Motywacja ważna sprawa.

Ten wpis może nie jest o basie, ale dotyka ważnego dla muzyków tematu - motywacji. Autor dzieli się swoją osobistą historią zrzucenia 38 kg w ciągu kilku miesięcy.

Cóż, może wpis nie jest stricte basowy, choć porusza kwestię motywacji,
która u muzyka jest cholernie ważna (choćby po to, żeby zmusić się do
grania, gdy masz kryzys).

Tak więc… Jest w życiu człowieka pewien moment w którym mówi sobie, że
czas coś zmienić, coś co sprawia problemy i przeszkadza w normalnym
funkcjonowaniu. Jest to decyzja często poważna i dość mocna choć cel jest
trudny do zrealizowania. Tu właśnie pojawia się problem motywacji, jeśli
nam jej zwyczajnie brak, wtedy jesteśmy skazani na porażkę, tak więc
należy wziąć się w garść, mocno zacisnąć pięści i iść przed siebie,
pobudzając swą motywację do granic możliwości, szukać pozytywnych
efektów naszego celu, mówić sobie, że gdy zrobimy to, to będzie lepiej,
osiągniemy coś ważnego, pójdziemy dalej.

Ktoś powie, że to niemożliwe? Że takie samozaparcie to zbyt wiele wysiłku?
Kiedyś bym się zgodził, lecz teraz odpowiem, że to bzdura, bo sam się
przełamałem i zabrałem się za siebie. Jestem na diecie od kwietnia tego
roku i zrzuciłem już 38 kg, to dopiero połowa drogi, by jakoś „normalnie”
wyglądać, ale i tak jestem z tego dumny.

Żeby nie było, że to takie sobie gadanie, na dowód wrzucam dwie foty

www.img820.imageshack.us/img820/6582/starek.jpg – tak było

www.img337.imageshack.us/img337/6349/aktualne.jpg – tak jest teraz

Więc jak myślicie, że przeciwności losu przerastają Was, że nie dacie
rady… Cóż, kopnijcie te przeciwności losu w sam środek d*py i idźcie
dalej :). Jak skończę z normalizowaniem swojego rozmiaru, zabieram się
poważniej za grę na basie i wtedy też podrzucę efekty.

Pzdr.

Podziel się swoją opinią

38 komentarzy

  1. Wytrwałości – będzie potrzebne, bo wbrew ozorom, na razie było
    najłatwiej!

    Szacun man!

  2. Ciężko? Teraz już tylko z górki, jak człowiek odzwyczai się od
    wszystkiego co lubił, to już jest w miarę okej. Choć nie zaprzeczę,
    strasznie brakuje mi zimnego, dobrego piwka albo whiskacza 😉

  3. Ale teraz waga już nie będzie tak łatwo spadać, mam szwagra który też
    zrzucił kupę kilogramów zmieniając nawyki żywieniowe, ale doszedł to
    pewnego momentu, w którym nie mógł zejść niżej, bez zdecydowanego
    zwiększenia aktywności fizycznej.

    Zdecydowanego! 🙂

  4. O to kaman:) Heh, jak miałem jakieś 16 lat, kumple z zespołu pokazali mi
    czerwoną kartkę. Wtedy uskuteczniałem jedynie wokal, ale pamiętam jak
    dziś, że złapałem meeeega wkurw, coś w stylu – „Ch@j wam w oko, jeszcze
    zobaczymy” i tego samego dnia kupiłem bas. W każdym razie, gdyby nie ten kop
    w d*pę, pewnie bym nie grał:)

  5. Hmm, ja miałem okres stagnacji przez jakiś czas, a teraz znów spada. Ponadto
    na tej diecie na której jestem ćwiczenie jest zabronione, dozwolone są
    jedynie spacery. Organizm dostaje praktycznie same białka, a tłuszczy i
    węglowodanów mało, więc wysiłek jest niebezpieczny ze względu na małą
    ilość dostarczanej energii. No ale gdy się zatrzyma wskazówka na amen, to
    wtedy będziemy kombinować.

    Btw. Ten blog nie miał być chwaleniem się, a raczej pokazaniem, że nie ma
    rzeczy niemożliwych i trzeba walczyć o swoje, bo to co wydaje się odległe,
    leży tak naprawdę na wyciągnięcie ręki ;).

    O właśnie! JJK! O takie podejście mi chodzi. Bierz życie za mordę, bo ono
    weźmie Ciebie i zanim się ockniesz to stracisz wiele.

  6. Czyżby to był Pierre Dukan? Jo jebie, to 38 kg robi wrażenie. A ja mam
    problem z tym, że przekroczyłem 90kg 😛 (przy wzroście 195cm)

    Dude, keep goin! 🙂

  7. @gurf: Czyżby to był Pierre Dukan? Jo jebie, to 38 kg robi wrażenie. A ja mam problem z tym, że przekroczyłem 90kg 😛 (przy wzroście 195cm)

    ja mam problem dojść do 70 kg przy 187 cm…. xD

  8. gratuluje i powodzenia:) otwierajac drugie zdjecie zobaczylem kolejna osobe na
    forum , która ma moje meble w pokoju;p

  9. no, men, z*ebiście, tak trzymaj, a raczej nie przestawaj :), co do ćwiczeń
    to może być też zwykła gimnastyka, dla pobudzenia mięśni i całej reszty

  10. Naprawdę motywujące i w sumie masz rację – nie ma co czekać, tylko brać
    sprawy w swoje ręce 😉

  11. Bjarni tylko nie schodź poniżej 95 kg! Pamiętaj, kto nie ma brzucha ten
    słabo rucha!

    Sierpa to patyczak, na nim rurki wyglądają jak szwedy:< 12cm wyższy i
    20kg mniej waży!

  12. Gratulacje!

    Planujesz robić teraz dobrą masę, czy chcesz być „rurkowcem” 😀 ?

    A tak btw, ekspertem nie jestem, chociaż sam zrzuciłem ostatnio sporo, ale
    czy to trochę nie za szybko 38 kilo w 4.5 miesiąca i to bez wysiłku
    fizycznego w postaci na przykład siłowni? ale efekty są, a to w sumie
    najważniejsze 🙂

  13. Na siłowni nie będziesz aż tyle chudł, ponieważ ta sama objętość tkanki
    mięśniowej waży o wiele więcej niż tłuszczu (; i wiem to po sobie,
    ponieważ od kiedy zacząłem chodzić na siłkę to mam masę stałą
    (ewentualnie +2 kg od czasu do czasu ;P), a w pasie zszedłem o prawie 2
    numery!

    Ale naprawdę gratuluję Ci Bjarni, oby tak dalej!!! 🙂

  14. miałem podobnie, dlatego wskazaniami wagi nie powinno się według mnie aż
    tak przejmować, liczą się obwody i ogólny wygląd, kiedyś ważyłem grubo
    ponad 110 przy wzroście 186, patrząc tylko na wagę spadłem w jakieś 3
    miechy do 78, byłem chudy jak szczapa, ale brzuch dalej wisiał. Teraz ważę
    dużo więcej, a i tak wyglądam lepiej, mam lepszą kondycję i siłę,
    wychodzi powoli kaloryfer.

    Jak już uznam , że efekty są wystarczające to wkleję jakieś fotki, może
    ktoś zobaczy i motywacja wzrośnie 🙂

    ogólnie, do schudnięcia trzeba ogromnej motywacji i dyscypliny, i naprawdę,
    wytrzymać na diecie 5 miesięcy to nie lada osiągnięcie, oby tylko tak
    dalej, aż osiągniesz to co zamierzyłeś

    powodzenia

  15. @JJK:

    @MPB: kto nie ma brzucha ten słabo rucha!

    Taaa… wmawiaj sobie

    Każdy ptaszek musi mieć daszek… 😉

    Nie mam zamiaru się wychudzić za bardzo, bo jednak z tego co zauważyłem, to
    ludzie lubią przytulać się do osób „większych”, może ze względu na to
    zaje**ste, naturalne ogrzewanie? 😀

    5 miesięcy na diecie nie jest wbrew pozorom takie straszne, najgorsze były
    pierwsze 2 miechy, jak człowiek się odwzyczajał od wszystkiego, teraz jest
    lepiej. Może dlatego, że dieta strasznie mi przypasowała składnikami, bo
    mogę jeść dużo mięska z kurczaka i czasem wołowinkę, więc nie jest tak
    źle, bo ja to urodzony mjensożerca 😀

  16. Do kogo się ktoś lubi przytulać to nie wnikam, w każdym razie ja nie
    przepadam za laskami które mają więcej w pasie niż ja 🙂

    bez mięsa to nie posiłek, ogólnie nie ma dnia żebym mięsa nie jadł. Jak
    kiedyś w wielki piątek się dorwałem do mięcha to mnie mama mało wzrokiem
    nie zabiła :D.

    W zasadzie to nie rozumiem, jak można całkowicie wyłączyć mięso z diety,
    ja bym chyba umarł 😀

  17. „Pod wielkim głazem wielki wąż” – to a propo powiedzonek, którymi się
    wszyscy pocieszamy… ;P

    A najlepsza dieta jest dieta białkowa! 😀 Więc kurczaczki są bardzo dobre,
    zwłaszcza wędzone. A ostatnio znalazłem tuńczyka, który na 100g masy miał
    29g białka, w co nie mógł mi nikt na siłowni uwierzyć…

    E: Jak wrócę do domu i nie zapomnę to wrzucę zdjęcie puszki 😀

  18. @MPB: Bjarni tylko nie schodź poniżej 95 kg! Pamiętaj, kto nie ma brzucha ten słabo rucha!

    Sierpa to patyczak, na nim rurki wyglądają jak szwedy:

    Toś mnie podsumował, ale co prawda to prawda.Nic samo z siebie się nie
    bierze.

    Uwarunkowania ojciec szczupły dziadek i z 1 i z 2 str też „patyczaki” +
    stres, wymagania z pracy wymagania z zespołu, obowiązki w domu to wszystko
    przyczyniło się do jadłowstrętu. Zjem później jak coś zrobię, jak
    przyjdę z roboty, jak coś innego zrobię i tak się odwlekało później i
    później przez dzień potrafiłem zjeść 1 posiłek w postaci np 2-3 bułek z
    jakąś padliną, nadrabiałem płynami (kilka herbat, bo kawy nie pije wcale)
    i to mi wystarczało. Konsumpcja drugiej osoby w tym samym pomieszczeniu
    niemiłosiernie mnie irytowało, myślałem że wyjdę z siebie.

    Z początku było nawet normalnie bez jakiegoś spadku wydajności a i więcej
    czasu było na coś do zrobienia taki tryb eko… ale powoli wydolność
    spadała na początku niezauważalnie a po jakimś okresie 6 tygodni gdy na 4
    piętro wejść sprawiało mi jakąś trudność w stosunku co było wcześniej
    , włosy zaczęły wypadać garściami samopoczucie i morale spadły naprawdę
    nisko, wszystko zaczęło mnie irytować denerwować mógłbym to porównać do
    osoby rzucającej palenie. Tak pożarłem się z osobami z którymi gram że
    się teraz nie odzywają do mnie. Odbiło się też to na jeździe samochodem,
    większa dekoncentracja, gorsza ocena sytuacji, nie mówiąc już o jeździe po
    zmroku. Między czasie dowiedziałem się o ciężkiej chorobie dziadka co
    sprawiło kopa i puknąłem się w głowę co ja do k… wyprawiam.

    A powrót do względnej konsumpcji to nie łatwa sprawa. Nawet dania co po
    prostu uwielbiam- nie mogłem początkowo wziąć ich do ust.Ale małymi
    porcjami aby coś zjeść, Dodatkowo potrawy sobie koniecznie dekorowałem by
    wzrokowo jeszcze zachęcić się do jedzenia.Z początku smak plus węch
    mówiły nie bierz, odejdź, wara, i te dziwne nerwy jak ktoś zaczął coś
    jeść obok mnie…. Wziąłem się na sposób jak wszyscy jedzą to i ja
    muszę coś zjeść choćby jabłko, jakieś ciastko, cokolwiek. Tak się
    przełamałem stopniowo.

    W domu zaczęli się domyślać co i jak ale nie zadał mi nikt z domowników
    wprost pytania, czy wszystko ze mną ok. Teraz jak to piszę dochodzę do
    wniosku iż szłem do nikąd, za czym tak pędziłem – chyba chciałem
    ogarnąć więcej niż mogłem unieść. Dlaczego tak robiłem nie wiem. Zdaję
    sobie sprawę że to było najkrócej mówiąc – głupie.

    A na czym teraz stoję? powoli wracam do ludzi. O nabraniu masy puki co mogę
    zapomnieć ale myślę że odbiłem się od swoistego dna.

    motywacja i samozaparcie to hasła które pomogły mi wrócić do
    normalności.Na pewno pomoc innych osób by wzmocniła w dążeniu do celu.

    i na koniec swoista puenta którą mógłbym powtarzać codziennie jako hasło
    na początek dnia:

    @Bjarni:
    Więc jak myślicie, że przeciwności losu przerastają Was, że nie dacie rady… Cóż, kopnijcie te przeciwności losu w sam środek d*py i idźcie dalej 🙂

    .

  19. Gratulacje… też tak chce.

    Przy okazji, zawsze miałem stałą wagę ok 86 kg przy wzroście 189 i było
    z*ebiście. w pewnym momencie życia dostałem wyjebistego kopa w d*pę i na
    diecie wysoko alkoholowej + stress nie do oganięcia w ciągu nie całych 2
    tyg. waga zeskoczyła o 12 kg… (prawie zniknąłem). Potem przyszła
    stabilizacja w zyciu i w wadze. Nagle ni z d*py ni z c…dojechałem do 100kg.
    Teraz próbuje zrzucić i patrząc na bohatera wątku dostałem kopa
    motywacyjnego, bo się k…a da!!!!

    Bjarni jeszcze raz gratuluje!!!

  20. Sierpa to chyba już wszystko dobrze jak potrafiłeś pół pizzy zjeść na
    pikniku z Demanem;D

    Ale prawda jest taka, że łatwiej się pozbyć wagi gdy się wygląda jak
    Bjarni „Przed” (nie ujmując oczywiście nic świetnemu wynikowi jaki
    osiągnął) bo lusterko często jest wystarczającą motywacją. A co ja mam
    powiedzieć? „od dziś zrzucam te 5kg”, „jutro zrzucę bo obiadek dobry się
    szykuje”, „zacznę od przyszłego tygodnia bo dużo spraw na głowie mam”. A
    czemu? Bo nie czuję się źle, mogę pobiegać z kolegami po boisku bez
    zadyszki, codziennie kilka razy wbiegam na 3cie piętro, ciuchy kupuję w
    normalnych rozmiarach i jeszcze pasek zaciskać muszę. Niby brzuch jest a nie
    przeszkadza;) Ale zrzucę na pewno!;D

    W ogóle panowie zacznijmy się jeszcze celulitem chwalić, tym co
    usłyszeliśmy u fryzjera, wymieniać doświadczeniami w sprawie walki ze
    zmarszczkami;D

  21. Bjarni serdecznie gratuluję i jak teraz czy pózniej nawet trochę przybędzie
    wagi to się nie martw, już tak łatwo nie przytyjesz!!!!pomimo , że jest coś
    takiego jak jojo.

    Najważniejsza to samodyscyplina i systematyka, ale..Ty już coś o tym wiesz.
    Pisze też dlatego bo sam kiedyś miałem ponad 100kg i w 1996r. dokładnie 6
    maja rozpoczołem dietę połączoną z bieganiem. Musiałem bo na badaniach
    okresowych powiedzieli , że z sercem jest kiepsko .Było bardzo ciężko,
    wspierała mnie niezwykle żona ale zjechłem z rozmiaru spodni 42 do 29 do
    listopada. Czułem się super, potem trochę poszło, zmalało i znów
    pobiegałem tak , że teraz jestem „misiowaty” ale mam rozmiar 36 i nie
    choruję, lubię aktywnie spędzać czas.

    I tutaj pamiętam jak byłem w skali „mikro to mój wtedy japoński Fender Jazz
    Bass nagle stał się jego korpus bardzo , bardzo duzy , oj pasek uwierał.

    Pamietam ,też niezłe historie z nierozpoznawaniem przez znajomych …np. jak
    grałem w gdańskim zespole Mayday na Juwenaliach jury przyznało mi nagrodę
    dla basisty a wręczał mi ją przewodniczący jury…mój kolega z którym
    grałem w „Bieliżnie” w 1991r. Dopiero z profilu powiedział ” to ty ????ty
    stary byku!!! my wspieramy młode zespoły…..”

    Jeszcze raz życzę wytrwałości , również w zmaganniach z basówką !!!!

    Kazik

  22. Ej ale są takie osoby, które mogą jeść tony pokarmu i będą chude. Mój
    kumpel na ten przykład w ciągu 8h pracy potrafił skonsumować bochenek
    chleba z czymkolwiek (parówki, szynka, pasztetowa) i chudy jak patyk. I
    ciągle był głodny. Po prostu miał taki metabolizm, że nijak przytyć nie
    był w stanie. Kiedyś czytałem, że takie osoby żeby np. zrobić masę (w
    sensie 3-4kg) musiałyby dziennie spożywać ok.10000kcal 😀

    To taka dygresja apropo sierpy.

    Co do wyniku to szczere gratulacje. Ja mam słomiany zapał i jakoś miałem za
    ćwiczenia się brać czy coś i d*pa…

  23. svenson: jak ty mnie dobrze znasz 😉 Ja mogę jeść niestworzone ilości
    jedzenia i waże niecałe 70 kg przy wzroście 180cm.

  24. omen, jest nas dwóch, 170 cm, ~50-55 kg. )d 10-11 lat mniej więcej igła na
    wadze nie drgnęła…

  25. masę da się zawsze zrobić, tak samo jak i przytyć, jedyne co trzeba to
    zdrowe odżywianie i siłownia.

    A że jeden żeby wyglądać tak jak chce musi zjeść dziennie wagon
    ryżu(przenośnia), a drugi musi ograniczać, to zupełnie inna sprawa

  26. Motywacja ważna sprawa. Słusznie, ja złapałem motywację do ćwiczenia i
    diety na nabranie masy ale po 2 miesiącach pobiły mnie dresy i miałem
    złamaną żuchwę. Straciłem motywację zupełnie, ale zyskałem do
    ćwiczenia:) i od połowy lipca gram 2 godziny dziennie na czwórce i piątce
    na zmianę. Zobaczycie, będę zajebistym basistą!

  27. 38 kilo!!?? mogę zapytac jaka teraz masz wage?a ogolnie gratuluje !ja się
    zmotywowalem i zapisalem się do klubu kick bokserskiego 😀 i zaczynam krecic
    nowy sklad do grania rock n rolla

  28. @kububasek: Motywacja ważna sprawa. Słusznie, ja złapałem motywację do ćwiczenia i diety na nabranie masy ale po 2 miesiącach pobiły mnie dresy i miałem złamaną żuchwę. Straciłem motywację zupełnie, ale zyskałem do ćwiczenia:) i od połowy lipca gram 2 godziny dziennie na czwórce i piątce na zmianę. Zobaczycie, będę zajebistym basistą!

    Ćwicz, ćwicz! Ja w dobie największej basowej motywacji grałem po 3-5 godzin
    dziennie. Na progu i bezprogu. 😉 Teraz nie mam czasu nawet żeby codziennie
    pograć niestety… 🙁

    Ale to się zmieni już wkrótce!

Możliwość komentowania została wyłączona.