby wyrobić styl trzeba kumać się na
    instrumencie itp. Troszeczkę ukierunkuję temat w inną stronę. Nie powiem,
    boli mnie szczególnie to, że niby gram, ale moja gra mnie nie
    satysfakcjonuje. Słucham aranżacji innych muzyków i strzela mnie nie powiem
    co, bo im udaje się świetnie wkomponować w utwór. Ja niestety nie czuję
    tego, że to co robię jest czymś istotnie wzbogacającym dany utwór. Mam
    pomysły na różne zagrywki, ich interpetacje, duperele, ale cały czas
    odczuwam niedosyt spowodowany świadomością, że to co gram jest wyłącznie
    tworem mojej kopuły a nie tym, czym utwór by chciał żeby było.

  9. bo niestety nie czujesz muzy bracie… może powinieneś zmienić band??
    spróbuj z kolegami ułożyć kawałek od basu:) ułóż ciekawy motyw taki
    dokłądnie jak chcesz a oni niech coś klecą… próbuj wiem ze pierdoły to
    może ale ja tak sobie poradziłem-zmieniłem banda a raczej oni mnie zmienili
    😀 nie próbuj grać jak ktoś znany bo będziesz nim a nie sobą… ja
    marzyłem żeby grać jak Hamm ale w miarę jak się zacząłem do niego powoli
    zbliżać odkryłem że bez sensu jest granie tego co ktoś… można się
    inspirować nimi ale kopiowanie jest bez sensu… bo tez odiorcy nie oczekują
    drugiego Claypoola tylko czegoś świeżego:)pozdrawiam

  10. @dex44: jaco i wooten mają „poprawnie” ułożoną rękę i faktycznie, brzmią identycznie, nie da się ich odróżnić, tak jak pilichowskiego od żaczka…

    Sorry, ale Wooten i Pastorius to tak różni od siebie basiści, mają tak
    odmienne style, że nie sposób ich pomylić! Poprostu nie ma takiej opcji! A
    dodam, że słuchałem płyt Jaco i płyt Wootena, oglądałem koncerty,
    szkółki itp. Żaczka za to nie słyszałem więc się nie wypowiem, jednakże
    wątpie w to, aby grał choć podobnie do Plichowskiego(pierwsze porównanie
    jakoś mnie nie nastraja w tę stronę) 😉

    Pozatym Jaco Pastoriusa nie lubię, nie wchodzi mi większość jego dokonań,
    nie podoba mi się jego zamulony styl, granie nudnych solówek(zdarzają się
    wyjątki oczywiście), jakaś taka ekspresja zamulatorska, a granie Wootena
    wchodzi mi pełną parą – po prostu uwielbiam – a to chyba tylko świadczy o
    tym, że nie grają i nie brzmią identycznie – czyż nie 😉

    Rozwaliłes mnie tym porównaniem po prostu… :mrgreen:

    A co do wiedzy, techniki itp. to myślę, że wiedza wiedzy nie równa – bo
    wiedza czysto teoretyczna – taka ze szkoły muzycznej może sprawić, że
    stanę się basistą identycznym jak tysiące innych grających po prostu
    podobnie do siebie, bez własnego stylu – po prostu poprawnym szarym basistą,
    który gra dobrze, ale nic więcej niż dobrze… A ja myślę że bez wiedzy
    teoretycznej(oczywiście coś tam wiedzieć tzreba) można grać dobrze i do
    tego to może dać w przyszłości efekt całkiem ciekawy i oryginalny…
    Wypróbowuje to na sobie… A wielu wielkich basmanów jest samoukami… wielu
    z takich nawet nie zna nut WCALE!

    Dex – sądzisz, że wiedza czysto teoretyczna może jedynie poszerzać
    horyzonty, a ja twierdze, ze w niektórych przypadkach ów wiedza może
    ograniczać. Oczywiście to zostanie w sferze gdybań, ale ale ale… 😉

    Wiedziałem, że moje podejście wzbudzi kontrowersje.

    Pozdrawiam 🙂

    =======================================================

    zapraszam do posłuchania i komentowania moich basowych wypocin

    —>
    http://www.ibanezbass.mp3.wp.pl

  11. @ibanezbass:

    @dex44: jaco i wooten mają „poprawnie” ułożoną rękę i faktycznie, brzmią identycznie, nie da się ich odróżnić, tak jak pilichowskiego od żaczka…

    Rozwaliłes mnie tym porównaniem po prostu… :mrgreen:

    A co do wiedzy, techniki itp. to myślę, że wiedza wiedzy nie równa – bo wiedza czysto teoretyczna – taka ze szkoły muzycznej może sprawić, że stanę się basistą identycznym jak tysiące innych grających po prostu podobnie do siebie, bez własnego stylu – po prostu poprawnym szarym basistą, który gra dobrze, ale nic więcej niż dobrze… A ja myślę że bez wiedzy teoretycznej(oczywiście coś tam wiedzieć tzreba) można grać dobrze i do tego to może dać w przyszłości efekt całkiem ciekawy i oryginalny… Wypróbowuje to na sobie… A wielu wielkich basmanów jest samoukami… wielu z takich nawet nie zna nut WCALE!

    Dex – sądzisz, że wiedza czysto teoretyczna może jedynie poszerzać horyzonty, a ja twierdze, ze w niektórych przypadkach ów wiedza może ograniczać. Oczywiście to zostanie w sferze gdybań, ale ale ale… 😉

    Rzeczywiście porównanie Wootena do Jaco itd jest nieco przejaskrawione…

    Wiedza nie ogranicza. To „Ego” 😀 ogranicza. Lepiej mieć wiedzę niż nie
    mieć. To czy ktoś jest „szarym, poprawnym basistą” to nie wina
    wykształcenia, tylko ogólna „szaraczkowatość”. Nie słyszałem o nikim, kto
    by się skarżył: „Ojejeeeejejeeej! To wszystko przez szkołę muzyczną! Co
    oni ze mnie zrobili!!” 😉

  12. „jaco i wooten mają „poprawnie” ułożoną rękę i faktycznie, brzmią
    identycznie, nie da się ich odróżnić, tak jak pilichowskiego od
    żaczka…”

    A mnie za to obydwa porownania rozwalily:) Żaczek gra stylowo zupelnie inaczej
    niż pilichowski,a już nie mowie o jaco i wootenie. Radzilbym posluchac troszke
    Zaczka,bo jak dla mnie jest dużo lepszym basista niż pilichowski i to on ma
    styl,a pilich po prostu nap###dala:)

  13. Sorry, ale Wy jesteście jacyś głupi. Przecież to ironią po oczach bije jak
    policja kiboli na meczu Śląska. A Wy się daliście nabrać wszyscy po kolei
    :EEEEEEEE

  14. hmmm wydaje mi się, ze pytanie jak znaleźć WŁASNY styl, kierowane do innych
    jest trochę bez sensu

    to coś w pewnym momencie wychodzi z ludzika i tyle

    OJ ;p to teraz tyle wniosłeś do tematu ze warto było go odkopac

    oops nie zwrocilem uwagi na date 😛

  15. OJ ;p to teraz tyle wniosłeś do tematu ze warto było go odkopac 😀

  16. @em.smalec: hmmm wydaje mi się, ze pytanie jak znaleźć WŁASNY styl, kierowane do innych jest trochę bez sensu

    to coś w pewnym momencie wychodzi z ludzika i tyle

    Zgadzam się samo wychodzi ćwiczymy powtarzamy zagrywki ulubionych basistów a
    po jakimś czasie jestesmy w stanie zrobić coś twórczego. Szkoda tylko że
    duża cześc basistów uwarza że jak zagrają parę coverów to mają własny
    styl i już są super własne unkiatowe pratie basowe a nie przerobione cudze
    zagrywki to jest sztuka

  17. Ja wiem, że dużo czasu minie aż wykreuje jakiś swój konkretny oryginalny
    styl…to chyba przychodzi z czasem poza tym wydaje mi się że jak ktoś zbyt
    prędko chce być oryginalny dobry i najlepszy i najszybszy to kończy bardzo
    bardzo źle:P

  18. ja myślę, że ibanezbass znalazł idealne rozwiązanie – proszę bardzo, nic
    nie umie, po 7 latach gry nie wie, gdzie są dźwięki na gryfie, a jakim jest
    kreatywnym Twórcą, jakim utalentowanym charyzmatycznym Artystą! A taki
    Pastorius?! nauczył się nut, wyćwiczył skale, przyswoił teorię i proszę
    – przynudza i zamula. O tym jak beznadziejny był, świadczy fakt, że sam
    wielki ibanezbass ze Zgorzelca nie trawi jego nędznych dokonań. Oczywiście,
    dobrotliwie (z protekcjonalną życzliwością, jaką często Wielcy zwykli
    okazywać maluczkim) przyznaje ibanezbass, że nawet Pastoriusowi gdzieś tam,
    wyjątkowo, udało się zagrać coś godnego uwagi…

    a poważnie: naprawdę zastanawia mnie postawa ludzi, którzy myślą, że
    stworzą coś nowego w dziedzinie sztuki, która jest stara jak ludzkość albo
    i starsza, zupełnie nie mając pojęcia, co działo się w tej sztuce
    wcześniej, odrzucając wszelką chęć poznania tych, którzy tę sztukę
    zmieniali i rozwijali. To tak, jakby 11-letni koleżka bez pojęcia o mechanice
    stwierdził, że jest w stanie tu i teraz zbudować sportowe auto lepsze niż
    porsche, bo umie już założyć spadający łańcuch w rowerze.

    co dzieje się w głowie człowieka, który – lojalnie przyznając – nie
    wchodzi mi do łba, przez 7 lat nie opanowałem nawet absolutnych podstaw
    twierdzi jednocześnie, że jest w stanie – dzięki temu lenistwu właśnie! –
    stworzyć coś nowego i lepszego niż ci wszyscy, którzy poswięcają czas i
    wysiłek rozwijaniu swego talentu, poznają istniejące już dokonania, zadają
    sobie – w przeciwieństwie do niego – trud, żeby być lepszym. Czy jest to
    tylko żałosna próba usprawiedliwienia lenistwa przed samym sobą i kolegami?
    A może naprawdę zbyt wielkie ego wciśnięte w zbyt mały rozumek? ta druga
    opcja może być niebezpieczna – jeśli delikwent naprawdę myśli, że
    zostanie w ten sposób wielkim muzykiem – co jest niemożliwe – to kiedyś
    obudzi się z ręką w nocniku, zda sobie sprawę, że się nie udało i że
    jest już za późno. To wywoła poczucie krzywdy doznanej od świata, a to z
    kolei rodzi psychopatów…

  19. Ale po co ten atak? Naskoczyłeś na niego jakby ci coś zrobił 😀 Przeszkadza
    ci, że kolega nie chce uczyć się teorii? Przecież to jego sprawa 😛 Sam
    uważam, że przynajmniej skale i nuty są potrzebne ale przecież to
    indywidualna sprawa, czy chcesz się tego uczyć, czy nie… Wielu basistów
    samouków owszem jest ale albo opanowali za młodu podstawy teorii, albo
    wyuczyli się jej ćwicząc, ćwicząc i jeszcze raz ćwicząc, po czym
    stwierdzili „o! to to są te skale? umiem wszystkie 😀 „. Granie bez wiedzy
    teoretycznej MOŻE odnieść skutki, jednak nie podchodziłbym
    do tego optymistycznie 😉

  20. Dlatego sięgnąłęm po „Classical masterpieces for electric bass” i te
    książki tyle mi dają, że nie potrafie narazie tego ocenić..polecam tym,
    którzy chcieliby spróbować..bo różnie ludzie reagują na aranżacje muzyki
    klasycznej ale te basowe sa po prostu „w pyte”:)

  21. mi nie zrobił – ale próbuje doradzać młodszym koleżkom, którzy na
    poważnie pytają, jak pójść do przodu. I przyznaj porady typu nie ucz się,
    ja się nie uczę i sam zobacz, jaki jestem fajny – są o kant d*py potłuc, a
    wręcz mogą zrobić autentyczną krzywdę uzdolnionym dzieciakom. Wysłałbyś
    dziecko do szkoły, w której wyznaje się pogląd, że umiejętność czytania
    i liczenia do 10 jest szkodliwa?

  22. Bo Ibanez to jest buntownik, nihilista, naturysta ;d a Such to nałogowy orator
    masturbator ;d

    A tak poważnie ta cała gadka (skąd inąd bardzo ważna) o przydatności
    teorii w praktyce to jest chyba lekki offtop 😛 To co napisałem zresztą też
    więc wracając do tematu dodać tylko mogę, że wyrobić własny styl można
    tylko i wyłącznie przez kreatywność, banał taki ale jaki!

    Bass & Love

  23. @Such O Dolsky: ja myślę, że ibanezbass znalazł idealne rozwiązanie – proszę bardzo, nic nie umie, po 7 latach gry nie wie, gdzie są dźwięki na gryfie, a jakim jest kreatywnym Twórcą, jakim utalentowanym charyzmatycznym Artystą! A taki Pastorius?! nauczył się nut, wyćwiczył skale, przyswoił teorię i proszę – przynudza i zamula. O tym jak beznadziejny był, świadczy fakt, że sam wielki ibanezbass ze Zgorzelca nie trawi jego nędznych dokonań. Oczywiście, dobrotliwie (z protekcjonalną życzliwością, jaką często Wielcy zwykli okazywać maluczkim) przyznaje ibanezbass, że nawet Pastoriusowi gdzieś tam, wyjątkowo, udało się zagrać coś godnego uwagi…

    a poważnie: naprawdę zastanawia mnie postawa ludzi, którzy myślą, że stworzą coś nowego w dziedzinie sztuki, która jest stara jak ludzkość albo i starsza, zupełnie nie mając pojęcia, co działo się w tej sztuce wcześniej, odrzucając wszelką chęć poznania tych, którzy tę sztukę zmieniali i rozwijali. To tak, jakby 11-letni koleżka bez pojęcia o mechanice stwierdził, że jest w stanie tu i teraz zbudować sportowe auto lepsze niż porsche, bo umie już założyć spadający łańcuch w rowerze.

    co dzieje się w głowie człowieka, który – lojalnie przyznając – nie wchodzi mi do łba, przez 7 lat nie opanowałem nawet absolutnych podstaw twierdzi jednocześnie, że jest w stanie – dzięki temu lenistwu właśnie! – stworzyć coś nowego i lepszego niż ci wszyscy, którzy poswięcają czas i wysiłek rozwijaniu swego talentu, poznają istniejące już dokonania, zadają sobie – w przeciwieństwie do niego – trud, żeby być lepszym. Czy jest to tylko żałosna próba usprawiedliwienia lenistwa przed samym sobą i kolegami? A może naprawdę zbyt wielkie ego wciśnięte w zbyt mały rozumek? ta druga opcja może być niebezpieczna – jeśli delikwent naprawdę myśli, że zostanie w ten sposób wielkim muzykiem – co jest niemożliwe – to kiedyś obudzi się z ręką w nocniku, zda sobie sprawę, że się nie udało i że jest już za późno. To wywoła poczucie krzywdy doznanej od świata, a to z kolei rodzi psychopatów…

    Such o Dolsky nie wiem co Ci zrobiłem, czym zawiniłem, że
    na mnie najeżdżasz, ale opanuj się trochę chłopie. Sugerujesz mi, że mam
    zadatki na psychopatę, naginasz w inną stronę to co napisałem! Nie
    napisałem, że jestem „kreatywnym twórcą”, nie napisałem ani nie
    zasugerowałem także iż jestem utalentowany, charyzmatyczny, a tym bardziej
    nie sądze żebym był artystą! Nie uważam się za wielkiego, a Ty nie
    czytając dokłądnie moich postów teraz wypisujesz takie bzdury. Nie
    nazwałem dokonań Pastoriusa „nędznymi” tylko ewentualnie DLA MNIE
    nudnymi.

    Proszę abyś mi nie przypisywał słów których nie powiedziałem! Nie
    wmawiaj mi też innych niźli mam poglądów i odwrotnej samooceny!

    Nikogo nie próbuje uczyć, nikomu nic nie każe! Wyraziłem po prostu swój
    pogląd na tę sprawę na publicznym forum. A Ty celowo przeinaczyłeś to co
    powiedziałem.

    Czuję się conajmniej obrażony i urażony.

    =======================================================

    zapraszam do posłuchania i komentowania moich basowych wypocin

    —>
    http://www.ibanezbass.mp3.wp.pl

  24. czwarta erpe nie ma racji bez powszechnej masturbacji!

    a poważnie: tzw własny styl i kreatywność to pojęcia dość bliskoznaczne.
    Pytanie brzmi – skąd to wziąć? Odpowiedź brzmi – poznać jak najwięcej
    różnej muzyki, dowiedzieć się jak to się robi,
    analizować i wypracowywać właśną syntezę elementów, które szczególnie
    nam leżą, trafiają do nas bardziej niż inne. Na pewno potrzeba pewnej
    wiedzy, inaczej można całe życie grać pryma-oktawa-pryma-oktawa i uważać,
    że się to wymyśliło (spotkałem kogoś takiego!) i że to już wystarczy,
    że to jest już własny styl. No i chyba się nie da dojść do posiadania
    własnego stylu wychodząc z założenia, że do tego właśnie się dąży.
    Trzeba po prostu starać się być jak najlepszym. Oczywiście potrzeba do tego
    samozaparcia – wiadomo, jeśli chcemy się rozwijać, musimy ćwiczyć te
    elementy, które sprawiają nam problem, a to przecież męczy. Ćwiczenie
    tego, co już potrafimy, nie ma większego sensu – przestaje być nawet
    ćwiczeniem. Chyba, że na rozgrzewkę i w celu zachowania osiągniętej już
    wcześniej formy. Inaczej to takie, ot, plumkanie. Tak więc – świadome,
    analityczne słuchanie jak najwięcej jak najbardziej różnej muzyki,
    właściwe ćwiczenie. To daje nam narzędzia potrzebne do przełożenia na
    instrument tego, co czujemy. A ponieważ każdy czuje nieco inaczej, w każdym
    określone dźwięki, harmonie i brzmienia wyzwalają nieco inne emocje, do
    własnego stylu już tylko krok.

    Jaco Pastorius nie byłby Jaco Pastoriusem, gdyby nie słuchał i Marvina Gayea
    i The Beatles i Coltranea i Bacha. Gdyby słuchał tylko Marvina, byłby nie
    Jaco Pastoriusem, a Jamesem Jamersonem nr2. Gdyby słuchał tylko Beatlesów,
    byłby Paulem McCartneyem nr2…

    ale wiem, Jaco zamulał…

  25. widzisz, ibanezbass – Ty prowokujesz kontrowersyjnym poglądem, że (jak sam
    przyznajesz) nie umiejąc prawie nic, masz wieksze szanse na stworzenie czegoś
    całkiem świeżego niż ludzie, którzy się w tym kierunku kształcą i nawet
    poświęcają temu swoje życie (bo czymże jest akademickie kształcenie
    się). Ja prowokuję kontrowersyjną oceną tego typu wypowiedzi. Wiesz, zdarza
    mi się czasem dać komuś lekcje gry, albo np harmonii. I uwierz, więcej
    początkujących nastoletnich muzyków czyta takie fora internetowe niż Ci
    się wydaje, chcą się czegoś z nich dowiedzieć. Naprawdę atrakcyjniej
    brzmi dla nich porada nie ucz się teorii, nie ćwicz, kreatywność przyjdzie
    sama, niż ćwicz skale po kilka godzin dziennie a potem jeszcze powkuwaj
    teorię. Ma to taki smaczek buntu, no i ta kreatywność, która sama przyjdzie
    i nas natchnie… To jest naprawdę szkodliwe, podejrzewam, że sporo zdolnych
    muzyków nie wyszło ze swoim graniem poza garaż „dzięki” takim poradom. Nie
    mówię, że każdy ma iść do szkoły muzycznej (sam do niej nie chodziłem),
    ale jeśli ktoś szuka na forum rady, bo ma zapał, żeby się rozwijać,
    dowiedzieć czegoś, do cholery nie odradzaj mu tego, wmawiając jeszcze, że
    lepiej na tym wyjdzie. A jeśli Cię obraziłem – przepraszam.
    Nie o to chodziło. Uogólniłem z tym „portretem psychologicznym” – nie
    jesteś ani pierwszym, ani jedynym, który ma podobny pogląd na własny
    styl…

  26. Ja chce wyjsc poza „garaz” dlatego nie uciekam od teorii wrecz przeciwnie
    jestem glodny wiedzy , która mi nie zaszkodzi a tylko pozwoli się w jakiś sposob
    rozwinac:)warto wiedziec coś więcej anizeli ile nasze pudlo ma strun czy
    progow:P

  27. Jako młody bassmen nie żałuje, że zacząłem uczyć się teori:) sama
    znajomość dźwięków na gryfie daję mi większą satysfakcje z gry na
    basie!!! bo wiem gdzie co zagrać żeby było fajnie i miło. wystarczy zagrać
    coś o oktawę wyżej a lepiej to brzmi:) co do Jaco Pastoriusa nie śmiałbym
    się dawać takie opinie!!! człowiek uważany za Jimiego Hendrixa gitary
    bassowej stał się tutaj muzykiem od zamulania i nudzenia…radzę się
    troszkę bardziej rozejrzeć nad jego dokonaniami chociażby posłuchać jego
    dokonań jakie grał na fortepianie(pianinku):) Myślę, że warto posłuchać
    Jaco z tego względu że to wielki człowiek, który zginął marnie… a
    wielcy muzycy nie rodzą się codziennie:)

    Moja rada

    Słuchać muzyki i czerpać z niej jak najwięcej wiedzy!!!

    Wiedza nie boli!!!

  28. ja to mam już swój styl:)wymyśliłem z 20 piosenek, ale teraz próbuje
    zrobić coś nowego-grać po innych skalach-gram na gitarzexD

  29. Generalnie staram się grać tak, żeby było to nośne, muzycznie trzymało
    się kupy i można było to zaśpiewać… Fajnym patentem jest improwizowanie
    na danej skali grając tak, jakby się śpiewało. Ci co kojarzą koncertowe
    popisy Richarda Bony wiedzą, o co chodzi. Ja tak nie umiem, ale staram się
    wdrażać w swoją grę to samo podejście, to niesamowicie uwrażliwia
    muzycznie. Polecam!

  30. styl…..z pełnym szacunkiem do wszystkich wypowiadających się w tym
    temacie: gram na basie około 13 lat i nawet za jakieś kolejne 10 – 20 nie
    będę godzien powiedzieć: „mam swój styl”. bynajmniej, jak już powiedziano
    – słuchać muzyki i dogrywać do niej to, co się czuje w danym momencie a
    potem to wzbogacać i urozmaicać – to jest mój klucz do sukcesu. po prostu
    mieć z tego enjoy…czyż to nie jest najważniejszym w muzyce?? a dopóki
    nikt nas z kapeli nie wyrzucił, to widocznie nie jest tak źle z tymi liniami
    basowymi 😉

    pozdrawiam. Mari

Możliwość komentowania została wyłączona.