tubas – …czas umierać?

Zauważyłem, że podczas improwizacji bazuję na trikach zamiast prawdziwego polotu. Brakuje młodych, pełnych pasji muzyków, którzy podjęliby się wyzwania odświeżenia sceny muzycznej.

Zauważyłem u siebie niepokojącą sprawę…

Rozpędu i pomysłów wystarcza mi na jakieś 8 do 12 taktów improwizacji, a
później w solówce oszukuję, korzystając ze „sztuczek” i trików.

To jest takie „wyszywanie krzyżykami” – czasem efektowne, ale bez polotu.
Sztuki w tym tyle, co kot napłakał…

Przydałaby się świeża, niepokorna, młoda krew w ekipie. Z jakąś swoją
wizją brzmienia, zmienionej funkcji instrumentów, stylistyki, itd…!

Niestety, młodych instrumentalistów grających i chcących grać tego typu
rzeczy nie jest wielu, a wokalistów i wokalistek, których nie trzeba uczyć
podstawowych spraw – jeszcze mniej.

Dodatkowy element to pieniądze…

Bez obrzydzenia kasujemy za granie, jeżeli tylko pojawi się taka mozliwość,
ale już samo spotykanie się w muzycznych okolicznościach jest dla nas
rozrywką i przyjemnością. Występy płatne są tylko marginalnym, chociaż
mile widzianym, dodatkiem. Mamy swoje dochody i źródła utrzymania
pozamuzyczne…

Młodzież albo celuje na „karierę”, albo na zarobek, a kontakt z nami
traktuje jako szansę na podszkolenie swoich umiejętności, a nie na wspólną
pracę.

Chętnie taką rolę przyjmujemy, ale tracimy w ten sposób część
zabawy…

Ja na przykład nie jestem typem „samotnego mistrza”, który dłubie swoją
muzyczkę na boku, nagrywa coś sam z sobą, a na koncertach działa z looperem
i automatem perkusyjnym.

Lubię grać w zespołach, gdzie muzycy inspirują się wzajemnie, a trudno o
inspirację od ludzi znających się ponad 30 lat… he… he… he…

Nawet Tomasz Stańko gra z młodymi! A przynajmniej wciąż innymi… 😀

Do nauczania indywidualnego też nie mam cierpliwości.

Mówię maksymalnie prostym językiem, pokazując wszystko, co uważam za
podstawowe i ważne, oczekując od „padawara” aktywnego odbioru.

A on zachowuje się jak w szkole! Kombinuje, kłamie, leni się z wykonywaniem
ćwiczeń, nie pyta o nic… Za to „lepiej wie” jak stroić instrument, jak go
trzymać, jak układać palce, jak trzymać tempo i rytm.

Płaci za lekcje swoimi żywymi pieniędzmi, a oczekuje tylko
pokazania mu i mechanicznego wyuczenia konkretnej linii basu
do 2-3 utworów jego idola (np. Flea) – najlepiej „klangiem” i w tempie
180!

Po drugiej lekcji rezygnuje… Ja jestem zrezygnowany już po pierwszej!!!

Chyba powoli zaczynam się starzeć, albo co…

😀

PS.

Natrafiłem w internetowych zasobach na głos młodzieńca, piszącego, że
zakłada z trzema kumplami zespół, ale jeden prawie wcale nie umie grać na
gitarze, to zadecydowali, że zostanie basistą(!?…) i teraz pilnie
potrzebują szybkiej informacji jak się gra na basie…!!!

No comments…

Podziel się swoją opinią

11 komentarzy

  1. Z chęcią bym się pouczył u Ciebie Tubasie, ale nie coverów a właśnie
    teorii itp.

    Niestety, nie mam takich możliwości 😀

  2. Nie rozumiem coverowania z nauczycielem, chyba, że gra się na innych
    instrumentach albo uczy rytmiki/groovu/teorii etc.

    A co do młodzieży to zgodzę się z kolegą Tubasem. Nie dziwota, że chcemy
    ustatkować sobie jakąś pozycję muzyczną i żyć z grania. Sam chciałbym
    być tak dobry, żeby robić to zawodowo i choć pewnie mi się to nie uda
    dalej ćwiczę. My, młodzi, mamy do siebie to, że buntujemy się i stawiamy
    wszystko na jedną kartę. To chyba taka najwyraźniejsza cecha młodych,
    ambitnych ludzi (o młodych, nieambitnych pijakach z domów akademickich
    biegających na dyskoteki i wciągających kreski długości niemieckich
    autostrad celowo się nie wypowiem).

    Wg mnie granie z kimś tak doświadczonym traktowałbym jako okazję do nauki
    czegoś, poprosił o radę, ale i jako sposób na nawiązania stosunków,
    które wyeliminowałyby to, że (z powodu dobrego wychowania i szacunku)
    mówiłbym np do Tubasa: „Dzień dobry, proszę Pana!”;p .

  3. O, kurna! Uświadomiłem sobie właśnie, że kto wie, czy mnie nie czeka za
    jakiś czas odwrotna sytuacja – co nie daj Boże!

    😀

    :ochlaj:

  4. @Arcyfelix[…:
    […]granie z kimś tak doświadczonym traktowałbym […]jako sposób na nawiązania stosunków, które wyeliminowałyby to, że (z powodu dobrego wychowania i szacunku) mówiłbym np do Tubasa: „Dzień dobry, proszę Pana!”;p .

    „Arcyfeliksie”! Za każdym razem jak mnie spotkasz masz nie tylko prawo, ale
    wręcz zobowiązuję Cię do używania formy: „tubasie”!…

    To samo zresztą dotyczy wszystkich forumowiczów, tylko proszę o
    przedstawianie się forumowym nickiem z „basoofki” lub „basscity”, abym
    wiedział z kim mam do czynienia. 😀

    Wracając do coverów, to wykuwanie ich na zasadzie: „- Nacisnąć palcem
    środkowym najgrubszą strunę na piątym progu, potem palcem wskazującym
    następną strunę na czwartym progu, itd…” bez pojęcia co się gra,
    dlaczego i nie potrafiąc samemu tych dźwięków odnaleźć, ale za to
    przychodząc z sześciostrunową(!) basóweczką nastrojoną przez kogoś w
    jakimś dziwacznym stroju, nie jest takim rzadkim zjawiskiem – niestety!

    Tu odwołam się do tzw. „tabów”, które są właśnie dokładnie tym co
    wspomniałem wyżej, ponieważ w ogóle nie zmuszają korzystających z nich do
    kształcenia słuchu, samodzielnego myślenia i pogłębiania profesjonalnej
    wiedzy.

    Nie chcę wsadzać kija w mrowisko i narażać się fanom tego „zapisu”, więc
    powiem im tylko, że czas zmienić pieluchy na normalną bieliznę… he…
    he… he…

  5. @Bjarni: Z chęcią bym się pouczył u Ciebie Tubasie, ale nie coverów a właśnie teorii itp.

    Niestety, nie mam takich możliwości 😀

    Robię co mogę, zarówno na „basoofce”, jak i na „basscity”…

    😀

  6. @tubas:

    @Bjarni: Z chęcią bym się pouczył u Ciebie Tubasie, ale nie coverów a właśnie teorii itp.

    Niestety, nie mam takich możliwości 😀

    Robię co mogę, zarówno na „basoofce”, jak i na „basscity”…
    😀

    Wiem i jestem za to cholernie wdzięczny, choć mam niewdzięczną rolę
    basisty prymkowego w death metalu, więc w tym projekcie mi się to nie przyda,
    ale może kiedyś… 😉

  7. Ok, będę się stosował do zobowiązania!

    Mam nadzieję, że na następnym Graj-mi-dół spotkamy się, ba! – wypijemy
    nie jedno piwo!

  8. No Arcyfeliksie, musisz być czujny bo Tubas piwko to piję jak wodę, ale lubi
    wódę 🙂

    Coś wiem o tym:)Serce rośnie, że Tubas wrócił do formy po urlopie:)

    Tubasku Twoje zdrowie. Ja właśnie olałem i chyba ze wzajemnością – granie
    na weselach.

    Nie mam serca do tego. Jednak pewnych rzeczy nie da się oszukać, a mam
    wrażenie, że szukałem substytu. Jednak rocknroll jest mi najbliższy:)

    Pozdrawiam Cię Tubasie serdecznie, może uda nam się spotkać chociaż raz
    przed następnym GRAJMIDOLE?

    Wszystkiego dobrego

  9. Halo, „Vivaldi7”! Przypuszczałem, że ze swoim rockowym i rythm@bluesowym
    zacięciem za długo na weselach nie pograsz.

    To da się wytrzymać, ale pod warunkiem bardzo zaprzyjaźnionej prywatnie
    ekipy, dla której każda „chałtura” jest okazją do towarzyskiego spotkania
    na koszt zleceniodawcy, he… he… he…!

    Traktowanie tego typu pracy wyłącznie w kategoriach zarobkowych szybko
    zaczyna nużyć i albo się popada w pijaństwo bez sensu – bo z nudów, albo
    pojawiają się konflikty, albo ucieka się do tego, co w sercu gra – jak w
    Twoim przypadku!…

    EDIT: W moim wypadku, po zakończeniu 19-letniej współpracy z teatrem,
    najczęściej na weselach chałturzyłem z kumplami z wojska. Oni nadal
    zawodowo grali w orkiestrze wojskowej i była to świetna okazja, żeby po 20
    latach od „wyjścia do cywila” spotykać się z nimi prawie co tydzień. Cały
    czas przy tym grałem w kilku innych składach i projektach. Wcześniej wesela
    grałem rzadziej (ze względu na teatr), za to z koleżkami ze składu
    dixielandowego, więc też bezboleśnie… Najważniejsze w takich ekipach, to
    mieć podobne poczucie humoru, lubić się nawzajem i nie napinać za bardzo.
    Trochę luzu bardzo pomaga w życiu – nie tylko muzycznym!

    Twoje zdrowie Waldi i niech Elvis oraz inni bogowie rocka nad Tobą
    czuwają…

    😀

  10. @Arcyfelix: Nie rozumiem coverowania z nauczycielem, chyba, że gra się na innych instrumentach albo uczy rytmiki/groovu/teorii etc.

    Coverowanie, to ważny etap. Problem zaczyna się, gdy uczy się młodziaka tak
    samo jak idol naciskać palce. Granie standardów jazzowych, to też
    coverowanie w sumie, a jednak rozwijające 😀

Możliwość komentowania została wyłączona.