Wasi ulubieni GITARZYŚCI !!

Zdecydowana większość (jeśli nie wszyscy) tutaj słucha tutaj muzyki w
której jest gitara.I tak się zastanawiam, czy macie swoich ulubionych
gitarzystów czy tylko basistów?? Osobiście moim ulubionym gitarzystą jest
Chuck Schuldiner Ś.P założyciel, lider, i jedyny stały członek Death’u.
Był to jeden z pierwszych zespołów Death Metalowych, i pierwszym
progresywno-Death Metalowym.

Uwielbiam go za świetne kompozycje, niesamowite solówki, za stworzenie mojego
ulubionego gatunku 🙂 i generalnie za jego styl 😀 .

A wy?? Macie ulubionego gitarzystę??

Podziel się swoją opinią
Fan_of_Myung
Fan_of_Myung
Artykuły: 2

59 komentarzy

  1. Moim ulubionym gitarzysta jest Buckethead 😀 Jest genialny ponieważ gra
    praktycznie każdy rodzaj muzyki i ma swój niepowtarzalny styl grania. Mnie
    przypomina trochę Claypoola tyle ze na gitarze, a nie na basie 😛 Buckethead
    gra raczej solowe projekty, ale chyba w 2004 grał z Guns & Roses

  2. Geordie Walker z Killing Joke 😀 Niesamowite, jedyne w swoim rodzaju potężne
    brzmienie – Gibson Hollowbody + przester + chorus + reverb. Ma niesamowity dryg
    do świetnych riffów i imponuje mi to, że ponoc nie splamił się solówką
    😀 Zawsze wyluzowany, porusza się na scenie jakby nie miał kości 😛

    Andy McKee, koniecznie. Naoglądałem się tego gościa na youtubie i
    niewykluczone że dzięki niemu postanowiłem znów chwycic klasyka i nad nim
    ślęczec 🙂 Przedstawiac chyba nie trzeba.

  3. Vincent Janse z Vinnies Vice, za niesamowite połączenie jazzu, bluesa, rocka
    i progresji w swojej muzyce.

    Na drugim miejscu Jason Barwick z The Brew – wymieszany przyszywany wnuk
    Hendrixa i Pagea z Led Zep 😉
    http://www.myspace.com/thebrewinfo – polecam

    Oczywiście Jimi, który zbudowal podstawy gry na gitarze aktualne do
    dziś.

    Stevie Ray Vaughan i Clapton – zbudowali podstawy białego bluesrocka, obaj
    mają rozpoznawalne brzmienia…ostatnio z białego Bluesa podoba mi się też
    Rory Gallagher.

    Warren Haynes z Govt Mule – bardzo charakterystyczny sound Les Paula,
    współpracował z tyloma basistami sławnymi że nie sposób ich na palcach
    wyliczyć.

    Z polskich Nalepa, długo długo nic, Cichoński, Raduli, z mocniejszego soundu
    Wojciech Hofmann

    Aczkolwiek najbardziej z tych współczesnych bluesmanów lubię Chrisa Duarte
    – polecam.

    Dusty Cigaar z The Rhythm Chiefs i ogólnie holenderska scena bluesowa.

    Z mocniejszych brzmień – Zakk Wylde ostatnio, i charakterystyczne brzmienie
    Les Paula

    Z jazzu Scott Henderson, Tomo Fujita, Scofield, Dean Brown i inni…

    Generalnie wielu ich, każdego cechuje bbardzo charakterystyczny, rozpoznawalny
    styl…bo jak to kiedyś ktoś powiedział

    @Miles Davis:

    Its all about the style man, its all about the style

    ___________

  4. Aarth że dla Ciebie Gilmour jest geniuszem, nie znaczy że inni muszą tak
    uważać. Aczkolwiek zgodzę się, też ma charakterystyczny rozpoznawalny
    styl

    ____________-

  5. Co kto lubi.

    Teraz słucham Płyty „I Advance Masked” Roberta Frippa i Andyego Summersa z
    the Police. Zaraz potem mam na playliście Concierto de Aranjuez Joachima
    Rodrigo (był pianistą, ale mnóstwo utworów napisał na gitarę). Szukam
    teraz płyt z muzyką Albeniza (też pianista, ale jest mnóstwo interpretacji
    gitarowych np. w wykonaniu sympatycznej pani Filomeny Moretti).

    W sumie grając na basie inspiruję się również gitarzystami – głównie
    Alem di Meolą i Paco de Lucią. Może kiedyś zrobię Mediterranean Sundance
    na basie. Ostatnio nauczyłem się grać „Mood for a Day” pana Stevea
    Howea.

    Generalnie uwielbiam grać jakieś quasi-flamenco rzeczy na basie.

    Iii jeszcze Trey Gunn, ale on jest jednocześnie gitarzystą i basistą.

    Jeszcze lubię mojego gitarzystę, bo mi się z nim dobrze gra.

    Iiii Pat Metheny.

  6. Slash – za feeling, solówki, charyzmę, wygląd 😉

    Buckethead – za to, że napierdziela aż mu lampy w piecu wybuchają ;D

    A tak pobocznie to Zakk Wylde i Izzy Stradlin

  7. Jimmy Page i Jimi Hendrix. Bogowie. I jeszcze całkiem fajnie gra duet z
    Aerosmith – Joe Perry i Brad Whitford – ich lubię za zgranie i wzajemne
    uzupełnianie się. Mimo, że to Perry raczej bardziej jest gwiazdą, to Brad
    czasem zmiecie nawet krótką zagrywką.

    Slasha też lubię, tak jak całe GnR, ale wirtuozem bym go nie nazwał 😀

  8. Brian „Head” Welch z KoRna. Nie wiem dlaczego, wirtuozem nie jest, ani jakąś
    strasznie wyrazistą postacią. Poprostu…

  9. @Aarth: Różnych tu wymieniacie, cyrkowców, rzemieślników i artystów, jednym słowem cała paleta, ale aż dziw że nikt nie wspomniał o tym skromnym panu

    http://www.davidgilmour.com/

    i w zasadzie można by już zamknąć temat.

    Nie jest prawdopodobnie najlepszy na świecie technicznie, ale te jego solówki
    to naprawdę coś z innej planety.

  10. Kolejność przypadkowa:

    Jimmy Page-całokształt-niezapomniane riffy, wyobraźnia i
    zmysł

    Eric Clapton-jw

    I tu taka mała dygresja- kiedy „niesamowity” Hendrix biegał po scenie,
    fałszował aż uszy bolały, i podpalał gitary panowie wyżej wymienieni
    grali przepiękne kawałki okraszone jeszcze lepszymi solówkami. Fenomenu
    Hendrixa nigdy nie zrozumiem i żaden niby-wkład we współczesną muzykę
    gitarową mnie nie przekona.

    Jan Akkerman-i tu mamy prawdziwego wirtuoza. Gdyby nie on być
    może nie było by teraz tzw. shrederów a na pewno nie zaczęło by się to tak
    szybko 🙂 Był niedoścignionym wzorem tak jak w swojej kategorii

    Frank Zappa🙂

    Kontynuując:

    Robert Fripp-ten człowiek to chyba maszyna 🙂 warto
    posłuchać zarówno dyskografii King Crimson jak i solowych projektów.

    David Gilmour– wirtuozem nigdy nie był ale wie co zrobić z
    gitarą aby każdy kto słucha wił się z rozkoszy przed głośnikiem 😀
    Solówka z „High hopes” na steel guitar od kilkunastu lat wierci mi dziurę w
    mózgu

    A z nieco młodszych:

    John Petrucci– Myli się ten, kto po wysłuchaniu kilku
    kawałków Dream Theater i po obejżeniu kilku filmików na YouTube myśli, że
    to bezmózgi szreder. Wystarczy pójść na koncert i posłuchać jego
    improwizacji. Opanował instrument do perfekcji ale nie zapomniał jak grać
    aby chwyciło za serce. Większość z jego pokręconych solówek to nic innego
    jak blues czy jazz tylko na trochę zwiększonych obrotach 🙂 Radzę
    posłuchać też płyty „An evening with John Petrucci & Jordan Rudess” lub
    takich utworów jak „hourglass” Liquid Tension Experiment czy „Wishfull
    Thinking” z jego solowej płyty.

    Paul Gilbert– Kolejny facet który potrafi zagrać tak, że
    struny topią się pod kostką 😀 Ale on robi to raczej dla ozdoby a zazwyczaj
    w jego twórczości dostrzeżemy bluesrockowy puls i niesamowitą dawkę humoru
    🙂

    Przepraszam ale za tydzień wracam do pracy i musiałem na kimś przećwiczyć
    takie długie nudne teksty 🙂

  11. Knopfler, Clapton, Blackmore, Page, Gilmour, May, bracia Young …

    czyli klasyka rockowego grania 🙂 ale bez Hendrixa 😛

  12. Petrucci – za szybkość i finezję

    Hetfield – bóg riffu

    Tony Rambola (Godsmack) – lubię jego styl

    🙂

  13. 1) David Gilmour

    2) Paul „Ace” Frehley

    3) John Frusciante

    Za styl, ciekawą i oryginalną grę i nie pozowanie na wirtuoza.

  14. A to jeszcze kilku moich ulubionych:

    Jeff Hanneman – Twórca największych kawałków SLAYERA i za fajne solówki,
    świetnie pasujące do muzyki!!

    John Petrucci – Za świetne riffy, solówki, finezję, szybkość, za granie w
    DT 😛

    Dave Mustaine – Za to że tworzył stary Megadeth razem z Davidem
    Ellefsonem(nowy Megadeth już nie to samo 🙁 ).

  15. Jerry Cantrell (Alice in Chains), Adam Jones (Tool), David Gilmour (Pink
    Floyd), Dimebag Darell (Pantera), Stevie Ray Vaughan, Warren Haynes (Govt
    Mule), Tom Morello (Rage Against The Machine), Jimmy Page (Led Zeppelin), Jim
    Martin (Faith no more) itd…

  16. Omar Roudrigez-Lopez z The Mars Volta – wszystkie albumy zespołu (plus te
    solowe, ale w podobnym ośmioosobowym składzie – razem z kilkanaście płyt)
    skomponował w całości sam wyłączając wokal. No i jego solówki!

  17. Hendrix (nie wiem czy fałszował czy nie ale jego muzyka mi się podoba)

    John Frusciante (zarówno za solowe projekty jak i za to co wyprawiał z RHCP)

  18. Teraz jest w sam raz bez zbędnej przesady 🙂 Nie chodzi mi o narzucenie
    swojego zdania a o jako taki obiektywizm bo nie wiadomo co im w głowach
    drzemie, pozatym nie poznałeś ich twórczości na tyle, by mówić o ich
    pozie. Jedynie Malmsteen i trochę mniej Vai wyraźnie pozują na bogów
    gitary. Jedni ich za to kochają inni naśmiewają się z ich lansu (wystarczy
    popatrzeć na solowe poczynania Malmsteena z orkiestrą symfoniczną kiedy to
    po jego wzroku widać jaki niesamowicie dumny jest ze swojego bardzo średniego
    neoklasycznego utworu granego z prędkością światła w towarzystwie
    doświadczonych muzyków klasycznych). Używanie umiejętności nabywanych
    długimi latami ćwiczeń nie jest złe. Złe jest obrośnięcie w piórka i
    afiszowanie się swą urojoną wyższością jak to widać między innymi u
    tych dwóch panów.

  19. Page, The Edge, Gilmour, Summers, Prince, May, Knopfler natomiast nie lubię
    bardzo tych wszystkich wymaitaczy ala malmsten, satriani, petrucci, vai bo
    chociaż przebierają palcami po całym gryfie z prędkością światła to
    jednak ich muzyka już nie jest na takim poziomie jak ich umiejętności (to
    samo z basistami typu Sheehan, Burton etc.).

    Edit: ok teraz dobrze ?!

  20. Paco De Lucia – mistrz flamenco

    Fredrik Thordendal & Mårten Hagström – MESHUGGAH !! i wszystko jasne

    Dino Cazares – (ex)Fear Factory, (ex)Asesino, (ex)Brujeria, Divine Heresy…
    ten koleś tworzył historię współczesnego metalu.

    Mark Rizzo – prawdopodobnie najlepszy gitarzysta młodego pokolenia – za to co
    wniósł do Soulflya i niesamowitą energię na koncertach

    Frankie Zappa – za wszystko

    Buckethead – za numery na killswitchu xD

    Tommy Morello – co numer na płycie to inne brzmienia (i jak powyższy też
    jedzie na killswitchu tu i tam)

    Ale i tak z gitarzystów to najbardziej lubię mojego dobrego przyjaciela, z
    którym gram od lat.

    Nie wymieniłbym go na żadnego z powyższych.

    No i jest jeden gitarzysta którego nie znoszę – ten pedał De Maio – bo
    próbuje udawać basistę :OOOO

  21. @MPB:
    David Gilmour– wirtuozem nigdy nie był ale wie co zrobić z gitarą aby każdy kto słucha wił się z rozkoszy przed głośnikiem 😀 Solówka z „High hopes” na steel guitar od kilkunastu lat wierci mi dziurę w mózgu

    Nic dodać, nic ująć.

  22. |Chuck Schuldiner i Dimebag Darrell

    Ten pierwszy za geniusz kompozytorski i solówki, a ten drugi za solówki
    😛

    Aaaa i jeszce Cliff Burton…. a nie… on nie gral na elektryku…
    zapomniałem

  23. Kirk Hammet – za solówkę do One i parę innych niezłych dźwięków.

    Robert Sadowsky – za Kobong i pierwszą płytę HOUKA.

    Lubie też Dana Donegana z Disturbed, wiem że nie jest aż takim wirtuozem jak
    panowie powyżej ale wyciał parę niesamowicie chwytliwych solówek[np
    stricken]

    Grzegoż Skawiński – …no dobra, żartowałem. 😛

  24. A może Styczyński z Polski? 😀 Hah tylko tak wszyscy wymieniają i
    wymieniają, rozwazają itp. To ma jakiś sens? No dobra, ale każdy napije
    punkcik wiec piszemy 😀

    A w sumie tych gitarzystów zasługujących na to by się tu znaleźć jest wielu
    tylko kim by oni byli bez zajebistych basistów 😀

    edit: Jeszcze Brajan Maj z Kłina 😀

  25. Kapral sob., 2008-08-30 12:02

    Slash, lol ://

    plus pincet !!!!

    Jak dla mnie Frank Zappa

    Jak dla mnie też Frank Zappa

    i jeszcze McLaughlin, Meola, Santana i Hendrix (jako grajkowie pojedynczy)

    oraz

    King/Hanneman – jeśli chodzi o granie w duecie

    no limits, no fear, no clue… IN
    DUB!!!

  26. I dla mnie też Zappa ale przed nim Jeff
    Beck
    !!!

    Powaliło mnie że nikt go nie wymienił.

    Poza tym Frusciante za reinkarnację Hendrixa 😉

    No i jeszcze Jeff Healey za upór i feeling.

  27. @zakwas: Poza tym Frusciante za reinkarnację Hendrixa 😉

    Się zastanawiam, który z tych dwu jest większym ćpunem bo obaj sobie nie
    szczędzili.

  28. Frusciante jeszcze nie zszedł 😉

    emsi says: nie zszedł ale ponoć przestał brać – stąd czas
    przeszły

  29. duet Kirken H./Jaymz H.

    Jimmi H.

    Mikael Åkerfeldt (Opeth)

    Robbie Krieger (The Doors)

    Dimebag

    Tony Iommi

    A z polskich to duet Litza/Popcorn (ejsids) – za energię 😉

  30. Tomasz Morela z Rage Against The Machine, David Gilmour, a z polskich śp.
    Wojciech Seweryn, Nalepa Tadeusz, również świętej pamięci.

    Więcej w tej chwili mi do głowy nie przychodzi 🙂

  31. Jaak mogłem zapomniec o Joe Passie, wybitnym gitarzyście jazzowo-bluesowym
    oraz o miszczu bluesa akustycznego, Robercie Johnsonie ( -Kto z nim gra na
    basie? – Nikt, on sam jest 😛 ). właśnie zapoznaję się dokładniej z
    twórczością obu i się pytam, gdzie ja byłem całe życie…

  32. No nieźle, w tym temacie już podano więcej nazwisk gitarzystów niż jest
    nazwisk znanych basistów na całej basoofce. Jak widać każdy lubi innego 😛
    .

Możliwość komentowania została wyłączona.