Włodawo, pomocy!;]

Autor dzieli się swoją radością z gry na Squier VMJB, ale dołuje go izolacja i brak możliwości wspólnego muzykowania. Wzywa muzyków z okolic Włodawy do kontaktu, mając nadzieję na znalezienie osób do wspólnego grania.

Ostatnio, odkąd kupiłem Squiera VMJB, cieszę się jak dziecko i z basem
spędzam duużo czasu. Wszystko mi gładko podchodzi i nie mam problemów z
grą, ale nie o tym chciałem powiedzieć. Dołuje mnie to, że po ponad roku
siedze z basem w domu… A na pewno nie o tym marzyłem. Jestem pewien, że jest
wielu chętnych muzyków z którymi mógłbym grać, ale chyba nie potrafię
dotrzeć do tego świata. Tutaj zgłaszam się z prośbą do wszystkich którzy
mogą mi pomóc. Jestem z okolic Włodawy w lubelskim i szukam muzyków do
gry!!! Nie wiem co mi z tego wyjdzie, ale postanowiłem poprowadzić
poszukiwania, może akurat coś się ułoży. Być może ktoś z forumowiczów
pochodzi z Włodawy lub okolic i mógłby mi pomóc. Każda pomoc mile
widziana! Pozdrawiam i proszę o kontakt:) zostawiam maila [email protected]

EDIT: Może wasze historie w jakiś sposób okażą się pomocne. Opowiadajcie
jak znależliście swój pierwszy band:)

Podziel się swoją opinią

7 komentarzy

  1. Gumtree, Rockmetal.pl, Dział Muzyczne pośrednictwo pracy. Po co bloga?:D

  2. Dobra, zachęciłeś mnie pytaniem o pierwszy band, a u mnie jest historia jak
    z dennego filmu, to się rozpiszę 😀

    Chodziłem sobie do L0, zaczynałem pogrywać na gitarze elektrycznej.
    Spodobała mi się jedna dziewuszka z klasy i spędzałem z nią sporo czasu,
    zwłaszcza, że wtedy słuchaliśmy dużo podobnej muzyki. Miała jedną wadę
    – chłopaka 😀 No ale i bez planów mordu ani dzikich nadziei kontakt mieliśmy
    znakomity, a jej chłopaka poznałem na koncercie bodaj KSU – spoko gość,
    cośtam sobie grywa na gitarze, też krótko.

    Mijają z dwa miesiące od KSU, jest jazda, że Coma wystąpi w filmie
    kręconym u nas w mieście i szukają statystów po podskakiwania pod sceną we
    fragmencie filmu – oczywiście zgraja ludzi się zjeżdża, ja wsiadam u siebie
    w autobusik – a tam chłopak owej koleżanki. No to jedziemy razem, gadamy,
    dojeżdżamy, on ma po nią iść i wracam z krzywą mordą, że go zostawiła
    dla innego… no to kurde nie powiem mu „stary, pech” i pójdę na Comę.
    Połaziłem z nim po mieście, pogadaliśmy o wszystkim i o niczym a dwa dni
    później zaprosił mnie do kapeli, która, jak się potem okazało składała
    się z niego i perkusisty, który bębny miał od 3 miesięcy. Nie mieliśmy
    nic – wiedzy, sprzętu (chociaż ze średniej półki), techniki, talentu,
    żaden z nas, ale fun był nieziemski 🙂

    Drugą kapelę rozkręciłem przez forum lokalnej sceny muzycznej, ale z racji
    charakteru gitarzysty olałem ich po pół roku.

    Dwie kolejne kapele znalazłem z ogłoszeń (w jednej nadal gram, znakomici
    muzycy).

    Piąta kapela, założona przez znajomego ze studiów, mnie i znajomego
    znajomego prawdopodobnie niedługo będzie przezemnie opuszczona na rzecz
    kapeli nr 6 na której ogłoszenie właśnie odpowiedziałem 😀

    NIE BÓJ SIĘ pisać ogłoszeń/odpowiadać na nie – po drugiej stronie też
    są ludzie, o ile nie porwiesz się na zbyt głęboką wodę to w najgorszym
    wypadku Ci podziękują i szukasz dalej. Ja sam raz trafiłem na przesłuchanie
    do kapeli składającej się z zawodowych muzyków z Krakowskiej Szkoły Jazzu
    i Muzyki Rozrywkowej, którzy praktycznie mnie wyśmiali – straszny wstyd, inna
    liga zupełnie. Żyję. Próbowałem dalej, ani im źle nie życzę, ani, mam
    nadzieję, oni mi. Później padła sytuacja odwrotna – mając już przyzwoity
    sprzęt i skill poszedłem na przesłuchanie do kapeli która wyglądała jak
    moja pierwsza – zmaganie się z każdym dźwiękiem, 0.001% muzyki w tym było.
    Grzecznie podziękowałem, życzę im szczęścia 🙂

    Takie osobiste spostrzeżenie – jeśli trafisz do kapeli, gdzie przez kilka
    prób z rzędu ktoś wydaje Ci się dupkiem i wprowadza kwasy to choćby nie
    wiem jak dobrymi grajkami byli olej owego kolegę (co często wiąże się z
    olaniem całej kapeli, w końcu jesteś nowy, nie wywalisz jednego ze „starych
    graczy”). Na początku będziesz zaciskał zęby i grał, ale z czasem na
    Twojej twarzy będzie pojawiał się grymas niechęci myśląc o próbie.
    Próba w dobrej kapeli to radocha na którą się nie możesz doczekać, jeśli
    jest inaczej to znaczy, że jest coś nie-tak z kapelą.

  3. W sumie to nie mam chyba najgorzej, mój wychowawca z technikum jest
    gitarzystą dość dobrze rozpoznawalnego zespołu w tych okolicach. Musze z
    nim porozmawiać… A twoja historia jest naprawdę jak z filmu:D Daj to dla
    jakiegoś reżysera:D

    Wracając do tematu, to masz rację, nie ma czego się bać. Nikt mnie nie
    zabije, raczej:D

  4. O i jeszcze naszła mnie jedna rada wynikająca z mojego podejścia i
    obserwacji – staraj się grać z jak najlepszymi muzykami (uwzględniając
    oczywiście to co pisałem o gburach i kwasach wcześniej). Niewiele przyjdzie
    z kapeli w której jest się najlepszym ogniwem, wiedząc, że ma się jeszcze
    wiele do nauki.

    Ja celuję zawsze (poza pierwszą kapelą) w składy w których będę
    najsłabszym ogniwem, ale na tyle mocnym, żeby mnie w ogóle chcieli i nie
    przynosiłbym im wstydu 😉 To jest nieziemski kop do rozwoju.

  5. Szlifuj umiejętności, a w międzyczasie dopytuj,szukaj… Skoro umiesz grać
    to tak czy inaczej ktoś się nawinie 🙂

Możliwość komentowania została wyłączona.